Złoty rynek czeka na impuls

Inwestorzy na rynkach walutowym i obligacji wstrzymywali się w poniedziałek przed podejmowanie poważnych decyzji. Złoty i papiery znalazły się w trendzie bocznym, a gracze czekają na jakiś impuls, który może zmienić sytuację.

Około godziny 16.25 za euro płacono 3,9570 zł w porównaniu do 3,9560 zł na otwarciu i 3,9720 zł w piątek wieczorem. Dolara wyceniano na 3,2650 zł względem 3,2650 zł i wobec 3,27 zł.

Jak mówią dealerzy w ciągu dnia na rynku niewiele się działo. Po południu, około godziny 14.30 złoty osłabł do 3,9700 zł za euro. Stało się tak, bo polskiej waluty pozbywali się inwestorzy zagraniczni. Nie trwało to jednak długo i przed zamknięciem złoty wrócił do poziomów zbliżonych do otwarcia.

"Złoty umocnił się wobec zamknięcia w piątek. Przez cały dzień poruszał się w wąskim przedziale, zapewne dlatego, że euro-dolar był stabilny. To od jego notowań będzie zależała sytuacja na naszym rynku w tym przedświątecznym tygodniu" - powiedział Jacek Malinowski z TMS.

Reklama

"Spodziewamy się spadku euro-dolara w najbliższych dniach. Niewykluczone, że euro-złoty znów będzie wówczas testował poziom 4 zł za euro" - dodał Malinowski.

Według niego drugim czynnikiem, na który rynek będzie zwracał uwagę, będą rozmowy koalicyjne PiS z Samoobroną, LPR i PSL. O ile porozumienie PiS z partią Andrzeja Leppera jest bardzo prawdopodobne, o tyle liderzy dwóch mniejszych ugrupowań są sceptyczni co do wyniku rozmów.

"Poza tym ciągle jest pytanie, kto odejdzie z rządu, gdy do koalicji przystąpi Samoobrona. Jeśli do dymisji poda się Zyta Gilowska (minister finansów), to wówczas rynek nie przyjmie tego dobrze" - uważa Malinowski.

Wicepremier Gilowska powiedziała w poniedziałek, że propozycje ekonomiczne Samoobrony są niemożliwe do zrealizowania. Dodała, że chodzi o takie sprawy jak między innymi podatek obrotowy i minimum socjalne, o które Samoobrona zabiega. Na rynku długu poniedziałkowa sesja również była bardzo spokojna.

"Mieliśmy nudny dzień. Rentowności zmieniały się minimalnie. Nie było żadnych danych, stąd ten spokój" - powiedział Piotr Kołuda z Banku BPH.

O godzinie 16.25 dochodowość papierów dwuletnich wynosiła 4,31 proc. wobec 4,33 proc. rano i 4,29 proc. w piątek na zamknięciu. W przypadku pięcioletnich obligacji było to 4,80 proc. w porównaniu do 4,80 proc. oraz 4,82 proc., a dziesięcioletnich 5,03 proc. wobec 5,02 proc. i w odniesieniu do 5,01 proc. w piątek

"Czekamy na jakiś impuls, który zmieniłby obraz rynku. Ważne będą wyniki przetargu obligacji dziesięcioletnich, jaki będziemy mieli w środę" - dodał Kołuda. Ministerstwo Finansów zaoferuje na przetargu w środę obligacje dziesięcioletnie DS1015 o wartości 1,8 mld zł wobec wcześniejszej zapowiedzi 1,5-2,5 mld zł. Ostatni raz resort oferował takie papiery w styczniu. Sprzedano wtedy papiery o wartości 2,8 mld zł. Średnia rentowność wyniosła 4,936 proc. Popyt ukształtował się na poziomie 7.946,0 mln zł.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Michał Czekaj | impuls | złoty | inwestorzy | papiery
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »