Za długa droga na GPW

Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie bije wszelkie rekordy. Osiągane obroty należą do najwyższych w Europie, liczba aktywnych rachunków inwestycyjnych idzie w miliony, biura maklerskie nie mogą nadążyć z rejestracją zleceń, otwierają więc coraz to nowe oddziały...

Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie bije wszelkie rekordy. Osiągane obroty należą do najwyższych w Europie, liczba aktywnych rachunków inwestycyjnych idzie w miliony, biura maklerskie nie mogą nadążyć z rejestracją zleceń, otwierają więc coraz to nowe oddziały...

Liczba podmiotów notowanych na warszawskim parkiecie zbliża się już do tysiąca, a kolejka chętnych na do notowań wydłuża się w nieskończoność. Wszystkie instytucje odpowiedzialne za organizację rynku pracują po 24 godziny na dobę, nie obniżając standardów upraszczają procedury, ale i tak nie wszyscy są w stanie sprostać stawianym wymogom.

Ostatnio HypoVereinsBank Group, drugi pod względem wielkości bank w Niemczech, chciał umieścić akcje swojej jednostki Banku Austria Creditanstalt na giełdzie w Wiedniu oraz we Frankfurcie i ... w Warszawie. Chciał, ale mu przeszło. "Notowania na giełdzie w Warszawie to dobra idea, ale pod względem prawnym tak skomplikowana, że trudno tego dokonać przed 2004 rokiem" - napisał Financial Times Deutschland, cytując wypowiedź członka rady HVB, Gerharda Randy.

Reklama

Jak się wszyscy domyślają znaczna część wstępu to żart, raczej zresztą ponury żart. GPW w Warszawie nie bije rekordów obrotów, wręcz przeciwnie, biura maklerskie nie przeżywają oblężenia a stoją puste (można je przerobić na tancbudy) i bankrutują powoli, notowanych spółek regularnie, z roku na rok, ubywa, a chętnych do wejścia na rynek zwyczajnie brak. Jak pojawi się jakiś podmiot to wywołuje prawdziwą sensację.

Tylko ostatnia część, historia z HVB Group i Bankiem Austria jest prawdziwa. Rzeczywiście, potrzebujący gotówki Niemcy z HVB upłynniają część akcji Banku Austria. Zarządzający polskimi funduszami emerytalnymi namawiali ich na ulokowanie części walorów na warszawskim parkiecie - zapowiedzieli chęć objęcia nawet jednej czwartej całej emisji. To przecież precedens, ogromna szansa na przerwanie marazmu na rynku, szansa dla wszystkich jego uczestników.

Tylko Generalny Inspektorat Nadzoru Bankowego tego entuzjazmu nie podzielał. Zaczęły się dywagacje, rozważania, analizy, estymacje, przeszkody formalne. I wygląda na to, że nic z tego nie będzie. Podobnie jak z inwestycją Toyoty na Śląsku (Czesi wzięli ją z przyjemnością), Peugeota koło Radomska (Słowacy zacierają ręce i liczą zyski) i wieloma innymi. Akcje Banku Austria tez znajdą nabywców gdzie indziej. Jak tak dalej pójdzie będziemy mieli dobre prawo, powody do zadowolenia z dobrze wykonanej pracy, samozadowolenie z należytej pryncypialności... Tylko kapitału nie będziemy mieli. A, i bezrobotnych - tych już mamy bardzo dużo, a będziemy mieli jeszcze więcej.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Austria | Warszawa | GPW
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »