Złe wieści z USA i Chin. Indeksy ostro w dół!
Czwartkowa sesja na Wall Street przyniosła spadki indeksów o ponad 1,8-proc. po napłynięciu niepomyślnych informacji o stanie gospodarki USA a także z Chin i Hiszpanii. Dodatkowo nastroje popsuła informacja o niepokojach w Arabii Saudyjskiej . Liderami zniżek były banki i koncerny paliwowe. Indeks S&P spadł poniżej 1.300 punktów, a Dow Jones poniżej psychologicznego poziomu 12.000 punktów.
Japoński indeks Nikkei 225 spadł na zamknięciu o 1,72 proc. i wyniósł 10.254,43 pkt. Chiński Shanghai Composite Index spadł na zamknięciu o 0,8 proc. i wyniósł 2.933,8 pkt.
Dow Jones Industrial spadł o 228,48 pkt. (1,87 proc.) do 11.984,61 pkt. Był to największy spadek tego indeksu od 11 sierpnia ub. r.
Indeks S&P 500 stracił 24,91 pkt. (1,89) proc. i wyniósł na koniec dnia 1.295,11 pkt.
Nasdaq Composite zniżkował o 50,70 pkt. (1,84 proc.) i na zamknięciu wynosił 2.701,02 pkt.
W czwartek zniżkowały ceny ropy naftowej, miedzi, niklu i złota, rósł kurs dolara. Cena baryłki ropy spadła o 1,68 dol. do 102,70 dol.(w ub. poniedziałek wzrosła do prawie 107 dol.) Analitycy zwracają uwagę, że inwestorzy szybko pozbywają się bardziej ryzykowych aktywów i przerzucają się na bezpieczną walutę, za jaką uważany jest dolar.
Nastroje na rynkach popsuła informacja o obniżeniu ratingu kredytowego Hiszpanii przez agencję Moody's Investors Service. Agencja obniżyła rating Hiszpanii do Aa2 z Aa1. Perspektywa ratingu jest negatywna, co oznacza, że rozważane jest dalsze jego cięcie.
Inwestorzy zareagowali też negatywnie na zaskakujący deficyt handlowy w Chinach. Wyniósł on w lutym 7,3 mld USD. To najwyższy deficyt w ciągu ostatnich siedmiu lat i pierwszy miesięczny deficyt od marca 2010 roku.
Nastroje inwestorów popsuła dodatkowo informacja o otwarciu ognia przez policję do demonstrantów w Arabii Saudyjskiej - czołowym eksporterze ropy naftowej na świecie.
Uwaga inwestorów wciąż skupia się również na sytuacji w Libii oraz jej wpływie na ceny ropy na światowych rynkach.
Po trzech tygodniach krwawych starć libijski przemysł naftowy drastycznie zmniejszył produkcję. Szef państwowej firmy naftowej NOC Szukri Ghanem poinformował w nocy ze środy na czwartek, że wydobycie zmniejszyło się do 500 tys. baryłek dziennie. Przed wybuchem zamieszek Libia produkowała 1,58 mln baryłek dziennie. Spadek wydobycia spowodowała przede wszystkim ucieczka wielu zagranicznych robotników, a w mniejszym stopniu wynikał on z toczących się walk - poinformował Ghanem.
Departament Pracy poinformował, że liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu wzrosła w USA o 26 tys. wobec poprzedniego tygodnia i wyniosła 397 tys. Ekonomiści z Wall Street spodziewali się, że liczba nowych bezrobotnych wyniesie 376 tys. wobec 371 tys. po korekcie tydzień wcześniej.
Liczba bezrobotnych kontynuujących pobieranie zasiłku spadła o 20 tys. i wyniosła 3,771 mln w tygodniu, który skończył się 26 lutego. Analitycy spodziewali się 3,750 mln osób.
Z kolei Departament Handlu podał, że deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych wzrósł w styczniu do 46,3 mld USD, z 40,3 mld USD miesiąc wcześniej po korekcie. Analitycy spodziewali się deficytu na poziomie 41,5 mld USD.
Ze spółek spadały akcje Texas Instruments, gdyż spółka obniżyła swoje prognozy wyników.
Rosły akcje McDonald's, gdyż analitycy Deutsche Banku podtrzymali dla nich rekomendację "kupuj".
Ponad 7 proc. zniżkowały akcje Cumulus Media w reakcji na zapowiedź przejęcia za 2,4 mld dolarów swojego rywala, który ogłosił bankructwo, firmy Citadel Broadcasting.
Kilka procent drożały papiery Molycorp po niższej od oczekiwań kwartalnej stracie netto.