Wojciech Szeląg: Koniec Lotosu - tak chciał Bóg!
Historia Grupy Lotos dobiegła końca. Pozamiatane, przestańmy więc już poszukiwać ekspertów, którzy dostrzegają jakikolwiek sens połączenia gdańskiej firmy z Orlenem. Ich opinie nie mają zresztą żadnego znaczenia, skoro jednej spółki paliwowej zamiast dwóch po prostu chciał... sam Bóg!
Opieka niebios nad paliwową transakcją i jej autorami nie podlega dyskusji, no chyba że ktoś sam postanowił trwać u boku księcia ciemności! Dziwić może wprawdzie, że aż tyle czasu zajęło doprowadzenie boskiego zamysłu do szczęśliwego końca, ale nie od dziś wiadomo że "Pan Bóg nierychliwy, ale (prawy i) sprawiedliwy".
Zaczęło się więc w roku 2003, gdy związkowcy "Solidarności" z Płocka i Gdańska zawieźli do Watykanu dwa krzyże, aby w intencji stworzenia narodowego koncernu paliwowego pobłogosławił je Jan Paweł II. O to czy schorowany, dobiegający kresu życia papież w ogóle wiedział, co podtyka mu na audiencji jedna z setek delegacji, pytać może tylko ktoś małej wiary. Jeden, srebrny i wysadzany bursztynami - a skromny - krzyż trafił do siedziby Orlenu w Płocku, drugi - do Gdańska, do... szafy jednego ze związkowców - tak na wszelki wypadek, bo wiadomo, jakie podejrzane to miasto!
Gdy w 2015 roku wybiła Godzina Prawdziwej Wolności, krzyż przekazano do bazyliki św. Brygidy, gdzie zawisł na bursztynowym ołtarzu, zamówionym jeszcze przez, skądinąd znanego, prałata Henryka Jankowskiego. Teraz spotkały się tam oba krzyże, by - razem z ołtarzem - stanowić tło dla przemówienia Daniela Obajtka, który wprawdzie duchownym nie jest, ale to o nim Prezes powiedział że "ma coś takiego, co daje Pan Bóg, a co trudno zdefiniować: aurę". A zatem bez wątpienia właściwy człowiek stanął we właściwym miejscu i na tle stosownym.
Co dokładnie powiedział nie wiadomo, bo tekstu kazania.... pardon, przemówienia, znaleźć nie sposób nawet na oficjalnej stronie Orlenu, ale na zdjęciach widać wzruszenie i patetyczną radość na jego obliczu - prezesa, nie koncernu, co w sumie na jedno wychodzi, zwłaszcza że uroczysta i święta msza w intencji fuzji rzecz całą przypieczętowała na amen.
Bardzo dobrze się stało, bo siły ciemności ani myślą odpuścić, dlatego podnoszą jakieś drobne kwestie, a my przecież dobrze wiemy kto tkwi w szczegółach! "Inni szatani byli tu czynni" i prowokacyjnie pytają zatem jak to jest, że za 30 proc. akcji firmy, w którą od 2005 roku zainwestowano ponad 10 mld złotych, państwo dostaje raptem 1,15 mld zł i dlaczego za ponad 400 stacji paliw Lotosu, Orlen dostanie niespełna 200 stacji MOL na Węgrzech i na Słowacji. Pytają o rosyjskie powiązania węgierskiego koncernu i o jego prezesa, ściganego Europejskim Nakazem Aresztowania, po tym jak został prawomocnie skazany za próbę przekupienia premiera Chorwacji.
Pytają dlaczego polski rząd pozwala by część aktywów rafineryjnych Lotosu przejęło Saudi Aramco, które po napaści Rosji na Ukrainę bardzo chętnie współpracuje z agresorem i dlaczego po zakupie raptem 30 proc. tych aktywów Saudyjczycy będą mieć tyle samo do powiedzenia co Orlen, który ma 70 proc. tychże aktywów, wreszcie - czy to prawda że swoje udziały mogą sprzedać kiedy i komu chcą - choćby jutro i nawet Rosjanom...
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc!
To właśnie dla takich ludzi małej wiary zdarzył się cud - ceny na polskich stacjach paliw zaczęły spadać. Odpowiedzialny za finanse członek zarządu Orlenu natychmiast obwieścił że to pierwszy efekt połączenia z Lotosem! Jak to mu nie wierzycie? Czy naprawdę sądzicie że powodem jest spadek cen ropy na rynkach, bo świat szykuje się na recesję? Czy menadżer pobłogosławionej i poświęconej firmy może mówić nieprawdę? Czy trzeba lepszego dowodu, że "skoro Bóg z nami, któż przeciw nam"? Swoją drogą - kiedyś było łatwiej. Heretyków można było po prostu spalić na stosie. Podlany etyliną Verva płonąłby wyjątkowo efektownie...
Wojciech Szeląg