44 - procentowy wzrost cen

Ministrowie do spraw energetyki grupy G8 oraz 3 zaproszonych krajów spotykają się w sobotę i niedzielę w Japonii, by przedyskutować palące problemy rynku energii, na którym wywindowane na wyżyny ceny ropy, gazu i węgla grożą blokadą globalnego wzrostu gospodarczego.

Dwudniowe spotkanie grupy G8 następuje w chwili, gdy na rynku ropy naftowej panuje bezprecedensowe poruszenie i gwałtowne zwyżki, wywołujące rosnące niezadowolenie społeczne i nasilające się głosy krytyki pod adresem rządów.

W spotkaniu w mieście Aomori na północy Japonii uczestniczą ministrowie siedmiu najbardziej uprzemysłowionych państw świata (USA, Japonia, Niemcy, W.Brytania, Francja, Włochy, Kanada), będących zarazem głównymi odbiorcami ropy i innych nośników energii. Uczestnikiem spotkania jest także Rosja, wchodząca również w skład grupy G8, specjalnie zaproszone Chiny, drugi po USA odbiorca ropy, a także Indie i Korea Płd.

Reklama

W przededniu japonskiego spotkania, ceny ropy na największym na świecie rynku amerykańskim skoczyły w górę o 11 dol., do niewyobrażalnego do niedawna poziomu prawie 140 dol. za baryłkę, co oznacza wzrost o 44 procent tylko w tym roku, więcej niż podwojenie w porównaniu z 6 czerwca 2007 r. oraz aż siedmiokrotny wzrost w porównaniu z rokiem 2001. Piątkowy, bezprecedensowy skok w gorę o 8,4 procent nastąpił w dzień po ustanowieniu na rynku naftowym poprzedniego rekordu jeśli chodzi o największy jednodniowy skok cen. W czwartek na nowojorskiej giełdzie NYMEX wzrosły one o 5,5 dolara, co w sumie w ciągu dwóch ostatnich dni daje skok ok. 13-procentowy i to i tak z bardzo wyśrubowanego poziomu. W sobotę, w pierwszym dniu energetycznego szczytu w Aomori debatować będą ministrowie USA, Japonii i zaproszonej ekstra azjatyckiej trójki. W niedzielę dołączy do nich również reszta grupy G8 i dyskusja będzie odbywać się już w pełnym, jedenastoosobowym składzie. Sobotnie spotkanie piątki jest drugim tego spotkaniem w takim składzie (USA + 4 kraje Azji), po rozmowach w Pekinie w grudniu 2006 roku, które jednak nie przyniosły żadnych wyraźnych rezultatów.

Głównym tematem ma być znalezienie sposobu na oszczędzanie paliw i na uspokojenie rynku. Ważnym zadaniem ministrów będzie sformułowanie takiego przesłania, które zahamuje pęd inwestorów i spekulantów, masowo napływających na rynek energii w poszukiwaniu łatwego zysku na gwałtownej zwyżce. Najpraktyczniejszym rozwiązaniem byłoby uzyskanie zapewnień podniesienia wydobycia ze strony głównych producentów i eksporterów ropy, którzy w ten sposób pokazaliby, iż mają wystarczające zasoby na zaspokojenie światowego popytu, co powstrzymałoby panikę i ochłodziłoby zapędy czysto spekulacyjne. Jednakże członkowie Organizacji Państw Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) od dłuższego czasu regularnie odrzucają apele odbiorców, by pompowali więcej ropy.

Twierdzą, że potrzeby rynku są zaspokajane i że mogą zwiększyć wydobycie tylko w wypadku potwierdzonego wystąpienia zwiększonego popytu. Rekordowe i wciąż rosnące ceny ropy wywołały protesty społeczne w wielu krajach Europy, zepchnęły transport powietrzny na skraj opłacalności i zmusiły rządy 5 państw Azji do cofnięcia subwencji paliwowych. Dodatkowe zagrożenie stwarza fakt, że przywódcy gospodarki światowej muszą walczyć z kryzysem na dwoch frontach - poza energetyką również na rynku żywności, gdzie doszło do drastycznego wzrostu cen wielu produktów i dramatycznego kryzysu w wielu ubogich krajach, o czym dyskutowali światowi politycy i działacze gospodarczy w początkach tego tygodnia na szczycie FAO w Rzymie.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: wzrosty | ceny ropy | rynek energii | wzrost cen | USA | skok
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »