Zmieniający się fundament inwestycji
Do tego, że żyjemy w ciekawych czasach, nikogo nie trzeba przekonywać. Popularyzacja internetu, dynamiczny rozwój gospodarek wschodzących, budowle ponad kilometrowych wieżowców w Dubaju, były nie do pomyślenia jeszcze kilkanaście lat temu.
Żeby nie opisywać zmian za bardzo optymistycznie, trzeba dodać też, że uczestniczymy w największym kryzysie gospodarczym od co najmniej 80 lat, projekt "jedna waluta w Europie" zaczyna trzeszczeć, a dodatkowo na naszych oczach następuje powolna dehegemonizacja pozycji Stanów Zjednoczonych na korzyść Chin i całej Azji, co może skutkować poważnymi napięciami geopolitycznymi. Nie są to jednak tematy, które byłby zaskakujące dla uważnego obserwatora. W końcu postęp wymaga nowych technologii, a walka o światowe wpływy trwa od zawsze.
Ostatnie tygodnie przynoszą natomiast prawdziwe nowości na rynku finansowym. Opisywane przeze mnie miesiąc temu problemy Grecji zostały już w 99% rozwiązane przez cięcia budżetowe i pomoc UE. Rządy Niemiec i Francji potwierdziły, że "jeżeli będzie taka potrzeba, to pomoc dla Grecji zostanie udzielona", co sprawa, że temat można uznać za zamknięty. Tylko czy zasada "zawsze znajdzie się pomoc" obowiązuje również w skali mikro? Okazuje się, że tak! Mimo że w książkach opisujących procesy inwestycyjne i sposoby na fundamentalne badanie wartości spółek podkreśla się negatywną rolę zadłużenia, to obecne praktyki pokazują, że inwestorzy postępują całkowicie odwrotnie. Informacja o wzroście zadłużenia przedsiębiorstwa powoduje wzmożone zakupy. Takie postępowanie inwestorów mógł odczuć przykładowo kilka tygodni temu Petrolinvest. Firma od kilku lat szuka ropy w Kazachstanie i na razie nie może jej znaleźć, co w praktyce sprowadza się do faktu, że od czasu debiutu jej kurs spadł o 98%. Dzisiejszy kurs (po ostatnim 50-procentowym spadku) wynosi 17,45 PLN, a trzy lata temu znajdowali się tacy, którzy płacili aż 840 zł za akcje. Co kwartał spółka informuje o nowych stratach i przez to trudno było oczekiwać, że znajdą się nowi chętni na akcje. Sytuacja zmieniła się jednak w środę 10 marca 2010 roku! Informacja, że EBOiR pożyczy firmie 50 mln USD przełożyła się na 20-procentowy wzrost cen. Kolejne dwa dni, to kolejne niemal 20% zwyżki. Fenomenalne! Absolutnie rozumiem spekulacyjne podejście do takich informacji i pęd krótkoterminowych graczy do zakupu akcji (co podnosi cenę), ale doprawdy trudno zrozumieć, jak niektórzy komentatorzy mogą mówić o zmieniającej się sytuacji spółki. Ciekawe, jak ci sami komentatorzy opisaliby sytuację standardowego Kowalskiego, który co miesiąc wydaje więcej niż zarabia, ale właśnie uzyskał nowy kredyt? Czy to powód do świętowania? Cóż, zapewne kupując za pożyczoną gotówkę kupony na Lotto, szanse spłaty poprzednich kredytów rosną. Pytanie tylko, jakie jest prawdopodobieństwo takiego scenariusza. "O tempora, o mores" są na tych rynkach doprawdy ciekawe.
Wracając do szerszego ujęcia gospodarki, ostatni raport GUS o kondycji polskiego sektora bankowego w 2009 roku przedstawia nad wyraz dobrą sytuację w instytucjach finansowych. To z jednej strony dobra informacja, która potwierdza, że moment załamania kredytowego przeszliśmy suchą nogą, ale z drugiej strony taki brak ofiar może się zemścić w przyszłości, ponieważ łatwo wpaść w pułapkę genialności - "jesteśmy tacy dobrzy, że nic nam nie straszne". W krótkim terminie takie podejście luzuje politykę kredytową, a w dłuższym doprowadza do jeszcze większego kryzysu. Na razie jednak informacje o 3,1% wzrostu PKB w czwartym kwartale 2009 roku oraz pierwsze jastrzębie pomruki z RPP sprawiają, że zagraniczny kapitał postrzega nasz kraj jako wyspę szczęśliwości, gdzie trzeba inwestować. Przekłada się to niestety na duże tempo umacniana złotego, który ociera się już o poziom 3,80 za euro. Skala tego umocnienia i jednomyślność analityków rozważających, o ile jeszcze złoty się umocni, powinna skłaniać do wyjątkowej ostrożności. Zwłaszcza, że nasza waluta testuje właśnie do 61,8% zniesienia (3,865 zł) całej fali ubiegłorocznego osłabienia. Technicznie to silny opór, który ma wszystkie atuty, aby powstrzymać aprecjację złotego i rozpocząć średnioterminowy ruch korekcyjny na walucie.
Paweł Cymcyk
analityk, makler papierów wartościowych, A-Z Finanse