Złoty nie do ruszenia
Dane o wynagrodzeniach w sektorze przedsiębiorstw, ani też dane o dynamice produkcji przemysłowej nie wpłynęły na notowania złotego, choć przynajmniej teoretycznie przybliżają one rynek do kolejnej obniżki stóp procentowych.
POLSKI RYNEK
Również lepsze od oczekiwanych dane o saldzie obrotów bieżących zostały zignorowane i w rezultacie w skali tygodniowej zmiana notowań złotego nie była duża. Co prawda w poniedziałek obserwowaliśmy silniejszy ruch w dół, ale kolejne dni przyniosły stopniową poprawę. Na koniec tygodnia dolara wyceniano na 3,229 PLN (wzrost o 1,5 proc.), euro na 4,496 PLN (wzrost o 0,8 proc.), a za franka płacono 2,976 PLN (wzrost o 0,7 proc.).
ZAGRANICZNE RYNKI
Początek tygodnia przyniósł umocnienie dolara, które wywołało zresztą korektę na większości rynków finansowych i błyskawicznie ożywiło teorię na temat nadejścia poważniejszej fali spadków na giełdach i rynkach surowcowych. Kurs euro spadł do 1,375 USD (najniższy poziom od czterech tygodni) po tym jak minister finansów Rosji stwierdził, że dolara trudno będzie zastąpić jako walutę rezerwową. Zgoła inny ton zakończył spotkanie szefów krajów BRIC, którzy widzą potrzebę zdetronizowania dolara w jego roli, co przyczyniło się do umocnienia euro. Na koniec tygodnia za euro płacono 1,392 USD, zatem w skali tygodnia wzrost dolara do euro został ograniczony do 0,6 proc. Jen umocnił się wobec dolara o 1,6 proc., i o 2,3 proc. wobec euro, ponieważ zarówno Bank Japonii jak i rząd tego kraju podkreślili, że gospodarka japońska wychodzi z recesji.
RYNEK OBLIGACJI
POLSKI RYNEK
Krajowy rynek obligacji wciąż pozostaje płaski. Z jednej strony publikowane dane makro pozwalają myśleć o obniżce stóp procentowych i spadku rentowności obligacji, z drugiej jednak nie pozwalają na to rynki zagraniczne. Pojawiły się także obawy o ewentualną dywidendę z PZU, która zmusiłaby ubezpieczyciela do sprzedaży sporej ilości obligacji (nawet kilkunastu miliardów złotych) w krótkim czasie, co przy obecnej płynności miałoby negatywny wpływ na wycenę. Jednak również i te spekulacje nie wpłynęły wyraźnie na przebieg notowań i na koniec tygodnia rentowność 5-latek sięgała 5,9 proc. (wzrost o 4 pkt). Trzymiesięczna stopa WIBOR, która jest podstawą naliczania oprocentowania większości złotowych kredytów hipotecznych wzrosła o 2 pkt bazowe i wyniosła 4,65 proc.
ZAGRANICZNE RYNKI
Początkowo ceny amerykańskich obligacji rosły, ale miny inwestorom zrzedły kiedy departament skarbu zapowiedział harmonogram emisji obligacji na przyszły tydzień. Rząd zamierza sprzedać papiery skarbowe za 104 mld dolarów. Oczywiście reakcja na zapowiedź takiej podaży mogła być tylko jedna. Z drugiej strony nie był to też taki skok rentowności jak obserwowany w poprzednich tygodniach. Na koniec tygodnia rentowność obligacji dwuletnich wyniosła 1,27 proc. (wzrost o6 pkt bazowych), a 10-letnich 3,85 proc. (wzrost o 4 pkt). Europejskie papiery nie są obciążone wizją takiej podaży. Na koniec tygodnia rentowność dwuletnich obligacji niemieckiego rządu wyniosła 1,49 proc., a 10-letnich 3,54 proc.
RYNKI AKCJI
POLSKI RYNEK
Pierwsza część tygodnia na GPW przebiegała pod znakiem spadków. Przyczyn trzeba dopatrywać się na rynkach światowych - umocnienie dolara wywołało przecenę surowców, a ta z kolei realizację zysków na rynkach akcji. Ponieważ trend ten miał charakter globalny, nie ominął też Polski, gdzie najmocniej ucierpiały właśnie akcje spółek surowcowych (które wchodzą przecież w skład WIG20). Czwartek przyniósł uspokojenie nastrojów, co było o tyle istotne, że WIG20 dotarł do ważnego wsparcia na poziomie 1900 pkt. Jeszcze w czasie sesji czwartkowej mieliśmy poprawę nastrojów, a w piątek oglądaliśmy już spore wzrosty. Jednak duża ich część przypadła na ostatnią godzinę notowań, w której ustalany był kurs rozliczeniowy dla czerwcowej serii kontraktów na indeksy i ceny akcji. Stąd też ten końcowy akcent tygodnia nie jest do końca wiarygodnym. W skali tygodnia WIG20 stracił 3,7 proc., WIG 2,5 proc., mWIG 2,6 proc., a sWIG 1,7 proc. Obroty na całym rynku akcji przekroczyły 7 mld PLN, co było najlepszym wynikiem od początku maja.
ZAGRANICZNE RYNKI
EUROPA Szczyt Unii Europejskiej podsumowany został komunikatem o neutralnym wydźwięku - przedstawiciele najwyższych władz spodziewają się stabilnego powrotu dodatniego tempa wzrostu, lecz obawy budzą wysokie deficyty budżetowe, które bez zachowania dyscypliny mogą wkrótce wymknąć się spod kontroli. Jeden z członków ECB stwierdził, że ożywienie jest mniej prawdopodobne jeśli nadzór nie podejmie bardziej zdecydowanych kroków niż do tej pory. Bankowe lobby zdaje się bronić przed przeprowadzeniem w Europie odpowiednika amerykańskiego stress testu, który z pewnością ujawniłby sporo dziur i zagrożeń w systemie - banki wolą by zamiast badać kondycję pojedyńczych instytucji regulator przyjrzał się jedynie sektorowi jako całości.
USA W piątek na nowojorskiej giełdzie przypadał dzień rozliczenia czerwcowych opcji i kontraktów terminowych, a inwestorzy przez większą część tygodnia sprzedawali akcje. Trend wzrostowy wyraźnie wyhamował, chociaż jeszcze zbyt wcześnie by przekreślać szansę byków na ustalenie nowych lokalnych wierzchołków, ponieważ z gospodarki napływa sporo wiadomości świadczących o powolnej poprawie warunków gospodarczych. W sektorze nieruchomości widać minimalny wzrost aktywności, dane z rynku pracy również od dwóch miesięcy przestały się pogarszać i lepsze od oczekiwań okazały się odczyty wskaźników wyprzedzających koniunkturę. Z drugiej strony nadal pogarsza się produkcja przemysłowa, firmy wykorzystują zaledwie 68 proc. mocy produkcyjnych, a w sektorze finansowym czarne chmury nadciągają nad segment kart kredytowych i kredytów hipotecznych dla firm.
AZJA Spotkanie głów państw grupy BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny) wbrew oczekiwaniom dużej części inwestorów nie przyniosło przełomowych postanowień, zwłaszcza jeżeli chodzi odwrót od dolara. Minister finansów Rosji zadeklarował ufność w siłę amerykańskiej waluty, która ma kluczowe znaczenie również dla pozostałych państw BRIC, gdyż większość rezerw walutowych przetrzymywanych jest w formie papierów wartościowych denominowanych właśnie w dolarach. Zapiski z ostatniego posiedzenia Banku Japonii pokazały, że w dalszym ciągu większość reprezentantów banku centralnego pesymistycznie ocenia koniunkturę gospodarczą. Prognozy wzrostu gospodarczego dla Chin podniósł z kolei Bank Światowy, który spodziewa się, że PKB Kraju Środka wzrośnie w tym roku o 7,2 proc.
RYNEK SUROWCÓW
Międzynarodowe organizacje finansowe zaczynają reagować na dane napływające z największych gospodarek świata i powoli weryfikują na plus wcześniejsze prognozy. Bank Światowy spodziewa się, że Chińska gospodarka wzrośnie w tym roku o 7,2 proc., a z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy na początku lipca najprawdopodobniej podniesie szacunek wzrostu globalnego PKB na rok 2010 z 1,7 proc. do 2,4 proc. Na rynku surowcowym inwestorzy próbują wyprzedzić moment zakończenia recesji i kontynuują zakupy, chociaż po wykresach widać, że przychodzi to z coraz większym trudem. Ropa kosztuje ponad 72 USD za baryłkę, a uncję złota wyceniano w piątek na ok. 935 USD.