Vivendi chce zarządu

Obecny zarząd Elektrimu nie ma poparcia Vivendi. Wczoraj francuski koncern kategorycznie stwierdził, że z radością powita plan restrukturyzacji spółki zaproponowany przez nowe władze holdingu. Vivendi wytknął wszystkie grzechy zarządu.

Obecny zarząd Elektrimu nie ma poparcia Vivendi. Wczoraj francuski koncern kategorycznie stwierdził, że z radością powita plan restrukturyzacji spółki zaproponowany przez nowe władze holdingu. Vivendi wytknął wszystkie grzechy zarządu.

Nowy zarząd - oświadczył Vivendi we wczorajszym komunikacie - mógłby uporządkować strukturę portfela aktywów Elektrimu i doprowadzić do poprawy sytuacji finansowej spółki. Vivendi pragnie podkreślić, że jakikolwiek plan strategiczny może być wyłącznie zrealizowany z pomocą akcjonariuszy Elektrimu i chciałby przestrzec przed krótkowzrocznym poglądem niektórych inwestorów, pragnących zmaksymalizować bezpośrednie zyski przedkładając je nad długoterminowe interesy Elektrimu - zakomunikował wczoraj Vivendi. Koncern dodał, że będzie prowadzić dialog ze wszystkimi zainteresowanymi stronami.

Reklama

Francuski koncern poddał w komunikacie ostrej krytyce działania obecnego zarządu Elektrimu. Poinformował, że 16 grudnia 2000 r. złożył ofertę włączenia aktywów telefonii przewodowej i internetowych Elektrimu do Elektrim Telekomunikacja (na mocy zawartej w grudniu 1999 r. umowy Elektrim ma w nim 51 proc. udziałów, natomiast do Vivendi należy 49 proc.; spółka kontroluje 51 proc. Polskiej Telefonii Cyfrowej, operatora sieci Era). Była to już kolejna oferta z szeregu poprzednio odrzuconych przez Elektrim. Po złożeniu opiewającej na 360 mln EUR oferty nabycia tych aktywów, zarząd Elektrimu, który wyraźnie domagał się jej złożenia przez Vivendi, zignorował tę ofertę, po czym podpisał list intencyjny z Deutsche Telekom dotyczący sprzedaży El-Net i innych aktywów telefonii przewodowej - pisze Vivendi.

Francuski koncern tłumaczy rozpoczęcie postępowania arbitrażowego z Elektrimem faktem podjęcia przez zarząd spółki działań mających na celu - jak pisze Vivendi - wymuszenie na zarządzie Aster City [spółka wchodzi w skład Bresnan International Partners Poland, która z kolei należy do Elektrimu Telekomunikacja - S.K.] zawarcia umowy ze spółką El-Net, na mocy której Aster City Cable została pozbawiona kontroli nad jej najcenniejszym majątkiem, czyli szkieletową siecią kablową w Warszawie. Elektrim posiada pełną kontrolę nad El-Net, którą utraciłby na rzecz Deutsche Telekom w przypadku, gdyby list intencyjny podpisany z DT został sfinalizowany umową. W konsekwencji na DT przeszłoby prawo korzystania z sieci Aster City, które El-Net otrzymał na podstawie umowy zawartej bez wymaganego zezwolenia - twierdzi Vivendi.

Informacje zawarte w komunikacie francuskiego koncernu odbiegają od niektórych faktów prezentowanych dotychczas przez Elektrim. Według polskiej spółki, oferta Vivendi dotycząca telefonii stacjonarnej była znacznie mniej atrakcyjna od kwoty zaproponowanej przez Deutsche Telekom. Według listu intencyjnego podpisanego w grudniu ubiegłego roku, Niemcy mieli zapłacić Elektrimowi za 51 proc. udziałów w sześciu spółkach telefonii stacjonarnej i przesyłu danych 180 mln USD. Większość analityków twierdzi, że kwota zaproponowana przez Deutsche Telekom była bardzo wysoka, znacznie przewyższająca wartość aktywów sprzedawanych przez holding.

Według pogłosek, przedstawiciele Vivendi prowadzili wczoraj rozmowy z mniejszościowymi akcjonariuszami Elektrimu, którzy na zwołanym na 20 kwietnia br. nadzwyczajnym zgromadzeniu akcjonariuszy będą próbowali zmienić podporządkowaną francuskiemu koncernowi radę nadzorczą. Według pogłosek, których nie udało sie potwierdzić PG, z poparcia dla Vivendi wycofali się niektórzy członkowie rady nadzorczej. Planowane na najbliższą środę posiedzenie rady ma - według mniejszościowych akcjonariuszy spółki - podjąć próbę zmiany zarządu Elektrimu, czyli Barbary Lundberg, prezesa spółki, i Jacka Walczykowskiego - wiceprezesa. W najbliższym czasie może się okazać, że zamieszanie wokół Vivendi to burza w szklance wody - powiedział PG Paweł Puchalski, analityk RCI Poland.

Z umowy inwestycyjnej zawartej przez Elektrim i Vivendi 7 grudnia 1999 r. (umowa była utajniona, opublikował ją w niedzielę portal finansowy Expander.pl) wynika, że przez dwa lata od czasu jej podpisania lub do momentu rozstrzygnięcia sporu arbitrażowego Elektrimu z Deutsche Telekom żadna ze stron nie może sprzedać swoich udziałów w Elektrim Telekomunikacja bez zgody swojego partnera. Po tym czasie strony mogą sprzedać swoje udziały, ale nie część, tylko, wszystkie, z tym że prawo pierwokupu należy do partnera w ET.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: city | telekomunikacja | francuski | chciał | deutsche telekom | vivendi | koncern | Aster
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »