Wyniki podbudowały sentyment

W bieżącym tygodniu na rynkach finansowych dzieje się naprawdę sporo, a środa miała sporą szansę stanowić punkt kulminacyjny. W pewnym sensie tak było - po wyższym od oczekiwanego wzroście rocznej inflacji para EURUSD osiągnęła nowe maksimum (1,5967 - co ciekawe dokładnie powtórzone kilka godzin później po inflacji i danych z rynku domów) najwyraźniej trwale pokonując poprzedni opór w okolicach 1,59.

W bieżącym tygodniu na rynkach finansowych dzieje się naprawdę sporo, a środa miała sporą szansę stanowić punkt kulminacyjny. W pewnym sensie tak było - po wyższym od oczekiwanego wzroście rocznej inflacji para EURUSD osiągnęła nowe maksimum (1,5967 - co ciekawe dokładnie powtórzone kilka godzin później po inflacji i danych z rynku domów) najwyraźniej trwale pokonując poprzedni opór w okolicach 1,59.

Dane z USA mają z kolei mieszane wybrzmienie. Dane o cenach konsumenta, które mogły być wydarzeniem tygodnia okazały się dokładnie zgodne z oczekiwaniami (0,3% m/m dla wskaźnika ogółem i 0,2% m/m dla inflacji netto). Nie oznacza to oczywiście, że problemu inflacyjnego nie ma - wzrost cen importu po wyeliminowaniu ropy naftowej na poziomie 5,4% r/r czy wzrost cen producenta rzędu 7% oznaczają, że jeśli nie wzrosną ceny konsumenta, spadną marże firm.

Reklama

Znacznie gorsze były natomiast dane z rynku budownictwa mieszkaniowego. Liczba rozpoczętych inwestycji budowlanych spadła ze 1065 tys. w lutym do zaledwie 947 tys. w marcu, zaś liczba pozwoleń na budowę zmniejszyła się do 927 tys. W obydwu przypadkach są dane najsłabsze od marca 1991 roku. Dla porównania w drugiej połowie lat 90-tych liczba nowych inwestycji wahała się z reguły w granicach 1200 - 1500 tys. zaś w szczytowym momencie obecnej dekady przekraczała 2000.

Mimo tak słabych danych na rynkach akcji obserwujemy wzrosty, które w skali 2 dni sięgają już 2-3%. Dla inwestorów budujące są bowiem lepsze od oczekiwanych wyniki - wczorajsze Intela oraz dzisiejsze Wells Fargo (piąty co do wielkości bank w USA) czy LG Electronics. Zgodne z oczekiwaniami wyniki podał także JP Morgan, zaś po wzroście jego notowań można wnioskować, iż dla rynku to i tak dobry scenariusz. Wreszcie giełdowe byki zostały wsparte przez dane o amerykańskiej produkcji - ta wzrosła o 0,3% m/m (wobec spodziewanego spadku o 0,1% m/m) i spowodowała wzrost wykorzystania mocy produkcyjnych do 80,5%.

Wzrost produkcji, zwłaszcza eksportowej, jest obecnie jedną z możliwych ścieżek wyjścia amerykańskiej gospodarki z kryzysu. Jeśli bowiem uważa się, że gospodarce tej potrzebny jest wzrost popytu i jednoczesny wzrost oszczędności to jedyną drogą, którą można to osiągnąć jest wzrost produktywności. Dane stanowią krok w dobrym kierunku, ale droga ciągle bardzo daleka - w ujęciu rocznym produkcja zwiększyła się zaledwie o 1,7%, podczas gdy w trakcie ostatniego ożywienia wzrastała o 3,5-4% r/r.

Przemysław Kwiecień

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »