Vivendi potwierdził wczoraj swoje wcześniejsze (informowaliśmy o nich na początku kwietnia br.) deklaracje fuzji Elektrimu Telekomunikacja (w którym Francuzi mają 49% udziałów) z Elektrimem. W zamian za posiadane udziały w ET, Vivendi objąłby akcje nowej emisji warszawskiego holdingu. Według przedstawionej wczoraj propozycji, cena tych papierów wyniosłaby między 49 a 55 zł, przy założeniu, że wartość Polskiej Telefonii Cyfrowej wynosi 4,5-5 mld euro. Po tej operacji Elektrim stałby się 51-proc. udziałowcem PTC, co - według Francuzów - umożliwiłoby mu bezproblemowe refinansowanie długów. Sam Vivendi stałby się większościowym akcjonariuszem warszawskiego holdingu, ale - jak deklaruje - wykonywałby prawa głosu jedynie z 49% akcji. Problem tkwi jednak w tym, iż taka deklaracja jest niezgodna z prawem. Zgodnie z ustawą o publicznym obrocie papierami wartościowymi, każdy, kto stał się posiadaczem ponad 50% głosów na WZA spółki publicznej, jest zobowiązany do ogłoszenia wezwania do sprzedaży wszystkich pozostałych papierów lub sprzedaży nadwyżki ponad 50%. Niedopełnienie tego obowiązku powoduje utratę prawa głosu ze wszystkich posiadanych akcji.
Analitycy zwracają też uwagę na jeszcze jeden problem. - Oferta Vivendi nie rozwiązuje problemów Elektrimu z zadłużeniem - powiedziała PARKIETOWI Anna Wniosek z SG Securities. Nie daje ona większych korzyści akcjonariuszom mniejszościowym, a znacząco rozwadnia ich stan posiadania. Co więcej, nie wiadomo, czy przeprowadzenie takiej operacji nie spowodowałoby utraty kontroli Elektrimu nad PTC.
Według nieoficjalnych informacji, gdyby Deutsche Telekom udowodnił, że Vivendi przejął kontrolę nad Elektrimem, miałby prawo odkupić pakiet 3,5% udziałów PTC. Giełdowi specjaliści przewidują, iż oferta Francuzów nie spotka się z akceptacją RN.
