Akcje dla pracowników
Prywatyzacja poprzez tworzenie spółek pracowniczych jest często jedynym sposobem na zapobieżenie upadkowi całych miast i miasteczek utrzymywanych przez jeden zakład pracy - stwierdziła podczas piątkowego seminarium na temat akcjonariatu pracowniczego prof. Maria Jarosz z PAN.
Prywatyzacja kapitałowa rozprzestrzenia się praktycznie bez wyjątku w regionach najbardziej uprzemysłowionych z relatywnie najlepszą infrastrukturą (zachód i centrum Polski). Praktycznie żadnej prywatyzacji kapitałowej nie odnotowano natomiast w regionach gospodarczo zacofanych (ściana wschodnia). Tu bowiem dominuje prywatyzacja likwidacyjna, polegająca w krańcowych przypadkach na zamykaniu jedynego w miasteczku zakładu pracy, po którym pozostaje natomiast rzesza pracowników z reguły bezrobotnych i bez nadziei na pracę. Jedyną deską ratunku były tu spółki pracownicze zakładane - w ramach prywatyzacji likwidacyjnej najczęściej właśnie na tych najmniej atrakcyjnych terenach - twierdzi profesor Jarosz.
Tymczasem prezentowane badania wykazują, że zmniejsza się stopniowo liczba spółek pracowniczych wykazujących zysk netto - z 93 proc. w 1996 r. do 76 proc. w 2000 r. Spada również wielkość zysku netto przeciętnie wynosił on w 1996 r. 930 tys. zł, a w 2000 r. już tylko 488 tys. zł.