Wczoraj natomiast doszło do kolejnego naruszenia tej strefy, ale ruch wykreowany przez kupujących błyskawicznie wytracił swój impet. Jak wynika z załączonej grafiki, nastąpiło to w rejonie maksimum cenowego z 7 czerwca i tzw. wewnętrznej linii trendu (wykres w skali 60 minutowej). Kontrakty nie dotarły zatem do następnego, intradayowego węzła podażowego: 2283-2287 pkt.
Rozwinął się natomiast relatywnie silny ruch kontrujący, co po okresie raczej bezbarwnego handlu (nawiązanie do ostatnich odsłon) stanowiło z pewnością sporą odmianę. W popołudniowej odsłonie transakcje były już zawierane w rejonie pojedynczego zniesienia 61.8 proc. (poziom 2235 pkt) ostatniej podfali wzrostowej, ale to wsparcie zostało ostatecznie zanegowane. Jeśli chodzi jednak o zapory popytowe, to zdecydowanie większe znaczenie posiada tutaj na pewno znany nam już obszar fibo: 2213-2218 pkt. Aż trzy zniesienia wewnętrzne grupują się w tym relatywnie wąskim korytarzu cenowym.
Podsumowując, pomimo wyraźnego wzrostu zmienności na serii czerwcowej, nadal (w ujęciu intradayowym) mamy do czynienia z trendem bocznym. Tym razem to podaż dla odmiany zaczęła jednak dyktować warunki gry, tak więc wykres warto obserwować teraz w odniesieniu do dolnego ograniczenia konsolidacji i strefy fibo: 2213-2218 pkt (gdzie generalnie kupujący powinni z większym zaangażowaniem inicjować działania obronne).
Warto w tym kontekście wspomnieć, że następstwem ewentualnego wybicia omawianego zgrupowania zniesień mógłby okazać się test dużo silniejszego i wiarygodniejszego wsparcia: 2176-2182 pkt. Co istotne, koncentrują się tutaj dwa podstawowe zniesienia: 23.6 proc. i 38.2 proc., a także element symetrii (żółty prostokąt). Tak jak sugerowałem w piątkowym komentarzu wideo, strefa określa według mnie przestrzeń dla dopuszczalnego ruchu kontrującego w ramach aktualnie obowiązującego trendu wzrostowego (rozwinę ten wątek w opracowaniach online).
Paweł Danielewicz