Wyjść z turbulencji, czyli nowa strategia LOT

LOT ma być bardziej elastyczny. Chce nastawić się na zysk, jasno podzielić role w lotniczej grupie i dalej współpracować z Lufthansą. O planach przewoźnika opowiada Tomasz Kopoczyński, pełniący obowiązki prezesa LOT.

LOT ma być bardziej elastyczny. Chce nastawić się na zysk, jasno podzielić role w lotniczej grupie i dalej współpracować z Lufthansą. O planach przewoźnika opowiada Tomasz Kopoczyński, pełniący obowiązki prezesa LOT.

Narodowy przewoźnik przygotowuje nowy dokument, który sprecyzuje politykę kontrolowanej przez skarb państwa firmy w najbliższych latach.

- Spółka miała biznes plan na lat 2005-2007, ale - wskutek dynamicznych zmian na rynku - rada nadzorcza poprosiła o sporządzenie planu na następne pięć lat - czyli 2006-2010. Dokument ma być gotowy za kilka miesięcy - zapowiada Tomasz Kopoczyński, pełniący obowiązki prezesa LOT.

Według niego, strategia spółki to pochodna pomysłów akcjonariuszy. Zamierzenia syndyka są jasne: chciałby sprzedać pakiet LOT - jak najszybciej i po jak najlepszej cenie. Akcjonariusz większościowy - czyli państwo - jak dotychczas nie przedstawiło spójnej wizji dla transportu lotniczego w Polsce, a strategia LOT - przewoźnika narodowego - musi ją uwzględniać. W nowej strategii znajdą się m.in. opis najkorzystniejszego dla LOT-u modelu biznesowego, rola lotniska bazowego, szczegóły uczestnictwa w aliansie oraz oczekiwania co do roli przewoźnika w Polsce i efektów jego działania.

Reklama

- Musimy godzić dwa sprzeczne wymagania. Z jednej strony zależy nam na wynikach finansowych, z drugiej - staramy się utrzymać udziały w rynku. Wydaje się, że dla większościowego właściciela priorytetem pozostaje rentowność. Gdyby było inaczej, LOT nie byłby przekształcany z przedsiębiorstwa państwowego w spółkę prawa handlowego - mówi Tomasz Kopoczyński.

Jak Polak z Niemcem

Przewoźnik jest zadowolony z pozycji w ramach Star Alliance i ze współdziałania z Lufthansą.

- Ta współpraca jest niejako naturalna. Rynek niemiecki pozostaje dla nas jednym z najważniejszych - nie tylko ze względu na wielkość i położenie geograficzne, ale również z powodu silnych więzów ekonomicznych między Polską i Niemcami - tłumaczy Tomasz Kopoczyński.

Dodaje, że obecność w aliansie daje dodatkowo poczucie bezpieczeństwa, że ze strony Lufthansy nie grożą LOT-owi nieprzewidziane, wrogie ruchy.

- Nie widzę potrzeby zmian naszych relacji z Lufthansą. Na rynku lotów między Polską a Niemcami jest miejsce i dla nas, i dla nich - podkreśla Tomasz Kopoczyński.

Milion foteli

LOT chce nadal koncentrować się na trzech obszarach działalności.

- Zdecydowanie największe szanse rozwoju mamy w lotach długodystansowych, gdzie tani przewoźnicy nie latają. W 2010 r. - dzięki nowym samolotom - na trasach atlantyckich zaoferujemy pasażerom ponad milion foteli rocznie - szacuje Tomasz Kopoczyński.

Pasażerowi z Warszawy i okolic tych miejsc jednak nie wypełnią. Dlatego LOT utrzymuje połączenia krajowe. Nie zamierza ich jednak rozwijać.

- Nie ma uzasadnienia ekonomicznego, by otwierać nowe połączenia krajowe: każde kolejne powiększa straty. Także uruchamianie połączeń z pominięciem Warszawy nie ma sensu - jeśli mamy być przewoźnikiem sieciowym. Priorytetem będą przewozy tranzytowe - siatka krajowa ma być elementem tego systemu - mówi Tomasz Kopoczyński.

LOT chce także zmienić strategię na trasach europejskich, gdzie walczy z tanimi liniami.

- Skoncentrujemy się na pasażerach, który cenią sobie standard usług i mogą za niego zapłacić - dostosujemy rozkład do ruchu biznesowego. Jednocześnie zaproponujemy część biletów po niższych cenach i sprzedamy je z dużym wyprzedzeniem - zwłaszcza te w terminach mniej atrakcyjnych dla biznesmenów (np. w soboty). Jesteśmy na etapie wprowadzania tego pomysłu. Modyfikujemy system informatyczny i szkolimy ludzi, bo wymaga to - w dużej mierze - ręcznego sterowania sprzedażą - wyjaśnia Tomasz Kopoczyński.

Nie dadzą się zepchnąć

Zmiany czekają też spółkę zależną LOT - Centralwings.

- Po roku jej działalności wiemy już, że musimy jasno rozdzielić role. Centralwings winien koncentrować się na lotach z portów regionalnych, a nie Okęcia. Tu ewidentnie ze sobą konkurujemy - mówi Tomasz Kopoczyński.

W przyszłości podział rynku między przewoźników tradycyjnych i tanie linie zależy - zdaniem Tomasza Kopoczyńskiego - od kondycji finansowej spółek.

- Po prostu: udziały w rynku trzeba nie tylko zdobyć, ale i utrzymać, a akcjonariusze - prędzej czy później - zaczną domagać się zysków. Wtedy okaże się, kto przetrwa. Low-costów na polskim rynku jednak nie da się zmarginalizować. Głównie dlatego, że po prostu mają już swoich klientów - zwłaszcza ruch turystyczny i związany z wyjazdami do pracy - mówi Tomasz Kopoczyński.

Marta Filipiak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz | role | nowa strategia Grupy PZU | PLL LOT | przewoźnik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »