Wszystko przez 4,79 zł
Zespół Arbitrów Urzędu Zamówień Publicznych nakazał odrzucenie oferty Remaku na wykonanie prac kanalizacyjnych za 64 mln zł. Uznał, że spółka pomyliła się w obliczeniach o około... 4,79 zł. Urząd Miasta Opole, który jest zamawiającym, zaskarżył ten wyrok do sądu.
Pod koniec lipca giełdowy Remak poinformował, że wygrał przetarg na budowę sieci kanalizacyjnej w kilku opolskich gminach. Prace są warte 64 mln zł i miały potrwać do końca 2007 r.
Decyzję Komisji Przetargowej oprotestowała firma Sanel, która również startowała w przetargu. Swoje prace wyceniła na ok. 74 mln zł. Zakładany budżet inwestycji wynosił 68 mln zł.
Sanel nie złożył broni i oprotestował decyzję UM Opola. Ten nie uznał argumentów spółki i protest odrzucił. Sanel odwołał się do Urzędu Zamówień Publicznych (UZP). Zażądał odrzucenia oferty opolskiej firmy, która, jego zdaniem, nie spełniała warunków przetargu. Zespół arbitrów cztery zarzuty odrzucił. Uznał tylko jeden i nakazał UM Opole uwzględnić odwołanie i dokonać ponownej oceny ofert. Oznacza to wyeliminowanie Remaku jako wykonawcy inwestycji.
Poszło o wykopki
Co nie spodobało się arbitrom? Zarzut dotyczył drobnych nieścisłości w obliczeniu ceny w zakresie naliczenia podatku VAT. Chodziło o inne obłożenie podatkiem robót przy kopaniu rowów pod wodociągi i kanalizację (błąd dotyczy prac przy przerzucaniu 30 ton ziemi, wobec 4,7 tys. ton obliczonych prawidłowo). Co ciekawe, Remak pomylił się na swoją niekorzyść, co spowodowało różnicę w wycenie oferty o 4,79 zł. Stanowi to 0,000006% wartości kontraktu (sześć milionowych procentu). - Nie mogłem w to uwierzyć. Z moich informacji wynika, że inne zespoły arbitrów przy znacznie większych odchyłkach w cenie i podobnej wartości ofert odrzucały odwołania firm, uznając, że nie miało to znaczenia dla wyniku postępowania przetargowego. Dowiedziałem się, że UM w Opolu zaskarżył wyrok zespołu arbitrów do Sądu Okręgowego w Opolu. Ten ma trzy miesiące na wydanie rozstrzygnięcia - twierdzi Marek Brejwo, prezes Remaku.
Teraz sąd
Opolska spółka dysponuje dwoma ekspertyzami prawnymi, których autorzy uważają, że decyzja arbitrów Urzędu Zamówień Publicznych była błędna. - Mam nadzieję, że tę opinię podzieli sąd i pozostaniemy wykonawcami - dodaje M. Brejwo. - Według mojej oceny, werdykt arbitrów UZP to nieodpowiedzialne stanowisko decydentów, mogące skutkować bardzo poważnymi konsekwencjami natury ekonomicznej. Spowoduje to olbrzymie straty finansowe i społeczne, dotyczące chociażby ochrony środowiska.
Co się stanie, jeśli sąd jednak nie przychyli się do opinii ekspertów prawnych? Prawdopodobnie przetarg zostanie unieważniony i rozpisany ponownie. Upłynie kilka miesięcy i program ISPA w województwie opolskim może być poważnie zagrożony. Unia Europejska może cofnąć dotację w wysokości 65% wartości prac. Byłby to koniec inwestycji.
Komentarz
Ile już jest warte 4,79 zł
W Polsce wykorzystuje się zaledwie kilka procent z funduszy ISPA, jakie przyznaje nam Unia Europejska. Dotychczas nie widać, aby cokolwiek się zmieniło. Na razie 4,79 złotego kosztowało Urząd Miasta 10 tys. zł za ogłoszenie, ok. 100 tys. zł za prace zatrudnionego zespołu oraz 7,32 tys. zł na rzecz spółki Sanel - to m.in. koszty postępowania prowadzonego przez Zespół Arbitrów. Teraz Urząd będzie jeszcze ponosić koszty sądowego procesu.
To nie wszystko. Każda z firm, która bierze udział
w przetargu (a było ich dziewięć) ponosi wydatki
na przygotowanie ofert. Z naszych informacji wynika, że w tym przypadku było to łącznie ok. 700 tys. zł. Razem z UM to jest już ponad 800 tys. zł. I tyle na razie jest warte 4,79 zł. W przypadku powtórzenia przetargu, wartość wzrośnie do ponad 1,6 mln zł. Jeżeli Unia
cofnie pieniądze, 4,79 zł warte będzie 45 mln zł
- to kwota utraconych korzyści.
Zespół arbitrów, którzy odrzucili ofertę
Przewodniczącym w opisanej sprawie był Stanisław Stawowy (mgr prawa - radca prawny), arbitrami: Romuald Słomko (inżynier rolnictwa - pracownik administracyjny uczelni) oraz Jolanta Klimczak (mgr prawa - prawnik). Nie udało się nam z nimi skontaktować. Są to osoby, które pracują niezależnie od Urzędu Zamówień Publicznych.
Michał Śliwiński