Unia rynków kapitałowych uderzy w Warszawę

Unia rynków kapitałowych pomoże firmom w uzyskaniu finansowania. Zdaniem analityków istnieje jednak ryzyko marginalizacji giełdy w Warszawie. Projektowana europejska unia rynków kapitałowych miałaby zmienić te proporcje i ułatwić mniejszym firmom finansowanie poprzez giełdę czy prywatne i publiczne emisje papierów wartościowych.

- Chodzi o to, żeby przedsiębiorstwa mogły podejmować bardziej ryzykowne projekty inwestycyjne - tłumaczy w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Ignacy Morawski, główny ekonomista BIZ Banku. - Natomiast na razie unia rynków kapitałowych jest projektem w zalążku.

Nie do końca jeszcze ma zdefiniowane wszystkie problemy, którymi będzie się zajmowała.

Pod względem finansowania gospodarki przez rynki kapitałowe Europa jest daleko w tyle za Stanami Zjednoczonymi.

Firmy średniej wielkości za oceanem korzystają z takiej możliwości pięć razy częściej niż takie same przedsiębiorstwa na Starym Kontynencie.

Reklama

Jak mówi Ignacy Morawski, biznes europejski w 80 proc. zaspokaja swoje potrzeby finansowych w bankach, a jedynie w 20 proc. - poprzez emisje. Rynek obligacji korporacyjnych w Stanach jest trzykrotnie większy od europejskiego. Za oceanem znacznie większą rolę odgrywają także fundusze private equity oraz tzw. crowdfunding, czyli finansowanie społecznościowe.

- W Polsce mamy bardzo duży udział małych i średnich przedsiębiorstw w gospodarce - mówi Morawski. - Gdyby w długim okresie unia rynków kapitałowych rzeczywiście funkcjonowała dobrze i poprawiłby się dostęp do finansowania kapitałowego, to na pewno pomogłoby to polskim małym i średnim firmom zbierać kapitał i inwestować w bardziej ryzykowne projekty rozwojowe.

Z drugiej jednak strony, jak wskazuje Ignacy Morawski, mogłoby pojawić się niebezpieczeństwo marginalizacji krajowego rynku kapitałowego.

- Jeżeli będziemy mieli jednolity rynek kapitałowy w Unii Europejskiej, wówczas zwiększać się będzie i tak już istotna rola dużych centrów finansowych:, czyli Londynu, Paryża i Frankfurtu - ocenia Morawski.

Obecnie 80 proc. zewnętrznego finansowania europejskie małe i średnie przedsiębiorstwa uzyskują w bankach. W Stanach Zjednoczonych udział ten jest przeszło dwa razy niższy.

- Małe centra regionalne, takie jak Warszawa, nie byłyby wtedy tak istotne, co oznacza, że polskie spółki zyskiwałyby kapitałowo za granicą, a krajowi oszczędzający więcej pieniędzy lokowaliby poza Polską. I to - moim zdaniem - jest pewne ryzyko dla naszego rynku kapitałowego.

Prace nad unią rynków kapitałowych zostały zaliczone do priorytetów Komisji Europejskiej. Kieruje nimi komisarz UE ds. stabilności finansowej Jonathan Hill. W tym roku spodziewane są pierwsze konkretne propozycje.

- Na razie trwają konsultacje dotyczące tworzenia samego projektu unii, więc jesteśmy jeszcze bardzo daleko od wejścia tego pomysłu w życie - informuje Morawski.

- Poza tym pomysł ten w znacznej mierze opiera się na usprawnieniu tego, co już jest, albo wprowadzeniu niedużych zmian do dzisiejszego sposobu funkcjonowania rynku. Wątpię, by była to jakaś wielka petarda polityczna, która znacząco zmieni obraz europejskiego rynku finansowego.

Konsultacje mają potrwać do 13 maja, w czerwcu Komisja Europejska powinna przedstawić wnioski z nich płynące, a w kolejnych miesiącach plan działań.

Źródło informacji

Newseria Inwestor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »