400 szkół do likwidacji
Gminom brakuje funduszy na realizację zadań oświatowych i muszą szukać oszczędności. Wiele z nich przygotowuje misterny plan reorganizacji. - W przyszłym roku szkolnym z mapy Polski zniknie ok. 400 szkół podstawowych.
Uważa Anna Radziwiłł, wiceminister edukacji. Docelowo, ze względu na niż demograficzny, powinno być zlikwidowanych jeszcze ok. 2000 placówek. Niektóre samorządy chcą jednak przekazać szkoły stowarzyszeniom lub fundacjom. Czy to jest dobry sposób na kłopoty finansowe?
- Byłoby niedobrze, gdyby samorządy decydowały się na przekazanie wszystkich szkół i placówek fundacjom - podkreślała podczas wczorajszej debaty w Sejmie Anna Radziwiłł. Jest to bowiem ewidentna chęć obejścia ustawowego obowiązku zakładania i prowadzenia szkół. - To rozwiązanie niebezpieczne, które eliminuje ze szkół Kartę Nauczyciela i centralizuje władze nad wszystkimi placówkami w jednym ośrodku - fundacji, zwykle podległej wójtowi i radzie gminy - dodaje Alina Kozińska-Bałdyga, prezes Federacji Inicjatyw Oświatowych, realizującej program "Mała szkoła". Inaczej jest w przypadku stowarzyszeń rodziców, które są otwarte na wszystkich członków danej społeczności - podkreśla prezes FIO. Ministerstwo docenia i wspiera działania stowarzyszeń rodziców.
Obecnie w Polsce funkcjonuje ok. 250 małych szkół, w tym 50 gimnazjalnych, większość na wsiach i małych miejscowościach. - Małe szkoły są tworzone w miejsce zlikwidowanych ze względów finansowych szkół samorządowych przez Stowarzyszenie Rozwoju Wsi - wyjaśnia A. Radziwiłł. Poza dziećmi w wieku przedszkolnym i szkolnym uczęszczają do nich dorośli. W wielu takich szkołach funkcjonują bowiem licea ogólnokształcące dla osób po szkołach zasadniczych. Stowarzyszenia prowadzą je bardziej ekonomicznie, ponieważ podobnie jak fundacje nie stosują Karty Nauczyciela.
- Karta obowiązująca w tych szkołach dopuszcza m.in. normalny awans zawodowy nauczycieli tam zatrudnionych - oponuje prezes FIO. Przyznaje jednak, że wynagrodzenia są w niej naliczane inaczej. Dlaczego? KN gwarantuje takie samo wynagrodzenie nauczycielom uczącym zarówno 5, jak i 35 uczniów, a ponadto wprowadza 18-godzinne pensum.
Nauczyciele w małych szkołach pracują znacznie więcej i za mniejsze pieniądze. - To nie chęć obejścia prawa, ale zawarte w Karcie Nauczyciela przepisy uniemożliwiające prowadzenie prawidłowej polityki edukacyjnej zmuszają nas do tworzenia fundacji - dodaje Patryk Wild. Na zmianę KN nie ma jednak co liczyć, ponieważ w tym roku czekają nas wyboru parlamentarne, a w przyszłym samorządowe.
Franciszek Potulski, członek sejmowej Komisji Edukacji, były wiceminister edukacji
Mała szkoła powinna być jedynie możliwością, a nie zasadą, i funkcjonować tam, gdzie spełniałaby rolę nie tylko edukacyjną, ale również integracyjną dla lokalnej społeczności. We wszystkich szkołach finansowanych z publicznych pieniędzy powinna być jednak stosowana Karta Nauczyciela. By prowadzącego szkołę, niezależnie od tego, kto nim jest, było na to stać, to do podziału subwencji oświatowej należy wprowadzić dodatkowy przelicznik preferujący kształcenie w mniejszych zespołach uczniów z klas I-III. Nie dzieliłbym tego ani na dzieci wiejskie, ani miejskie. Dzięki temu młodzi uczniowie mogliby kształcić się w małych oddziałach, blisko miejsca zamieszkania, a tendencja do likwidacji małych szkół wiejskich zostałaby osłabiona. To jednak wymagałoby albo zwiększenia subwencji oświatowej, albo zmiany systemu jej podziału.