25 procent barier padnie

Rozmowa z Waldemarem Pawlakiem, wicepremierem i ministrem gospodarki.

Rozmowa z Waldemarem Pawlakiem, wicepremierem i ministrem gospodarki.

Optymizm polskich przedsiębiorców osiągnął najwyższy poziom wśród państw Unii Europejskiej. W przygotowanym przez Grant Thornton międzynarodowym raporcie biznesu, badającym poziom optymizmu właścicieli średnich firm, Polska przesunęła się z 21 na 6 miejsce w świecie. Badanie robione było już po wyborach parlamentarnych w Polsce. Czy pana liczne spotkania z przedstawicielami wiodących organizacji przedsiębiorców potwierdzają ten optymizm?

Kontakty z organizacjami pracodawców i związków zawodowych są powrotem do dialogu społecznego, krokiem w kierunku odbudowania pozycji komisji trójstronnej jako forum konsultowania najważniejszych decyzji w zakresie problemów gospodarczych i społecznych. Spotkania te pozwalają poznać opinie pracodawców i związkowców na temat obowiązujących regulacji. Te z nich, które uznawane są za najbardziej uciążliwe i blokujące prowadzenie działalności gospodarczej, chcemy jak najszybciej zmodyfikować lub usunąć. Regulacje prawne i sprawna administracja to obszary, w których rząd może wiele uczynić dla poprawy koniunktury gospodarczej i ożywienia przedsiębiorczości. Znacznie więcej i szybciej niż w dziedzinach, które - jak ceny paliw czy zboża - zależne są od warunków zewnętrznych. Chcemy się skupić na tych działaniach, bo one pozwalają budować partnerstwo dla prosperity i mogą znacząco wpływać na bezpieczeństwo gospodarcze Polski nie zawężane tylko do bezpieczeństwa energetycznego, jak to czyniono w ostatnim czasie. Nie stać nas już na tworzenie zbytecznych utrudnień. Od partnerów społecznych oczekujemy współpracy w eliminowaniu uciążliwych obciążeń biurokratycznych i podobnej współpracy w parlamencie oczekujemy od opozycji, bo pozbycie się tych blokad administracyjnych nie powinno być zadaniem tylko koalicji.

Reklama

Mówimy o eliminowaniu złych regulacji prawnych i nadrabianiu zaniedbań poprzednich ekip, ale trzeba chyba postawić w ogóle problem jakości stanowienia prawa w Polsce, przejrzystości procedur legislacyjnych.

Lepsze regulacje obejmują także lepsze mechanizmy stanowienia prawa, lepsze planowanie działań legislacyjnych. To nie jest tylko spojrzenie rządu na tę kwestię, ale to są również europejskie tendencje obniżania obciążeń administracyjnych w ramach programu "lepsze regulacje". Komisja Europejska postuluje obniżenie w okresie pięciu lat co najmniej o 25 procent wszystkich barier administracyjnych. Wkrótce będziemy przyjmowali krajowy wskaźnik redukcji takich obciążeń i myślę, że powinniśmy być w tej sprawie bardziej ambitni niż wskazywałaby średnia europejska. Jest to bowiem obszar tylko od nas zależny i możemy skupić się na rzeczywistych zmianach tych regulacji.

Spotkania z organizacjami biznesu wskazują, że ich oczekiwania w zakresie zmian prawa są bardzo duże, obejmujące dziesiątki ustaw i setki paragrafów. Jaki jest realny wymiar szybkich i prawdziwych zmian?

Nie w ilości, a celności nowych rozwiązań tkwi istota rzeczy. Musimy po prostu pozbyć się tych wszystkich przeszkód formalnych i proceduralnych, by nikt nie miał odczucia, że z ich powodu czegoś nie da się zrobić. Na początek musimy się skupić na sprawach najmniej kontrowersyjnych i w oczywisty sposób wymagających zmian. To na przykład problem możliwości zawieszenia działalności gospodarczej, sprawa poziomu obrotów, od których prowadzi się pełną księgowość, czy kwestia wysokości kapitału założycielskiego wymaganego dla spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. To problemy dawno zidentyfikowane, wymagają jedynie pewnej determinacji w ich rozwiązaniu. Tego typu działania podejmiemy już w pierwszym kwartale, a całościowe zmiany w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej w drugim...

A jest szansa by wrócić do formuły "ustawa o wolności gospodarczej"?

To bardzo dobra uwaga. W konstytucji jest zapis o wolności gospodarczej, ale przez lata te pojęcia tak dopasowywano do przeregulowanej rzeczywistości, że zagubiły znaczenie. Nawet z badań Ministerstwa Gospodarki wynika, że w ustawie o mitycznej swobodzie działalności gospodarczej jest więcej obowiązków niż przywilejów dla prowadzących tę działalność. Powinniśmy wrócić do generalnej zasady, że co nie jest wyraźnie zabronione - jest dozwolone. Choć musimy mieć świadomość, że część tych uciążliwych wymuszeń legislacyjnych wywodzi się z regulacji unijnych. Musimy zachować zdrowy rozsądek, część tych rozwiązań jest niezbędna dla zachowania warunków uczciwej konkurencji na rynku. Na wspólnym europejskim rynku nie stać nas na zbędne regulacje, musimy stworzyć lepsze warunki, niż mają konkurenci. Jeśli wskazujemy na konkretne przykłady złych rozwiązań, powiedzmy, co będzie z partnerstwem publiczno-prywatnym? Dotychczasowe regulacje odrzucili ci, którzy mieli z nich korzystać, a teraz pojawia się jakiś pomysł koncesjonowania.

Praktyka czyni mistrza. Trzeba zacząć stosować jakieś rozwiązania w mniejszej skali i stopniowo wprowadzać kolejne projekty i doskonalić regulacje. W ostatnich latach partnerstwo publiczno-prywatne nie miało dobrego klimatu, bo było politycznie podejrzane. Myślę, że naszym problemem jest często silenie się na poszukiwanie oryginalnych regulacji, a tymczasem wystarczy przyjrzeć się sprawdzonym w innych krajach rozwiązaniom, by je dostosować do naszych potrzeb. Tak na poziomie samorządów jak w skali krajowej.

Tak jest również w przypadku prawa zamówień publicznych, prawa planowania przestrzennego czy prawa budowlanego. Co prawda w Polsce resortowej te regulacje pozostają w gestii poszczególnych ministrów, ale może przydałby się "patron" całościowych zmian w regulacjach dotyczących inwestycji publicznych, ich koordynator w randze wicepremiera?

Znając polskie charaktery wydaje się, że należy w dużym zakresie rozproszyć prawa autorskie, żeby każdy miał poczucie współuczestnictwa. Warto także inspirować do działania, zamiast kogoś zastępować. W obszarze regulacji dotyczących inwestycji infrastrukturalnych należy również etapowo podchodzić do zmian, zacząć od szybkiej likwidacji najbardziej oczywistych blokad, a później poszukiwać bardziej wyrafinowanych rozwiązań systemowych.

Mówimy o niezbędnych nowych regulacjach wskazywanych przez krajowych przedsiębiorców. Ale swoje oczekiwania od dawna artykułują również inwestorzy zagraniczni.

To są często te same problemy. Informacja dla przedsiębiorców musi być spójna i jednoznaczna. Dla inwestorów zagranicznych o tyle inna, że dostępna w ich rodzimych językach. Systemy wsparcia nie zmienią się, zadbamy o lepszą, bardziej aktualną informację o nich.

Także w zakresie promocji polskiej gospodarki?

Podzielam opinię tych wszystkich, którzy mówią o konieczności stworzenia lepszych struktur organizacyjnych i metod promocji polskiej gospodarki. Konieczna jest poważna analiza dotychczasowych rozwiązań, przyjrzenie się najbardziej efektywnym systemom funkcjonującym w innych krajach. Także podział kompetencji i obowiązków w tym zakresie pomiędzy Ministerstwem Gospodarki i Ministerstwem Spraw Zagranicznych jest dość zagmatwany i wymaga oceny. Mówimy o polskich sprawach, ale nie sposób nie wskazać, że w globalnym świecie nie są to tylko nasze sprawy. Prognozowanie sytuacji, planowanie, podejmowanie decyzji wymaga dzisiaj takiej wiedzy, że konieczne jest dysponowanie zapleczem naukowym i specjalistycznym w wielu dziedzinach, a tymczasem poprzednia ekipa zlikwidowała wszystkie ośrodki analityczne rządu, od Rządowego Centrum Studiów Strategicznych po społeczną Radę Strategii Społeczno-Gospodarczej. Czy rząd ma dzisiaj jakieś zaplecze naukowo-doradcze?

Chcemy odbudować zaplecza naukowe i analityczne rządu, ułatwiające spojrzenie na politykę, a przede wszystkim zagadnienia gospodarcze, z większej perspektywy. Olbrzymia liczba spraw bieżących często utrudnia zajmowanie się problemami o skali globalnej. W długofalowym wymiarze. Dlatego potrzebne są instytucje o charakterze konsultacyjnym i doradczym, dostrzegamy znaczny potencjał w jednostkach badawczo-rozwojowych, często skutecznie wykorzystywany na rynku komercyjnym, a nie wykorzystywany przez administrację. Decyzje w tej kwestii podjęte będą bardzo szybko. Zależy to tylko od stopnia sformalizowania odbudowy tych instytucji. Nieformalne konsultacje już prowadzimy. Jeśli natomiast ma mieć to charakter bardziej formalny, wymaga to przebudowy struktur okołorządowych, które zostały w ostatnich dwóch latach z dziwną determinacją zlikwidowane. A przecież były to ośrodki nie tylko dysponujące potencjałem analitycznym koniecznym w prognozowaniu zjawisk społeczno-gospodarczych, ale był to również kapitał wiedzy historycznej, dotyczącej tego wszystkiego, co dokonało się na przykład w okresie polskiej transformacji. Istnieją przecież problemy, które musimy rozwiązać, a zajmowano się nimi już wcześniej, wiedza o popełnionych wówczas błędach bardzo jest nam potrzebna. Postaramy się ten dorobek ocalić. Nie możemy również zapominać, że Europa, w ramach strategii lizbońskiej, idzie w kierunku swobody wymiany wiedzy. W tym obszarze właśnie musimy poszukiwać szansy dla Polski i każda instytucja może być dla nas cenna. To, co jest najciekawsze w tych europejskich planach, to mechanizm organizacji tych działań. To nie musi być model ich hierarchizacji na kształt katedry. To może być mechanizm wywodzący się z filozofii open source, a więc funkcjonowanie nie w porządku hierarchicznym a sieciowym, projektowym. Prowadzi to do lepszego gospodarowania informacją i wiedzą, większej pomysłowości i innowacyjności.

Czy to jest możliwe w Polsce, skoro trudno mówić o rozbudowanych systemach komunikacji elektronicznej, a pojęcie "e-Polska" wciąż pozostaje tylko hasłem?

W ostatnich latach poczyniono jednak pewne postępy. Problemem pozostaje kwestia tzw. ostatniej mili w dostępie do szerokopasmowego przesyłu danych, bo te szkieletowe sieci już dość sprawnie funkcjonują. Warto też zwrócić uwagę na to, co się dzieje w świecie telefonii komórkowej i na coraz bogatszą ofertę usług sieciowych. Te zmiany są olbrzymie, wymuszają konkurencję, a państwo powinno ten rynek tylko rozważnie regulować.

Z tego wirtualnego świata sprowadzają nas na ziemię problemy zupełnie innego wymiaru - węgiel, gaz, przemysł ciężki, energetyka. Co pozostanie z tej strategii dywersyfikacji w imię bezpieczeństwa?

Paradoksalnie może się okazać, że węgiel rozwiąże nasze gazowe problemy. Nie trzeba będzie szukać dostaw i ciągnąć rur z dalekich krajów, tylko wykorzystać technologie już na świecie przemysłowo stosowane i efektywnie zagospodarować bogactwo skryte w polskiej ziemi. Musimy pracować nad nowymi technologiami, musimy dyskutować na temat bilansu energetycznego Polski, ale nie tylko w kontekście dywersyfikacji zaopatrzenia. Także w kontekście emisji CO2, bo konieczne redukcje wymuszają na nas konkretne działania, co grozi ograniczeniem poziomu produkcji. Tymczasem w świecie są znacznie więksi, którzy nie wykazują respektu dla ochrony przed zmianami klimatu. To jest przykład, jak bardzo kompleksowego spojrzenia w wymiarze globalnym wymagają debaty o problemach energetyki przyszłości. Dziękuję za rozmowę.

Adam Cymer

Nowe Życie Gospodarcze
Dowiedz się więcej na temat: procent | optymizm | problemy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »