Ukraiński parter FSO

Nie ma co wybrzydzać - tak mówią w branży motoryzacyjnej o ukraińskim partnerze żerańskiej fabryki. Jeszcze w maju Ministerstwo Skarbu Państwa chce parafować warunki umowy sprzedaży akcji FSO ukraińskiej firmie AwtoZAZ.

Z jednej strony to dobra informacja. Zadłużony, przynoszący straty zakład ma szansę przetrwać, produkować nowe auta, a pracę być może zachowa ponad 2 tys. osób. Czy jednak nie czeka nas powtórzenie scenariusza z koreańskim Daewoo? Na początku fetowano pozyskanie silnego partnera, który okazał się kolosem na słomianych nogach. Analitycy i specjaliści z branży motoryzacyjnej mają w tej kwestii mieszane uczucia.

- Jestem optymistą. Nowy inwestor stwarza nadzieję na dalszy rozwój fabryki. Oczywiście, jak zawsze, istnieje ryzyko, że zakład może zostać zlikwidowany. Ale wiązałbym to bardziej z ewentualnym brakiem koniunktury na samochody niż planami konkretnego inwestora - mówi Wojciech Drzewiecki, prezes firmy Samar, monitorującej krajowy rynek motoryzacyjny.

Reklama

Ze stajni GM

Tak czy inaczej, kluczowym problemem, jaki muszą rozwiązać Ukraińcy, jest znalezienie dla FSO atrakcyjnego auta do produkcji. Mimo bliskiego finału transakcji zakupu akcji FSO nadal nie wiadomo, jakie ono będzie. Raczej odpadają konstrukcje ukraińskie typu Tavria czy Sławuta, bo rynek zbytu na nie poza wschodem jest minimalny. Pozostaje więc zakup licencji od któregoś z dużych producentów. AwtoZAZ ma już doświadczenie w tym zakresie, bo znaczna część jego działalności opiera się ma montażu licencyjnych aut. Najczęściej w mediach pojawiały się sugestie, że będzie to Chevrolet (czyli dawne Daewoo) ze stajni General Motors.

- Jeśli nie ta marka, to pewnie jakiś inny tani model spod znaku GM - twierdzi Wojciech Drzewiecki.

Sam nowy samochód jednak nie wystarczy. Roman Kantorski, prezes Polskiej Izby Motoryzacji, podkreśla, że inwestor stanie przed koniecznością cięcia kosztów.

- Nie chodzi nawet o redukcję zatrudnienia, bo na Żeraniu pozostało stosunkowo niewielu pracowników. Natomiast trzeba pozbyć się zdecydowanego nadmiaru niepotrzebnych nieruchomości - zaznacza Roman Kantorski.

Nie wybrzydzać

Generalnie przedstawiciele firm motoryzacyjnych w rozmowie "PB" unikali komentowania lub oceniania nowego inwestora dla FSO. Są raczej pełni kurtuazji.

- Osobiście bardzo się cieszę, że warszawska fabryka znalazła dla siebie partnera - mówi Enrico Pavoni, prezes FIAT Auto Poland. Zdaniem innego przedstawiciela dużego koncernu motoryzacyjnego obecnego w Polsce, już w latach 80. władze spółki i rząd przebierali, kręcili nosem, czekali na idealnego inwestora i nic dobrego z tego nie wyszło. Jeszcze wyraziściej sformułowali to przedstawiciele załogi.

- Tu nie ma co wybrzydzać. Bez inwestora nie przeżyjemy - twierdzi Marek Dyżakowski, przewodniczy Związku Zawodowego Inżynierów i Techników FSO.

Paweł Janas

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: FSO | fabryka | MSP | Ministerstwo Skarbu Państwa | parter
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »