Walczykowski - zaskakujący wybór

Faworyci odpadli, a wyścig o fotel szefa PKN wygrała osoba, której nie rekomendował doradca. MSP - delikatnie mówiąc - nie jest szczęśliwe.

Faworyci odpadli, a wyścig o fotel szefa PKN wygrała osoba, której nie rekomendował doradca. MSP - delikatnie mówiąc - nie jest szczęśliwe.

Całkowite zaskoczenie - tylko tak da się określić wybór nowego szefa PKN Orlen, największej polskiej spółki paliwowej. Po trwających kilkanaście godzin obradach rada nadzorcza spółki wybrała na stanowisko Jacka Walczykowskiego, wiceprezesa Nafty Polskiej.

Spoza listy

Wcześniej rada nadzorcza dostała od firmy doradczej Korn/Ferry listę 14 kandydatów. Jednak rzekomi pewniacy: Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos, Maciej Grelowski, były prezes Orbisu, i Janusz Wiśniewski, wiceprezes Orlenu, odpadli. Do gry chciano też włączyć Jacka Bartkiewicza, prezesa BGŻ. Gdy ten odmówił, po burzliwych obradach ostatecznie nad ranem zgłoszono kandydaturę Jacka Walczykowskiego.

Reklama

- Za wiceszefem Nafty Polskiej głosowało sześciu członków rady. Przeciw były dwie, w tym reprezentujący Skarb Państwa Michał Stępniewski - mówi źródło branżowe.

Ten ostatni nie chce komentować tych informacji. Potwierdzałby to jednak wydany wczoraj przez MSP komunikat, w którym resort de facto potępia radę za dokonanie wyboru wbrew przyjętej procedurze, czyli spoza grona osób znajdujących się na liście firmy headhunterskiej. Dokument podpisany przez rzecznika MSP jest zresztą arcyciekawą lekturą. O Jacku Walczykowskim napisano, że jest wiceprezesem Nafty Polskiej z poprzedniego rozdania ministerialnego. Oprócz niego, w dokumencie pojawia się jeszcze tylko jedno nazwisko - Pawła Olechnowicza i w to w kontekście sugerującym, że to on był faworytem MSP.

"Dokonanie przez radę nadzorczą wyboru prezesa zarządu w innym od wcześniej ustalonego trybie skłania MSP do przeanalizowania powodów takiej decyzji i wpływu tego faktu na wizerunek spółki oraz na jej wycenę przez rynek" - głosi komunikat.

Kurs Orlenu wczoraj spadał o około 3 proc. Ale nie tylko z powodu wyboru Jacka Walczykowskiego. Po pierwsze - część inwestorów realizowała zyski po środowych, rekordowych notowaniach, po drugie - wczoraj po raz pierwszy notowano akcje już bez prawa do dywidendy.

Od skarbu czy Kulczyka

Kandydaturę Jacka Walczykowskiego podobno zgłosił Jan Waga, prezes Kulczyk Holding, szef rady nadzorczej PKN Orlen. Ten ostatni stanowczo zaprzecza jednak, by za nowym szefem Orlenu stał Jan Kulczyk.

- Wpływy Kulczyk Holding są takie, jak udział w kapitale akcyjnym PKN Orlen - deklaruje.

Także Jacek Walczykowski podczas wczorajszej konferencji prasowej zaprzeczył, jakoby był człowiekiem najbogatszego Polaka. Podkreślił, że do tej pory był człowiekiem Skarbu Państwa, a poprzednio w zarządzie Nafty Polskiej i radzie nadzorczej PKN Orlen oraz w Naftobazach realizował strategię przyjętą przez rząd.

W granicach prawa

Wszyscy zadają sobie także pytanie, jak będzie wyglądał Orlen pod rządami nowego prezesa (o ile oczywiście utrzyma fotel). Zdaniem Jacka Walczykowskiego wszystkie cenne inicjatywy poprzedniego zarządu będą kontynuowane. Według niego, chodzi m. in. o projekt związany z niedawnym zakupem czeskiej firmy paliwowej Unipetrol oraz programem zakładającym zwiększenie liczby stacji paliw w Niemczech. Prezes Walczykowski powiedział też, że Orlen chce współpracować z Grupą Lotos, drugą co do wielkości polska rafineria.

- Będziemy dążyć do współpracy. Powinna ona przebiegać w granicach prawa - stwierdził enigmatycznie.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: fotel | Orlen | MSP | faworyci | firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »