20 tysięcy na głowę Polaka

Mniejszy o 2-3 mld zł niż zakładano deficyt budżetowy na 2009 r. cieszy, ale większe niż zakładano dochody państwa nie są wynikiem działań rządu, tylko wyników makroekonomicznych lepszych niż te, które przyjęto nowelizując budżet w połowie roku - uważają ekonomiści.

W środę minister finansów Jacek Rostowski poinformował, że dochody krajowe w 2009 r. będą o 11 mld zł większe niż planowano. Powiedział, że deficyt budżetu wyniesie prawdopodobnie mniej niż przewidywano, czyli 24-25 mld zł, a nie jak planowano 27,2 mld zł. Zdaniem ministra oznacza to, że działania rządu, tj. pakiet oszczędnościowy na początku 2009 roku, "dały bardzo pozytywne skutki".

Główny ekonomista BRE Banku Ryszard Petru powiedział PAP, że to, iż deficyt jest mniejszy niż zakładane 27,2 mld zł, oczywiście cieszy, jednak warto zwrócić uwagę, że ZUS musiał się zadłużyć na kilka miliardów.

Reklama

"Gdyby rząd przeznaczył nadwyżkę na dotację dla ZUS, to wyszłoby na to samo, co zakładano" - powiedział. Podkreślił też, że wyniki gospodarcze były lepsze niż przyjął rząd, nowelizując budżet w połowie roku. "W pierwszym półroczu dochody były znacznie poniżej oczekiwań; po rewizji, jaką dokonano po pierwszym półroczu, szacunki na drugie pół roku były generalnie złe. Ale od tego momentu sytuacja zaczęła się poprawiać. I stąd wyższe dochody" - dodał.

20 tys na głowę Polaka

Szef Centrum im. Adama Smitha Robert Gwiazdowski powiedział w środę PAP, że jego zdaniem działania rządu nie miały wpływu na mniejszy deficyt. "Kiedy premier Kaczyński mówił, że dzięki jego rządowi mieliśmy 6-proc. wzrost gospodarczy, to się śmiałem. Kiedy minister Rostowski razem z premierem Tuskiem mówią, że dzięki ich rządowi mamy 1-proc. wzrost gospodarczy, to ja też się śmieję.

Wzrosty gospodarcze zależą od tych, którzy zajmują się produkcją i usługami, a nie od rządów" - powiedział.

Zdaniem Gwiazdowskiego to, że deficyt będzie mniejszy niż zakładał rząd w nowelizacji budżetu pokazuje, iż rząd pomylił się dwa razy. "Pierwszy raz się pomylił, szacując deficyt na 15 mld zł, a drugi raz - szacując deficyt na 27,2 mld zł" - podkreślił Gwiazdowski.

Minister finansów Jacek Rostowski uważa, że w 2010 roku nie ma ryzyka przekroczenia przez dług publiczny poziomu 55 proc. PKB. W jego opinii przychody z prywatyzacji w 2010 roku na poziomie 25 mld złotych są możliwe do osiągnięcia.

"Uważam, że takiego ryzyka w 2010 roku nie ma (przekroczenia przez dług publiczny poziomu 55 proc. PKB - PAP). Żeby tego nie było w następnych latach, przygotowujemy i niebawem przedstawimy narodowi program rozwoju i konsolidacji, który zapewni, żebyśmy także w 2011 i 2012 roku tego progu nie przekroczyli" - powiedział Rostowski w TVP Info.

Minister finansów uważa, że osiągnięcie w 2010 roku poziomu 25 mld złotych przychodów z prywatyzacji jest możliwe.

"Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że już w 2009 r. osiągnęliśmy prawie 7 mld zł przychodów z prywatyzacji, jeśli uwzględniamy przychody ze sprzedaży z emisji praw poboru z PKO BP, to myślę, że ta kwota zaskoczyła chyba wielu ekspertów. I w mojej opinii to oznacza, że przychody z prywatyzacji na poziomie 25 mld zł w 2010 r. są możliwe" - powiedział. Wiceminister finansów Dominik Radziwiłł w rozmowie z PAP w ubiegłym tygodniu powiedział, że dług publiczny w relacji do PKB w 2009 roku nie przekroczył pierwszego progu ostrożnościowego z ustawy o finansach publicznych - wynoszącego 50 proc. - i ukształtował się na poziomie 49,6-49,8 proc.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »