Akcyzy poszły w górę
10% na piwo i wino, a 6% na paliwa - o tyle wzrósł podatek akcyzowy. W sklepach i na stacjach benzynowych te artykuły podrożeją o kilka groszy. Najwięcej, bo kilkanaście groszy więcej zapłacimy za butelkę piwa.
Właśnie dlatego to browary najgłośniej protestują przeciwko skokom akcyzy, prognozując znacznie mniejszą sprzedaż.
Konsekwencje tego poniósłby także budżet państwa, bo mniej sprzedanego piwa, oznacza mniej odprowadzonych podatków. "Nie rozumiem, dlaczego ministerstwo prowadzi taką politykę, bo to jest zarzynanie kury, która znosi złote jaja. W sytuacji, kiedy konsumpcja będzie hamowana ceną, to będzie oznaczało, że po prostu będzie się sprzedawało więcej piwa produkowanego w innych krajach. Pozostaje pytanie, dlaczego ministerstwo zabija kolejne branże swoją pazernością" - powiedział sieci RMF FM Andrzej Długosz, rzecznik branży piwowarskiej. Obawia się on, że producentów złotego trunku spotka to samo, co koncerny tytoniowe.
W zeszłym roku fabryki papierosów, po raz pierwszy, straciły łącznie 13 milionów złotych. W tym roku akcyza na papierosy nie będzie już co prawda podnoszona, ale jak twierdzi Jan Wierzbicki, dyrektor korporacyjny poznańskich zakładów Reemtsma, straty będą jeszcze większe. "Każdy chciał walczyć z konkurentem przez nie podnoszenie cen, ich nie podwyższanie. Ale w międzyczasie były kolejne podwyżki akcyzy. Skutek jest taki, że ceny sprzedaży netto spadły o 15% nominalnie. Po prostu, cała branża znalazła się trochę pod wodą" - powiedział Wierzbicki. W zeszłym roku zamiast przewidywanych 8 miliardów złotych, koncerny tytoniowe zapłaciły państwu zaledwie 6,355 mld złotych.