USA: Giełdy mocno w dół

Środowa sesja na Wall Street przyniosła silne spadki, gdyż po wyborze Demokraty Baracka Obamy na stanowisko prezydenta USA wzrosło ryzyko, iż nie uda się mu się porozumieć ze zdominowanym przez Republikanów Kongresem, aby rozwiązać problem klifu fiskalnego.

Notowaniom nowojorskiej giełdy zaszkodziły również problemy strefy euro.

Na zamknięciu Dow Jones Industrial spadł o 2,36 proc., do 12 932,73 pkt.

Nasdaq stracił 2,48 proc. i wyniósł 2937,29 pkt.

Indeks S&P 500 spadł o 2,37 proc. i wyniósł na koniec dnia 1394,54 pkt.

- Widać, jak szybko skupiliśmy naszą uwagę na klifie fiskalnym i sposobie rozwiązania tego problemu. To z pewnością będzie następny główny punkt dla rynków w najbliższym czasie. Do tego dochodzi Europa - uważa Art Hogan, dyrektor zarządzający Lazard Capital Markets.

Reklama

Prezydent Barack Obama wygrał wtorkowe wybory w USA, pokonując swego republikańskiego rywala Mitta Romneya i zapewniając sobie rządy na drugą kadencję. Obama wygrał wybory zdobywając 50 procent głosów bezpośrednich (wyborców), podczas gdy Romney uzyskał ich 49 procent. Przewaga prezydenta była bardziej wyraźna w liczbie głosów elektorskich, które w USA decydują o wyniku wyborów. Według prognozy CNN Obama otrzymał 303 głosy elektorskie, a Romney 206.

Początkowo rynki zareagowały na zwycięstwo Obamy wzrostami, a analitycy wskazywali w komentarzach na pozytywne skutki reelekcji amerykańskiego prezydenta, takie jak implikacje jego wyboru na politykę monetarną w USA oraz politykę handlową wobec Chin.

Szybko jednak pojawiły się również głosy sceptyczne, wyrażające obawy o przyszłość klifu fiskalnego. W wyniku wtorkowych wyborów Republikanie zachowali większość w niższej izbie parlamentu USA - Izbie Reprezentantów, co gwarantuje im możliwość blokowania inicjatyw prezydenta i nie ułatwi opracowania kompromisu w sprawie kształtu polityki fiskalnej w przyszłym roku.

- Choć zwycięstwo prezydenta Obamy zmniejsza poziom niepewności na rynku, wynegocjowanie porozumienia w sprawie polityki fiskalnej pozostaje znacznym wyzwaniem - ocenił w powyborczym komentarzu David Harris, szef działu wielosektorowych amerykańskich obligacji w Schroders.

Ekonomiści banku Wells Fargo spodziewają się, że problem klifu fiskalnego zostanie odłożony do czasu kolejnych wyborów do Kongresu. Ich zdaniem niepewność co do polityki fiskalnej będzie ciążyła na wzroście PKB w USA w obecnym i przyszłym kwartale.

"Opierając się na wynikach wyborów, wciąż spodziewamy się krótkoterminowego rozwiązania (problemu klifu fiskalnego - PAP), czyli odłożenia sprawy do następnej kadencji Kongresu (prawdopodobieństwo 60 proc." - napisano w komentarzu Wells Fargo.

"Choć wybory wskazały, kto będzie przewodził krajowi w najbliższych czterech latach, co zwiększa pewność, to jednak dały niewiele wskazówek co do tego, jak w przyszłości będzie wyglądała polityka fiskalna. Dlatego niepewność związana z podatkami i wydatkami budżetu będzie ciążyła na wzroście gospodarczym w IV kwartale tego roku, gdyż przedsiębiorstwa zmniejszą wydatki. Będzie to kontynuowane w I kwartale przyszłego roku, gdy konsumenci zaczną ograniczać wydatki" - dodano.

Także specjalista ds. inwestycji Ed Yardeni powiedział dziennikowi "USA Today", że "niebezpieczeństwo wpadnięcia w przepaść zwiększyło się" wraz z ponownym wyborem Obamy, ponieważ w Kongresie Republikanie nadal mogą blokować jego posunięcia.

Klif fiskalny to spodziewana wraz z początkiem 2013 roku kumulacja automatycznego podniesienia podatków i cięć w wydatkach publicznych w USA. Taką sytuację stworzono w zeszłym roku, gdy Kongresowi nie udało się znaleźć długoterminowego rozwiązania problemu amerykańskiego deficytu budżetowego.

Instytucje finansowe szacują, że koszt klifu fiskalnego, jeśli do niego dojdzie, wyniesie 720 mld USD - równowartość 4,6 proc. amerykańskiego PKB. Jak szacuje amerykański Kongres, oznaczałoby to stratę 2 mln miejsc pracy w USA oraz recesję w amerykańskiej gospodarce w przyszłym roku.

Nastroje w środę popsuły komentarze Komisji Europejskiej i Europejskiego banku Centralnego. Gospodarka strefy euro wzrośnie w 2013 r. o 0,1 proc. wynika z najnowszej prognozy Komisji Europejskiej opublikowanej w środę. Wcześniejsza prognoza KE mówiła o wzroście w strefie euro o 1 proc. w przyszłym roku. KE obniżyła również prognozę dla Niemiec. Według nowych szacunków gospodarka strefy euro ma wzrosnąć w przyszłym roku 0,8 proc. wobec wcześniej szacowanych 1,7 proc.

Ryzyko inflacyjne w strefie euro jest bardzo niskie, a efekty kryzysu zadłużenia zaczynają szkodzić gospodarce Niemiec - ocenił szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi.

- Niemcy były do tej pory w większości odporne na efekty trudności, z którymi zmagają się inne kraje strefy euro. Dane napływające z gospodarki niemieckiej sugerują jednak, że i Niemcy zaczynają odczuwać kryzys zadłużenia - powiedział Draghi.

Z danych opublikowanych w środę wynika, że w Niemczech we wrześniu 2012 r. produkcja przemysłowa po uwzględnieniu czynników sezonowych spadła o 1,8 proc. mdm, podczas gdy w poprzednim miesiącu spadła o 0,4 proc., po korekcie. Analitycy spodziewali się, że produkcja mdm spadnie o 0,7 proc.

W USA zanotowano spadek indeksu wniosków o kredyt hipoteczny MBA. Indeks zniżkował w tygodniu zakończonym 2 listopada 2012 r. o 5,0 proc., po uwzględnieniu czynników sezonowych. Tydzień wcześniej wskaźnik spadł o 4,8 proc.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: klif fiskalny | Wall Street | obamy | W dół | giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »