Zmiany w rejestrze PTC

Elektrim Telekomunikacja znowu widnieje w Krajowym Rejestrze Sądowym jako posiadacz 48% udziałów Polskiej Telefonii Cyfrowej. Wczoraj sąd anulował lutowy wpis w dokumentach operatora Ery. Nie ma już w nich Elektrimu. Giełdowa firma uważa, że nadal jest współwłaścicielem PTC.

Elektrim Telekomunikacja znowu widnieje w Krajowym Rejestrze Sądowym jako posiadacz 48% udziałów Polskiej Telefonii Cyfrowej. Wczoraj sąd anulował lutowy wpis w dokumentach operatora Ery. Nie ma już w nich Elektrimu. Giełdowa firma uważa, że nadal jest współwłaścicielem PTC.

Wczoraj na stronie internetowej "starego" zarządu PTC zawisł aktualny odpis z KRS spółki. Elektrim Telekomunikacja (firma stowarzyszona Elektrimu, a kontrolowana przez Vivendi Universal) widnieje w nim jako posiadacz 48% udziałów operatora Ery.

- Odwołamy się. Postanowienie o wpisie nie przesądza prawa własności, o którym orzekł Trybunał Arbitrażowy w Wiedniu - zapowiedziała Ewa Bojar, rzecznik Elektrimu. Czy przedstawiciele konglomeratu, którzy zasiadają w "nowym" zarządzie PTC, opuszczą firmę - nie powiedziała.

Wszystkie wtorkowe zmiany w KRS sprowadzają się do jednego: anulowania zmian w strukturze udziałowców, zarządzie i radzie nadzorczej PTC z lutego tego roku. Przywrócono poprzedni wpis, zgodnie z którym w zarządzie Ery zasiadają prezes i dyrektor generalny Bogusław Kułakowski, a także Ryszard Pospieszyński i Jonathan Eastick.

Reklama

Skład zarządu będzie zapewne przez jakiś czas niepełny, bo B. Kułakowski i Martin Schneider złożyli rezygnacje. Dlatego "stara" rada nadzorcza PTC, pod przewodnictwem Dariusza Oleszczuka, miała doprowadzić do jego uzupełnienia już w ubiegłym tygodniu. - Nie doszło do tego. Mam zamiar zwołać kolejne posiedzenie rady w dogodnym dla wszystkich terminie, na którym z pewnością zajmiemy się uzupełnieniem zarządu - powiedział nam D. Oleszczuk.

Wczorajsza zmiana w KRS-ie może nie być ostatnią. W dalszym ciągu nie rozstrzygnięto sporu o to, kto jest właścicielem udziałów operatora. Wpis w KRS, choć ważny z punktu widzenia bieżącej działalności firmy i jej reprezentacji, o tym nie przesądza.

Spór o Erę nie zakończył się, mimo że Trybunał Arbitrażowy w Wiedniu wydał w tej sprawie orzeczenie. Zgodnie z prawem, decyzja zagranicznego trybunału musi być uznana przez polski sąd. Warszawscy sędziowie zatwierdzili ją w lutym, ale ich decyzja nadal nie jest prawomocna, bo Elektrim Telekomunikacja wniósł apelację, domagając się dopuszczenia do postępowania i tym samym blokując wejście w życie wyroku.

Sąd apelacyjny uznał prawo ET, ale w lipcu sąd pierwszej instancji drugi raz nie wyraził na to zgody. Sprawa ponownie trafiła do apelacji i dziś sąd okręgowy ponownie się nad nią pochyli. Co zrobi? Według Wojciecha Kozłowskiego (Salans), reprezentującego ET, nie należy spodziewać się szybkiego rozwiązania. Przewiduje, że sąd zajmie się ponownie uznaniem wiedeńskiego orzeczenia w połowie 2006 roku. - Mamy do czynienia z tzw. paragrafem 22 - komentuje. - Biorąc pod uwagę zagmatwanie tej sprawy i fakt, że - moim zdaniem - orzeczenie z Wiednia jest wewnętrznie sprzeczne, nie spodziewam się rozstrzygnięcia wcześniej.

Wczoraj na niejawnym posiedzeniu sąd upadłościowy miał rozpatrzyć apelację obligatariuszy Elektrimu, którzy domagają się upadłości firmy. Twierdzą, że obligacje o wartości ok. 470 mln euro są wymagalne od kilku miesięcy. Zabezpieczeniem spłaty obligacji są m.in. udziały Elektrimu w ET.

Kurs Elektrimu spadł wczoraj 6,4%, do 3,05 zł.

Urszula Zielińska

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: firma | wpis | telekomunikacja | PTC
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »