Warszawski parkiet poszedł szlakiem przetartym przez Nasdaq
Tak gwałtownej i optymistycznej zmiany trendu na amerykańskim rynku Nasdaq mało kto się mógł spodziewać.
Skok indeksu o 10,5 proc. (najwyższy w historii tego rynku) był całkowitym zaskoczeniem dla rynku, który przywykł już co prawda do częstego falowania tego indeksu, ale raczej w nieco mniejszej skali. Tak silna aprecjacja jednego z najważniejszych światowych indeksów giełdowych nie mogła oczywiście pozostać bez wpływu na rodzimy rynek akcji. W tym jednak przypadku krajowi gracze nie popadli w hurra optymizm i wzrosty nie były tak spektakularne jak za oceanem.
Utrzymującą się nadal, choć może nie na taką skalę jak wcześniej korelację z Nasdaq, potwierdził początek środowej sesji. Tuż po godzinie 10.00 wartość indeksu WIG 20 był wyższa niż w trakcie wtorkowego zamknięcia o ponad 2 proc. Oczywiście, jak można było przypuszczać ton wydarzeniom nadawały głównie spółki "nowej ekonomii". Na otwarciu notowań ciągłych, które grupują wszystkie spółki z sektora teleinformatycznego w ścisłej czołówce wzrostów znajdowały się: Ster-Projekt (+7,7 proc.), CSS (+7,4) i Macrosoft (+6,2).
Przed godziną dwunastą doszło do lekkiego przesilenie, ale po kilku minutach łapania oddechu, giełda ponownie ruszyła do góry. Dzięki temu przed rozpoczęciem sesji w Stanach Zjednoczonych na parkiecie panowały dobre nastroje. Do głosu doszli wreszcie potentaci rynku. W górę ruszyły zdecydowanie kursy spółek o najsilniejszych fundamentach, w tym całej krajowej czołówki firm IT. Stabilnie zachowywały się za to akcje TPSA, które zarobiły "jedynie" 2,4 proc. i papiery KGHM (wzrost o 1,2 proc.)
Końcówka sesji, mimo, że otwarcie na Nasdaq stało pod znakiem realizacji zysków, nie zmieniła dominującego od rana trendu. Ostatecznie WIG wzrósł o 1,7 proc, zaś WIG 20 o 2,5 proc.
