Wycena spółek IT schodzi na ziemię
Ryzyko dalszej przeceny akcji spółek IT nadal jest bardzo wysokie. Choć w wielu przypadkach obecna wycena spółek odpowiada fundamentalnej, lepiej powstrzymać się z zakupami do ożywienia gospodarczego.
Chociaż od szczytu internetowej hossy minęło już ponad 30 miesięcy, kursy spółek informatycznych ciągle spadają. W opinii ekspertów, wirtualne projekty firm IT zostały już zweryfikowane w wycenie akcji do końca września ubiegłego roku. Obecnie przeceny to efekt słabej kondycji gospodarczej, nie tylko na poziomie poszczególnych krajów, ale i w ujęciu globalnym.
- Wycena akcji spółek tego sektora po osiągnięciu astronomicznych poziomów w 2000 r. została urealniona już pod koniec września 2001 r. Przekonuje o tym późniejsza korekta wzrostowa, która jednak z powodu coraz słabszych danych makroekonomicznych nie miała szansy na dłużej zagościć na parkietach - twierdzi Waldemar Bojara, doradca inwestycyjny DM BOŚ.
Czarna dziura
Cena akcji czterech największych firm IT na warszawskiej giełdzie spadła średnio od marca 2000 roku do chwili obecnej o blisko 75 proc. Zdecydowanie najsłabiej wypada w tym rankingu warszawski Softbank, którego walory przecenione zostały o 90 proc. Na przeciwnym biegunie znajduje się natomiast Computerland, którego wycena straciła "jedynie" 45 proc. Jest to przy tym jedyna spółka, której walory są obecnie droższe niż na początku 2000 r.
Jednak specjaliści wcale nie są przekonani, czy niektóre spółki osiągnęły już dno.
- Nie jestem przekonany, czy ten proces dobiegł końca także na świecie, gdzie nastawienie i sentyment do spółek informatycznych nadal nie jest najlepszy - sugeruje Sobiesław Pająk, analityk CDM Pekao SA.
Przez ostatnie dwa i pół roku z giełdy odpłynęły ogromne pieniądze. Najlepszy przykład to różnica w kapitalizacji całego sektora technologicznego, w skład którego wchodzą na GPW firmy informatyczne i telekomunikacyjne. Pod koniec lutego 2000 r. wartość rynkowa 12 tego typu podmiotów wynosiła 67,6 mld zł. Na początku października 2002 r. wartość już 20 emitentów z sektora zaawansowanych technologii wynosiła zaledwie 18,9 mld zł. Oznacza to ponad 72-proc. spadek kapitalizacji, przy blisko 40-proc. spadku wartości całej giełdy.
Winna gospodarka
Obecnie największą wagę przy szacowaniu wartości akcji spółek komputerowych przykłada się do panującej sytuacji gospodarczej. Ogromny spadek dynamiki PKB, zarówno w Polsce, jak i w krajach zagranicznych, powoduje systematyczny spadek przychodów firm IT, przez co stale zmniejsza się baza do generowania zysków. Skalę problemu dobrze widać w raportach spółek.
- Wyniki firm IT nie spełniają oczekiwań rynku i znacznie odbiegają od prognoz sprzed 2-3 lat. Kłopoty mają nawet najwięksi gracze na rynku, jednak w ich przypadku mają przynajmniej zabezpieczenie w postaci dużych kontraktów. Marże jednak systematycznie spadają, co jest m.in. wynikiem agresywnej konkurencji - ocenia Sobiesław Pająk.
Pogląd ten podziela Waldemar Bojara z DM BOŚ, który przy okazji wskazuje na problemy firm, które nie są w stanie odpowiednio zdywersyfikować swojej działalności. Tak jest m.in. w przypadku Macrosoftu czy Simple. Znaczenie dywersyfikacji najlepiej oddaje z kolei przykład Computerlandu. Spółka ganiona przed kilkoma laty przez analityków za działalność w zbyt wielu niszach sektora informatycznego robiła swoje. Teraz jako jedna z nielicznych radzi sobie z dekoniunkturą w branży.
Coraz mniejsze efekty przynosi także prowadzona od kilkudziesięciu miesięcy restrukturyzacja.
- Jest coraz mniej miejsca na cięcie kosztów. Większość spółek zweryfikowała zatrudnienie i ograniczyła koszty stałe, ale ciągle jest to za mało. Utrzymująca się stagnacja i spadający poziom marż może doprowadzić do sytuacji, że nawet silne do tej pory podmioty zaczną ponosić straty - ostrzega doradca inwestycyjny DM BOŚ.
Z kolei Sobiesław Pająk wskazuje na nieprzemyślaną, a właściwie brak polityki proeksportowej rodzimych producentów oprogramowania komputerowego.
- Największym problemem spółek informatycznych jest spadający popyt na ich usługi. W obliczu stagnacji gospodarczej, uzależnienie od rynku wewnętrznego staje się słabą stroną - wyjaśnia Sobiesław Pająk.
Boom odwołany
Jeszcze kilka miesięcy temu większość ekonomistów, analityków i inwestorów liczyła na ożywienie gospodarcze, jakie miało nadejść w ostatnim kwartale tego roku. Nadzieje wydają się jednak płonne.
- Poziom wzrostu gospodarczego jest głównym czynnikiem determinującym kondycję firm, szczególnie w przypadku branży IT, która jest uzależniona od wahań koniunkturalnych. Jeśli sytuacja gospodarcza nie poprawi się zdecydowanie, nie ma co liczyć na ożywienie w sektorze zaawansowanych technologii - dodaje Waldemar Bojara.
Uważa on, że na razie trudno być optymistą analizując wskaźniki wyprzedzające gospodarek niemieckiej i amerykańskiej.
- Nie spodziewam się, że w najbliższej przyszłości spółki IT wykażą istotna poprawę wyników. Powinniśmy mieć co prawda do czynienia z sezonową górką, mam jednak wątpliwości czy rezultaty IV kwartału będą lepsze w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku - podkreśla analityk CDM Pekao SA.
Czas na konsolidację
W opinii specjalistów, nadchodzi powoli czas wtórnej konsolidacji rynku. Pierwszym sygnałem jest zacieśnienie więzów kapitałowych pomiędzy Softbankiem i Prokomem.
- Doprowadzić to powinno do zwiększenia siły przetargowej tej grupy - ocenia Waldemar Bojara.
Pozytywnym efektem konsolidacji jest, w opinii Sobiesława Pająka, możliwość realizacji dużych, znacznie większych niż do niedawna projektów, a co ma przy tym niebagatelne znaczenie, w znacznie krótszym czasie.
- Nie można też zapominać o oszczędnościach księgowych oraz z tytułu badań i rozwoju. Większy organizm pozwala na wykorzystanie większej dźwigni operacyjnej - dodaje Sobiesław Pająk.