Związki z PGNiG bronią prywatyzacji
Związki domagają się kontynuacji prywatyzacji PGNiG i grożą rządowi sporem zbiorowym oraz roszczeniami odszkodowawczymi.
Ministerstwo skarbu szuka sposobu, by dokonać szybkiej zmiany władz Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG). Rezygnacja z funkcji prezesa tej spółki złożona przez Marka Kossowskiego w ubiegłym tygodniu, to dopiero część sukcesu rządu PiS. Na piątek zwołano posiedzenie rady nadzorczej PGNiG. W porządku obrad znalazły się dwa ważne punkty: zawieszenie w pełnieniu obowiązków obecnych członków zarządu oraz sprawa rozpisania konkursów na nowych członków zarządu gazowej firmy. Resortowi skarbu nie udało się bowiem zaskoczyć rady nadzorczej i przekształcić nieformalnego spotkania z jej członkami w formalne posiedzenie tego gremium, by usunąć obecne władze PGNiG.
Nerwy załogi...
Nie udało się to, gdyż nie pozwolili na to członkowie rady wybrani przez pracowników. Związki są niechętne roszadom w spółce. Tymczasem stanowisko resortu skarbu przedstawione podczas spotkania z członkami rady nadzorczej PGNiG wzburzyło związkowców także z innego powodu.
- Po spotkaniu przekazano nam, że akcje pracownicze możemy otrzymać najwcześniej nie wiosną 2006 r., ale na przełomie 2007 i 2008 r., bo państwo chce zatrzymać 86 proc. akcji. Przedstawiciele resortu krytykowali też ustawę, dającą prawo pracownikom do akcji prywatyzowanych firm - mówi Bolesław Potyrała, przewodniczący Solidarność w PGNiG.
...i radykalne rozwiązanie
Związkowcy chcą się spotkać z ministrem skarbu, by przekonać go do jak najszybszej sprzedaży symbolicznej akcji skarbu państwa w PGNiG, co pozwoli im skorzystać z prawa do akcji. Podkreślają, że gwarantuje im to program rządowy. Przewiduje on przeprowadzenie takiej transakcji w terminie do sześciu miesięcy od debiutu PGNiG. Gazowa firma znalazła się na giełdzie 23 września.
- 11 listopada wysłaliśmy pismo w tej sprawie do premiera oraz ministra skarbu i gospodarki. Dotąd nie otrzymaliśmy odpowiedzi - twierdzi Bolesław Potyrała.
Związki zawodowe PGNiG ostrzegają, że gotowe są wejść w spór prawny z rządem, jeżeli będzie próbował wycofać się z rządowego programu prywatyzacji PGNiG.
- Zasięgniemy opinii prawnej w tej sprawie i będziemy dochodzić odszkodowań od rządu - podkreśla Bolesław Potyrała.
Uprawnionych do akcji PGNiG jest ponad 61 tys. obecnych i byłych pracowników spółki.
Pracownicy grożą też strajkiem.
- 30 listopada lub 1 grudnia zbierze się związkowa komisja koordynacyjna, która rozważy odwieszenie akcji strajkowej i wejście w spór zbiorowy z rządem. Liczymy, że do tego czasu dojdzie do spotkania z Andrzejem Mikoszem, ministrem skarbu. Będziemy bronić obranej ścieżki prywatyzacji PGNiG, bo jesteśmy przekonani, że jest słuszna - dodaje Bolesław Potyrała.
Racje skarbu
Zapowiedzi strajku mogą szybko zostać wcielone w życie, bo szanse na przekonanie ministra są nikłe.
- Będę chciał odwrócić skutki prywatyzacji PGNiG. Być może powstanie ustawa dotycząca nacjonalizacji części majątku tej spółki - mówił wczoraj Andrzej Mikosz.
Jego zdaniem, prywatyzacja spółki poprzez podwyższenie jej kapitału "to straszny błąd".
- Wywołało to strategiczny konflikt między interesem państwa a interesem inwestorów finansowych w tej spółce, zainteresowanych maksymalizacją zysku - dodał minister.
PiS krytykował giełdową prywatyzację PGNiG, bo nie wydzielono ze spółki aktywów EuRoPol Gazu, firmy zarządzającej jamalską rurą w Polsce. Politykom partii braci Kaczyńskich nie podobał się również sposób wydzielenia z PGNiG na rzecz państwa operatora systemu przesyłu gazu - firmy Gaz System. Operator leasinguje od monopolisty majątek przesyłowy.
Anna Bytniewska