Waluty pod lupą KPWiG

W ciągu dwóch dni - 21 i 22 września - na niepłynnej serii kontraktów terminowych na kurs dolara amerykańskiego zostały zawarte transakcje, które budzą poważne wątpliwości. Niewykluczone że w ich wyniku został poszkodowany klient jednej z firm zarządzających aktywami.

21 września, tuż po godzinie 15.30, doszło do zawarcia dwóch transakcji, na 10 kontraktów każda, po kursie 315 zł. Dwie minuty później, już po kursie 325 zł, zawarto transakcję na 20 kontraktów. Następnego dnia na tej samej serii handlowano tylko dwa razy. W obu przypadkach wolumen wyniósł 50 kontraktów, a kursy to 317 i 323 zł. Co wyróżnia te transakcje? Przede wszystkim ponadprzeciętny wolumen, jak na tę klasę instrumentów. Średni dzienny wolumen za ostatnie 50 sesji na wszystkich seriach kontraktów na dolara (z pominięciem opisanych transakcji) to 12 sztuk. Co może budzić wątpliwości obserwatora notowań? To, że w wyniku transakcji w każdym dniu inwestorzy otwierają pozycję (jeden krótką, drugi długą) na 20 (21 września) i 50 (22 września) kontraktów, a następnie bardzo szybko, bo po około dwóch minutach, je zamykają. Kursy zamknięcia pozycji znacznie odbiegają od kursów otwarcia i nie uzasadnia ich sytuacja na rynku USD/PLN.

Reklama

Ktoś traci, aby zarobić mógł ktoś

Więcej światła na te przypadki rzucają ustalenia Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. - Okazuje się, że udział w opisanych transakcjach biorą tylko dwaj inwestorzy. W 2005 roku, przed wymienionymi zdarzeniami na ich rachunkach terminowych nie odnotowano żadnej aktywności - informuje Łukasz Dajnowicz, rzecznik KPWiG. - W wyniku zawartych transakcji jeden inwestor zarobił 50 tys. zł (20 tys. pierwszego dnia i 30 tys. drugiego), a drugi tyle samo stracił. I co jest najciekawsze, wszystkie zlecenia były składane z tego samego komputera, co potwierdza fakt zamierzonego i skoordynowanego działania - dodaje rzecznik. Nie ma więc wątpliwości, że doszło do transferu pieniędzy (50 tys. zł) między rachunkami dwóch inwestorów.

Nieznane motywy

Na razie trudno jednoznacznie wskazać cel, który przyświecał tym transakcjom. Szczególnie w przypadku inwestora, który stracił 50 tys. zł. Nie można jednak wykluczyć, że odbyło się to wbrew jego woli.

- Rachunek inwestora, który poniósł stratę, był zarządzany przez podmiot nadzorowany przez KPWiG. Pracownik tej instytucji, a tym samym pełnomocnik do rachunku poszkodowanego inwestora, ma powiązania z właścicielem rachunku, na który trafiło wspomniane już 50 tys. zł - mówi Łukasz Dajnowicz, zaznaczając, że sprawa jest wyjaśniana i nie można jeszcze jednoznacznie stwierdzić, iż inwestor został oszukany. Z większym prawdopodobieństwem można mówić o sztucznym ustaleniu ceny kontraktów, która nie odzwierciedlała faktycznej sytuacji na rynku walutowym, a to pachnie manipulacją.

- Ustalimy tło i motywy zawieranych transakcji i dopiero wtedy będzie można jednoznacznie stwierdzić, czy doszło do manipulacji i działania na szkodę inwestora - podsumowuje rzecznik.

Grzegorz Uraziński

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: waluty | kurs dolara
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »