11 tys. za grę w siódmej lidze
Piłkarze GKS Katowice mają otrzymać z Urzędu Miasta nagrody za awans do II ligi. Klub złożył jednak wniosek o przyznanie nagród zawodnikom, którzy w żaden sposób nie przyczynili się do tego sukcesu.
Nie zagrali bowiem w pierwszej drużynie ani minuty i nie byli nawet w kadrze tego zespołu. Sprawa jest poważna, bo chodzi o kilkadziesiąt tys. zł publicznych pieniędzy. Urząd Miasta nie ma sobie nic do zarzucenia i zamierza nagrody wypłacić.
W tym roku miasto po raz pierwszy przyznaje nagrody i stypendia sportowcom za "wysokie wyniki w międzynarodowym lub krajowym współzawodnictwie sportowym". Problem w tym, że pieniądze mogą otrzymać zawodnicy katowickich klubów, ale tylko i wyłącznie ci, którzy są zameldowani w Katowicach. Takich w zawodowych klubach jest niewielu. GKS mógł zgłosić 20 graczy. Dlatego, żeby nie tracić szansy na otrzymanie pieniędzy z urzędu, klub umieścił w swoim wniosku czterech piłkarzy, którzy trzecią ligę oglądali tylko z trybun. Owszem, są członkami klubu, ale grają co najwyżej w rezerwach, które w ostatnim sezonie występowały w klasie B, czyli siódmej lidze piłkarskiej - czytamy w gazecie.
We wniosku o przyznanie nagród znaleźli się m.in. jeden z dyrektorów klubu oraz pracownik sekretariatu. W uzasadnieniu czytamy m.in. "Wymieniony zawodnik był członkiem kadry zawodniczej, która zdobyła awans do drugiej ligi. Zawodnik miał znaczący udział w osiągnięciu wyniku sportowego".
Zgodnie z uchwałą Rady Miasta nagrody przysługują za awans do I lub II ligi oraz za zajęcie od pierwszego do trzeciego miejsca w I- III lidze. W przypadku GKS każdy zawodnik może otrzymać w sumie po 11 tys. zł - cały tekst w czwartkowym wydaniu "Dziennika Zachodniego".