Złoty nie obroni się przed ropą?

Negatywny wpływ wysokich cen ropy na naszą gospodarkę jest mniejszy niż w innych krajach - oceniają eksperci MFW. To zasługa silnego złotego.

Analitycy Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) są umiarkowanymi optymistami w kwestii rozwoju gospodarczego zarówno strefy euro, jak i naszej części Europy. W 2006 r. gospodarka Eurolandu napędzana będzie przede wszystkim popytem, co jest dobrym prognostykiem m.in. dla naszych eksporterów. Gospodarki krajów Europy Środkowej i Wschodniej powinny się rozwijać w stabilnym tempie (dynamika polskiego PKB powinna wynieść w tym roku 3 proc., a w 2006 r. o 1 pkt proc. więcej).

Niebezpieczna ropa

Jednak - jak zauważa Susan Schadler, szefowa misji MFW - pewnym zagrożeniem dla wzrostu gospodarczego i inflacji są ceny ropy naftowej. Według szacunków MFW, średnia cena baryłki ropy wzrosła z 34 USD w 2004 do 54 USD w 2005 r., czyli o blisko 60 proc. 10-procentowy wzrost cen ropy powoduje obniżenie dynamiki PKB o 0,1 pkt proc. i przyczynia się do 0,2-procentowego wzrostu inflacji szacuje Susan Schadler. Uspokaja jednak, że ostateczny wpływ cen ropy na poszczególne gospodarki zależy m.in. od kursu walutowego. W Polsce jest on mniejszy niż np. w Estonii ze względu na silną pozycję złotego względem dolara - tłumaczy.

Reklama

O tym, że w Polsce wpływ drożejącej ropy na inflację będzie mniejszy niż w innych krajach, przekonany jest także Mirosław Gronicki, minister finansów. Jego zdaniem, nie mamy też do czynienia z tzw. efektem drugiej rundy, który objawia się opóźnionym wpływem drożejącej ropy na inflację przez wzrost oczekiwań inflacyjnych, a co za tym idzie -wynagrodzeń. Na razie w skali światowej gospodarki tego nie widać - zapewnia minister.

Dzień wcześniej obawy związane z występowaniem tego efektu wyraził Andrzej Wojtyna, członek Rady Polityki Pieniężnej. Sugerował, że jeśli do nich dojdzie, rada może zdecydować się na podwyżki stóp procentowych.

Kosztowna obniżka

Mirosław Gronicki odniósł się też wczoraj do słów przedstawicieli przyszłej koalicji, którzy zapowiadali obniżkę akcyzy na paliwa w sytuacji utrzymujących się wysokich cen ropy na świecie. Jego zdaniem, rezygnacja z zaplanowanych w przyszłorocznym budżecie podwyżek akcyzy kosztowałaby podatników 1,4-1,6 mld zł. Ustanowiona od 15 września 25--groszowa obniżka akcyzy na benzynę obowiązywać ma tylko do końca roku. Od stycznia akcyza wzrośnie zatem o 25 groszy plus 2 grosze wynikające z przyjętej przez rząd prognozy inflacji na przyszły rok (1,5 proc.). Według planów Ministerstwa Finansów od kwietnia akcyza wzrośnie o kolejne 8 gr na litrze. Z początkiem lipca zwiększy się o następne 3 gr, a od października - o kolejne 3 gr.

Innymi słowy: jeśli nic się nie zmieni, pod koniec przyszłego roku akcyza na paliwa podskoczy w stosunku do obecnego stanu o 41 gr na litrze. Paliwa mogą jednak podrożeć bardziej, gdyż wzrośnie też nałożony na nie podatek VAT.

Bartosz Krzyżaniak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: akcyza | złoty | ropa naftowa | paliwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »