30 satelitów zwróconych na powódź. Pierwsza taka akcja na świecie

Klęska, jaka dotknęła południe Polski jest obserwowana przez sieć 30 satelitów. Specjalny monitoring sytuacji powodziowej uruchomiło Centrum Informacji Kryzysowej w Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk (PAN). Pozwala on wykryć miejsca, gdzie wylewa się woda i niemal na bieżąco informuje o sytuacji m.in. wojewodów, straż pożarną i IMiGW. Satelitami kieruje Polak.

Uruchomienie monitoringu było możliwe dzięki współpracy PAN z polsko-fińską firmą Iceye - twórcą największej cywilnej sieci satelitów radarowych obserwujących Ziemię. Powstała ona, aby monitorować katastrofy naturalne i konflikty zbrojne na całym świecie. Współtwórcą i prezesem Iceye jest Polak, Rafał Modrzewski. 

Dane dostają strażacy

Polsko-fińska firma posiada na orbicie ponad 30 jednostek. Są one wyposażone w radar z syntetyczną aperturą (tzw. SAR). “Dzięki temu są w stanie wykonywać zobrazowania dowolnej lokalizacji na powierzchni Ziemi, w dowolnych warunkach środowiskowych i pogodowych, w dzień lub w nocy” - czytamy na portalu space24.pl. Iceye dostarczają precyzyjnych informacji niemal w rzeczywistym czasie, co jest kluczowe dla rejonów, gdzie wylała woda.

Reklama

Centrum Badań Kosmicznych PAN informuje, że dzięki pozyskiwanym danym, co kilka godzin raporty o stanie wód w rejonach dotkniętych powodzią trafiają do Państwowej Straży Pożarnej. Informacje są przesyłane też do centrów zarządzania kryzysowego, wojewodów oraz Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Państwowego Instytutu Badawczego. 

Pierwsza taka akcja w historii

W wydanym komunikacie PAN informuje, że początkowo największym wyzwaniem było szybkie wymyślenie sposobu skutecznego przepływu informacji. - W pierwszych godzinach nie wiedzieliśmy, jakie dokładnie rodzaje danych i analiz będą możliwe do otrzymania. W ten sposób jeszcze nikt nie pracował, ale na szczęśliwie wszystko się udało – mówi cytowany przez PAN dr Jakub Ryzenko, kierownik Centrum Informacji Kryzysowej Centrum Badań Kosmosu PAN.

Dodaje, że dzięki współpracy informacje płyną różnymi kanałami. Pierwsze pojawiają się dane szybkie, które po jednym spojrzeniu pozwalają zorientować się w sytuacji. - Nieco później dane, które można analizować w systemach GIS, czyli informacji przestrzennej. Natomiast teraz najistotniejsze jest, aby oczy satelitów patrzyły tam, gdzie dzieją się najważniejsze rzeczy - podkreśla dr Ryzenko. Dzięki temu - zapewnia - Centrum Badań Kosmicznych PAN ma szansę dostarczyć informacje faktycznie pomagające w działaniu służb ratunkowych. - To w tej chwili nasza rola – zapewnia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: powódź | satelity | pomoc | dane
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »