W najbliższych dniach na warszawskim parkiecie możliwe są wzrosty

- Dziś mamy próbę odreagowania. Byliśmy od kilku dni pod presją podażową, ale rynkiem steruje zachowanie rynków surowcowych. Tak jak wcześniej spadające ceny ropy i miedzi kreowały presję podażową, tak teraz zwyżkujące ceny tych surowców pomagają w odbiciu - powiedział Tomasz Jerzyk z DM BZ WBK.

Dodał, że wtorkowe wzrosty zostały nieco ograniczone przez słabsze od oczekiwanych wyniki PKO BP. Zysk netto grupy w pierwszym kwartale wzrósł do 871 mln zł z 720 mln zł rok wcześniej, ale był niższy od oczekiwań rynku, który spodziewał się, że zysk wyniesie 947 mln zł. Wynik odsetkowy wyniósł 1.719 mln zł, prognozy rynkowe zakładały, że będzie to 1.764 mln zł. Wynik z prowizji wyniósł 737,2 mln zł i był gorszy od szacunków rynku na poziomie 806 mln zł.

Na koniec notowań kurs PKO BP wyniósł 43,99 zł, po spadku o 1,38 proc.

Zdaniem analityka, sytuacja na warszawskim rynku jest dość niejednoznaczna, ale więcej przemawia za utrzymaniem się wzrostów w najbliższych dniach.

- Wydaje się, że w sytuacji niedopowiedzeń najbezpieczniej jest traktować, że ten ruch spadkowy z ostatnich dni był naturalną korektą. Przynajmniej dopóki poziom 2820 pkt. nie zostanie przełamany. Ale by atakować szczyt na poziomie 2942 pkt., konieczne jest przebicie 2898 pkt. To warunek, by podejść w te okolice - powiedział Jerzyk.

Dodał, że póki co WIG 20 nie może sforsować poziomu 2870 pkt.

Na otwarciu wtorkowych notowań WIG 20 wzrósł o 0,36 proc., do 2845,61 pkt. W ciągu dnia indeks zyskiwał. Na koniec notowań wzrósł o 1,19 proc. i wyniósł 2869,32 pkt.

We wtorek rano wyniki podały m.in. Zakłady Chemiczne Police. Spółka zanotowała w pierwszych trzech miesiącach roku 67,4 mln zł zysku netto. Wynik ten był o 24 proc. lepszy od oczekiwań analityków. Mimo to kurs firmy spadł we wtorek o 1,33 proc., do 14,8 zł.