44, 39, 28, a może 23?
Nadal wciąż nie wiadomo ile cukrowni znajdzie się w Krajowej Spółce Cukrowej, zwanej Polskim Cukrem.
Choć w piątek weszła w życie tzw. ustawa cukrowa, która przewiduje utworzenie holdingu z nie sprywatyzowanych w tym dniu cukrowni, tak naprawdę to nie wiadomo, które z nich posiadają taki status. Wątpliwości dotyczą zarówno 16 cukrowni zrzeszonych w Śląskiej Spółce Cukrowej jak i pięciu innych: z Malborka, Nowego Stawu, Kluczewa, Gryfic i Pruszcza Gdańskiego.
Do tych pierwszych rości sobie pretensje francuski koncern cukrowy Saint Louis Sucre, który już w ubiegłym roku podpisał warunkową umowę kupna z ministerstwem skarbu. Jednak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji dwukrotnie odmówiło Francuzom zgody na transakcję prywatyzacyjną. To czy ostatecznie 16 cukrowni śląskich wejdzie do Polskiego Cukru okaże się pod koniec września, kiedy specjalnie powiększony do zbadania tej sprawy skład sędziowski Naczelnego Sądu Administracyjnego zajmie stanowisko - czy rację ma inwestor, czy MSWiA, które blokuje transakcję.
Jeśli werdykt NSA przyzna rację resortowi spraw wewnętrznych śląskie cukrownie trafią do Polskiego Cukru. Jeśli natomiast sędziowie ocenią pozytywnie argumenty inwestora, Śląska Spółka Cukrowa, skupiająca 16 zakładów wejdzie do grupy SLS.
Podobna sytuacja dotyczy pięciu cukrowni z północnej Polski. Na wniosek niemieckiego inwestora, firmy Nordzucker, zablokowano sądownie akcje, o które od dawna się ubiega.
Jeśli Francuzom i Niemcom uda się sfinalizować dawno rozpoczęte prywatyzacje 21 zakładów, do Polskiego Cukru zamiast 44 trafią zaledwie 23 cukrownie.