Upadłość to stara sztuczka Elektrimu

Jest wniosek zarządu o upadłość z możliwością zawarcia układu i żądanie 40 mln EUR od Vivendi. Znów się rozejdzie po kościach?

Jest wniosek zarządu o upadłość z możliwością zawarcia układu i żądanie 40 mln EUR od Vivendi. Znów się rozejdzie po kościach?

Dziś okaże się, jak zareagują akcjonariusze Elektrimu na opublikowany wieczorem w piątek komunikat zarządu spółki o złożonym dzień wcześniej wniosku o upadłość z możliwością zawarcia układu. Wniosek o upadłość - brzmi groźnie, ale w przypadku Elektrimu to nic nowego. W ostatnich latach prosiła o nią i sama spółka, i jej wierzyciele.

W 2005 r. sąd zajmował się dwoma różnymi wnioskami. Jeden z nich złożyła firma Alstom Power (by po dwóch miesiącach go wycofać), drugi - powiernik obligatariuszy Elektrimu. Upadłości giełdowego konglomeratu domagał się także medialno-telekomunikacyjny gigant Vivendi. W końcu 30 września 2006 r. prosił o nią także sam Elektrim. Sąd jednak umorzył postępowanie, a zarząd wniosek wycofał .

Reklama

Wytrwali obserwatorzy perypetii giełdowego konglomeratu pamiętają też o wniosku złożonym przez zarząd spółki w 2002 r. Jej władze argumentowały, że chcą chronić interesy wierzycieli. Wniosek wycofały po zawarciu porozumienia z obligatariuszami w sprawie restrukturyzacji zadłużenia firmy.

Oto obrona...

Teraz giełdowy konglomerat zdecydował się na powtórkę. Zarząd twierdzi, że wysyłając wniosek do sądu kierował się "koniecznością sprawiedliwego zaspokojenia wszystkich wierzycieli". Według piątkowego komunikatu, majątek spółki co prawda pozwala jej na zaspokojenie wszystkich zobowiązań, ale jest niemal w całości zabezpieczony na rzecz obligatariuszy - do kwoty 725 mln EUR.

Elektrim od dawna żądał od nich zdjęcia zabezpieczeń. Zwłaszcza od momentu, gdy przekazał dlań pieniądze powiernikowi. Ten nie chciał zdjąć blokady, mówiąc że spółka jest winna jeszcze 40 mln EUR. Takiej kwoty nie przekazał obligatariuszom, zatrzymując m.in. na koszta sądowe.

... i atak

Elektrim twierdzi, że zablokowanie tej kwoty było spowodowane groźbami Vivendi. Dlatego jednocześnie z wnioskiem o upadłość wystąpił do Vivendi o odszkodowanie 40 mln EUR. Zarząd polskiej spółki twierdzi, że obligatariusze i Vivendi chcą sparaliżować jej działalność i bezpodstawnie przejąć majątek.

Obligatariusze oświadczyli w reakcji na raport Elektrimu, że działają zgodnie z umową o restrukturyzacji obligacji podpisaną przez konglomerat (dzięki której uniknął on upadłości w 2002 r.), a także zgodnie z orzeczeniami sądów, stwierdzającymi naruszenia tej umowy przez spółkę. Na razie to jedyna ich reakcja.

- Nietypowo długi jak na Elektrim komunikat giełdowy analizują prawnicy - mówi Mirosław Obarski, rzecznik obligatariuszy.

Jak zareaguje dziś na piątkowe doniesienia kurs spółki, nikt nie odważy się spekulować. Inwestorzy przyzwyczaili się już, że sam "Elek" zachowuje się nieprzewidywalnie, a jego kurs się gwałtownie waha.

Katarzyna Latek

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: upadłości | upadłość | vivendi | sztuczka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »