Więcej dużych spółek na GPW

Miniony rok był bardzo udany dla GPW jeśli chodzi o liczbę debiutów, choć daje się zauważyć pewną niepokojącą tendencję O ile w 2005 roku 35 nowych spółek przeprowadziło oferty akcji o wartości 5,25 mld złotych, to w 2006 r. 38 debiutantów sprzedało nowe akcje za 2,44 mld złotych.

Miniony rok był bardzo udany dla GPW jeśli chodzi o liczbę debiutów, choć daje się zauważyć pewną niepokojącą tendencję  O ile w 2005 roku 35 nowych spółek przeprowadziło oferty akcji o wartości 5,25 mld złotych, to w 2006 r.  38 debiutantów sprzedało nowe akcje za 2,44 mld złotych.

A więc liczba spółek wzrosła o prawie 10 proc., a kwota pieniędzy ściągana z rynku spadła o ponad połowę. Wniosek z tego taki, że na GPW wybierają się spółki coraz mniejsze, których potrzeby kapitałowe są również proporcjonalnie niższe.

Odzwierciedlenie tego faktu znajdziemy także w statystykach dotyczących kursów debiutantów. Na 38 spółek, które pojawiły się w ubiegłym roku na tablicy notowań kurs aż 34 jest obecnie (stan na 15 stycznia 2007 r.) wyższy od ceny emisyjnej, co pokazuje, że akcje były sprzedawane - w większości przypadków - z pewnym dyskontem w stosunku do tego, ile byli i są skłonni płacić za nie inwestorzy. Jednocześnie jednak warto zauważyć, że aż w jednej trzeciej przypadków kurs obecny jest niższy niż w dniu debiutu. Oznacza to ni mniej ni więcej, że część inwestorów wykorzystała już pierwsze dni notowań nowej spółki do spieniężenia zysków z trwającej często tylko kilka dni inwestycji. Zasada jest tutaj w miarę prosta - im mniejsza spółka debiutowała, tym chętniej inwestorzy pozbywali się jej akcji już w pierwszych dniach notowań.

Reklama

Powstało wrażenie - często zresztą opisywane w mediach - że złożenie zapisu na akcje nowej emisji jest równoznaczne z osiągnięciem krótkoterminowego zysku przez inwestora.

Anatomia spekulacji

Sytuacja ta - widoczna zresztą także w latach 2004 i 2005 - będzie mieć także wpływ na rynek debiutów w obecnym roku. Władze giełdy zapowiadają przyjęcie rekordowej liczby emitentów - w granicach nawet 60 kolejnych spółek. Dla spekulacyjnie nastawionych inwestorów oznacza to 60 okazji do osiągnięcia krótkoterminowych zysków. Rzecz w tym, że pośród nich coraz częściej znajdują się osoby bez doświadczenia inwestycyjnego lub z niewielkim doświadczeniem, dla których sam fakt rozpoczęcia przyjmowania nowych zapisów jest dostatecznym powodem do podjęcia decyzji o inwestycji.

Przy tym na drugi plan schodzą perspektywy spółki, jej działalność, a często nawet i nazwa. Tymczasem zaprawieni w bojach spekulanci potrafią - wykorzystując spółki o niskim free float - podnieść notowania debiutantów nawet o kilkaset procent w ciągu dnia (vide Hyperion, Inwest Consulting) w dniu debiutu, by później odsprzedać je mniej świadomym ryzyka nowicjuszom. Problem w tym, że nie można nikomu zabronić kupowania akcji, nawet jeśli podrożeją one o kilkaset procent w ciągu dnia. Jednak władze giełdy powinny uczynić wszystko, by uczulać inwestorów na ryzyko, które wiąże się z takimi spekulacjami.

Koty w worku

Z tej perspektywy ostatnie posunięcia GPW należy oceniać ze wszech miar pozytywnie. Mam na myśli utworzenie odrębnego rynku notowań dla najmniejszych i najbardziej ryzykownych firm (inwestorzy z definicji będą więc znali ryzyko, które wiąże się z inwestycjami w ten segment rynku). Jednocześnie podejmowane są wzmożone wysiłki w celu przyciągnięcia jak największych spółek - także zagranicznych - na warszawski parkiet. Bowiem tylko wysoka płynność jest w stanie uchronić kursy przed gwałtownymi zmianami notowań. Szczególnie cieszy zaś, że resort skarbu po roku straconym dla prywatyzacji, znów dostrzega w GPW dobry instrument do dokonywania kolejnych prywatyzacji.

Ponadto w 2007 r. należy oczekiwać, że w razie gwałtownej zmiany koniunktury na GPW, rynek debiutów także może się załamać. W tym sensie, że spółki ubiegające się o pieniądze inwestorów będą przez nich uważniej prześwietlane. W tej chwili bowiem akcje schodzą na pniu, niemalże bez związku z perspektywami spółek, które je emitują. Choć powoduje to przyrost chętnych do wejścia na GPW, to na dłuższą metę nie jest to sytuacja zdrowa. Bo stąd już tylko krok, by inwestorom były oferowane "koty w worku".

Emil Szweda

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: GPW | inwestorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »