105-karatowy diament Koh-i-Noora jest jednym z klejnotów koronacyjnych. Indie zażądają jego zwrotu?

Źródła rządu indyjskiego zaprzeczyły doniesieniom, że kraj ten rozpoczyna nową kampanię w celu odzyskania diamentu Koh-i-Noor. Obecnie kamień znajduje się w Wielkiej Brytanii.

Niedawno pisaliśmy o tym, że niektórzy mieszkańcy Republiki Południowej Afryki dążą do zwrotu przez Wielką Brytanię diamentu Cullinan. Nie można wykluczyć, że wiele dawnych kolonii brytyjskich wystąpi o zwrot swoich skarbów. Jednym z nich jest Koh-i-Noor, którego historię również przypomniano przy okazji koronacji Karola III. 105-karatowy diament jest jednym z klejnotów koronacyjnych, a artykuł w The Daily Telegraph sugeruje, że indyjska dyplomacja wystąpi o jego zwrot.

Reklama

Zwrot nieprzebranych skarbów? Wszystko może się zdarzyć

W grę miałyby zresztą wchodzić potencjalnie tysiące artefaktów zabranych do Wielkiej Brytanii w czasie rządów kolonialnych. Najprościej można to tłumaczyć chęcią ostatecznego rozliczenia z przeszłością.

Archeologiczna Służba Indii (ASI) ma rzekomo przewodzić po uzyskaniu niepodległości wysiłkom w celu odzyskania obiektów wywiezionych z Indii, a urzędnicy mają koordynować wspólnie z dyplomatami w Londynie prace nad złożeniem formalnego wniosku o zwrot artefaktów, które zostały zdobyte jako łupy wojenne lub po prostu ukradzione podczas kolonialnych rządów.

Czy odważą się wystąpić o zwrot diamentu?

Jednym z najważniejszych punktów tego rozliczenia byłby zwrot diamentu Koh-i-Noor, napisał The Daily Telegraph. Zdaniem rozmówców dziennika, odzyskanie skarbów uważane jest za jeden z priorytetów rządów Narendry Modiego.

- Ma to (red. zwrot zabytków) ogromne znaczenie dla rządu - powiedział Govind Mohan, sekretarz indyjskiego ministerstwa kultury. - Wiąże się to osobistym zaangażowaniem premiera Narendra Modiego, który uczynił to jednym z głównych priorytetów.

Indyjscy dyplomaci w Londynie mają rzekomo w planach oficjalnie poprosić o zwrot klejnotu jeszcze w tym roku, wraz z wieloma innymi artefaktami, w tym z kolekcją rzeźb hinduskich i marmurów z Amaravati, zabranych podczas rządów kolonialnych Wielkiej Brytanii od 1858 do 1947 roku. Spekuluje się nawet, że Rishi Sunak, pierwszy brytyjski premier pochodzenia indyjskiego, może odpowiedzieć bardziej przychylnie niż jego poprzednicy.

Przeklęty kamień?

Koh-i-Noor, czyli Góra Światła, to jeden z największych znanych diamentów na świecie. Waży 105 karatów (21,6 g). Obecnie znajduje się w koronie brytyjskiej i zdobi przód krzyża nad obręczą tego insygnium. Został on ofiarowany królowej Wiktorii w 1849 r. po podbiciu Pendżabu przez Kompanię Wschodnioindyjską. Zdobił on m.in. koronę Marii Teck, żony Jerzego V, podczas jej koronacji w 1911 r. To ta sama, którą koronowana była królowa Camilla, ale aby uniknąć zadrażnień dyplomatycznych, diamentu Koh-i-Noora w niej tym razem nie było.

Koh-i-Noor to nie jest zwykły diament. Symbolizował wzlot, zenit i upadek potężnych imperiów. Nigdy nie był kupowany ani sprzedawany, był natomiast kamieniem szlachetnym zwycięzców w Indiach, Persji, Afganistanie i od połowy XIX wieku w Wielkiej Brytanii.

Wiąże się z nim krwawa legenda, jakoby miałby on być przeklęty. Wielu mężczyzn z królewskich rodów nosiło go, a potem spotykały ich katastrofy, w tym straszliwe śmierci, zdrady i porażki. W związku z tym uważa się, że bezpiecznie mogą go nosić tylko kobiety. Elżbieta, żona króla Jerzego VI, nosiła go podczas swojej koronacji w 1937 roku, a następnie podczas koronacji swojej córki, Elżbiety II, w 1953 roku. Nie ma żadnych dowodów, by królowa Elżbieta II kiedykolwiek sama nosiła ten diament.

Krzysztof Maciejewski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Indie | Wielka Brytania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »