Zahamowanie boomu kredytowego
Wśród rekordowych spadków na giełdach i najgorszej od dziesięcioleci recesji nasz region cierpi nie tylko ze względu na spowolnienie na świecie, ale i z powodu zahamowania wcześniejszego boomu kredytowego.
W sytuacji wyschnięcia popytu prywatnego (i niemożności zmiany tej sytuacji za pomocą stóp procentowych) gospodarka amerykańska może potrzebować impulsu fiskalnego w wysokości 4-6%PKB, podobnie jak to miało miejsce w latach 1938 albo 1975. Bez tego nie sposób mieć nadziei na mniejsze spowolnienie gospodarcze na świecie niż te z okresu 1974-1975.
Globalne pogorszenie koniunktury przełoży się także na kraje wschodzące, np. takie tygrysy jak Chiny (ich wzrost może być najsłabszy od 20 lat), w mniejszym stopniu Indie lub Brazylię, z uwagi na niski udział eksportu w PKB. W naszym regionie Polska i Czechy są najbezpieczniejsze i powinny osiągnąć wzrost gospodarczy w okolicach 2-3%. Węgry czy niektóre gospodarki azjatyckie - nastawione na eksport - mogą zanotować spadek realnego PKB o około 1% (z rykiem w dół).
Ukraina i Łotwa będą mogły zaliczyć 2009 rok do udanego, jeżeli spadek ich PKB nie będzie większy. Najbardziej zagrożonymi są kraje o dużym długu wobec PKB oraz wobec reszty świata, w których nie ma odpowiedniej ilości rezerw walutowych ani dostępu do finansowania ze strony banków-matek z krajów rozwiniętych. Jak pokazały doświadczenia Łotwy i Węgier, mogą wystarczyć przy tym odizolowane przypadki większych banków krajowych z trudnościami w dostępie do kapitału. Region Europy Środkowo-Wschodniej jest szczególnie wrażliwy na kryzys, nie tylko gospodarczy, ale również finansowy, podczas, gdy gospodarki azjatyckie i czy Ameryki Płd. odczują raczej tylko skutki spowolnienia. U naszych sąsiadów daje o sobie znać zbyt wysoka relacja kredytów do depozytów i znaczące zewnętrzne zadłużenie (choć tłumaczone również przez duże zaangażowanie zagranicznego kapitału w różne sektory gospodarki).
Boom kredytowy był silniejszy niż ten, który wcześniej doświadczyły kraje azjatyckie i czy Ameryki Płd. Korzystając z tradycyjnych wskaźników zagrożenia kryzysami, Polska wcale nie wygląda źle na tle innych krajów regionu.
- Skala boomu kredytowego ostatnich lat była ograniczona, co zmniejsza potencjał spowolnienia gospodarczego w nadchodzących latach, w związku z nieuchronnym ograniczeniem dostępności kredytu.
- Krótkoterminowy dług zagraniczny jest także pod kontrolą, szczególnie zważywszy na istotne znaczenie obcego kapitału w systemie bankowym
Krótkoterminowe zagrożenia dla polskich firm wynikają z wielkości otwartych pozycji walutowych, a nie z łącznej skali zadłużenia lub przeinwestowania. Większa niż w innych krajach regionu (z wyjątkiem Turcji) skala osłabienia stanowi więc (z perspektywy nadchodzącego roku) raczej fenomen krótkotrwały i druga połowa roku przynieść powinna stabilizację. Jednocześnie zagrożenia dla polskiej gospodarki związane z utrudnieniami dostępu do kapitału będą mniejsze niż w wielu innych krajach regionu dzięki niskiej dźwigni finansowej w gospodarce, umiarkowanemu zadłużeniu zagranicznemu banków oraz umiarkowanej ekspansji kredytowej w ostatnich latach.