Albo oprysk, albo zastrzyk bezpośrednio do szyjki

O około 30 proc. udało się zmniejszyć w Małopolsce ilość barszczu Sosnowskiego po pierwszym roku zwalczania tej groźnej rośliny nowatorską metodą opracowaną przez specjalistów z Uniwersytetu Rolniczego (UR).

W projekcie uczestniczy 30 gmin. By zniszczyć barszcz Sosnowskiego stosowane są metody mechaniczne i chemiczne: rośliny są wycinane i opryskiwane środkami chemicznymi. Tam, gdzie nie można stosować oprysków, preparaty chemiczne są wstrzykiwane bezpośrednio do szyjki korzeniowej roślin.

Jak poinformował w czwartek kierujący projektem "Środowisko bez barszczu Sosnowskiego" Jerzy Jaskiernia z UR, w zeszłym roku udało się przeprowadzić dwie z trzech pierwotnie planowanych tur zabiegów. Wpływ na to miało późniejsze niż planowano zakończenie procedur oraz niesprzyjająca, deszczowa pogoda. - Kluczowy będzie dla nas ten rok. Do wykonania będą cztery tury zabiegów, a w 2016 r. jeszcze jedna - mówił Jaskiernia.

Reklama

Według prof. Kazimierza Klimy, który jest koordynatorem naukowym projektu, koszenie roślin i dwukrotne opryski ograniczyły populację barszczu Sosnowskiego. - Populacja ta zmniejszyła się o ok. 30 proc. - powiedział Klima.

Barszcz Sosnowskiego - roślina pochodząca z Kaukazu - trafił do Polski w latach 60. i 70. Ponieważ jest on źródłem białka i daje bardzo wydajne plony, próbowano wykorzystać barszcz jako paszę. Jednak hodowla wymknęła się spod kontroli. Barszcz zaczął z pól wypierać rodzime gatunki roślin, okazał się też niebezpieczny i dla zwierząt, i dla ludzi. Ma właściwości parzące i alergizujące. Kontakt z rośliną wywołuje reakcje skórne: zaczerwienienia, obrzęki, pęcherze porównywalne z oparzeniami.

Szacuje się, że w Polsce barszcz Sosnowskiego porasta ok. 8 tys. ha, w Małopolsce ok. 250 ha. Roślina bardzo często rośnie nad rzekami i potokami. W ramach projektu "Środowisko bez barszczu Sosnowskiego" roślina jest zwalczana na 134 ha gruntów w 30 gminach oraz na terenach należących do Uniwersytetu Rolniczego i Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Grodkowicach.

Udziałem w projekcie zainteresowanych jest kolejnych 19 gmin, w których barszcz zajmuje ponad 52 ha, będzie on tam likwidowany, jeśli uda się zdobyć dodatkowe 2 mln zł.

Walka z barszczem Sosnowskiego jest trudna ze względu na wysoki współczynnik jego rozmnażania, odporność na wiele herbicydów oraz konieczność wielokrotnego powtarzania zabiegów niszczących. - Konieczne są metodyczne, kompleksowe działania. Nie możemy ograniczyć się do zwalczania tej rośliny na terenie tylko jednej gminy, powiatu czy województwa, bo barszcz Sosnowskiego nie zna granic - mówił rektor UR prof. Włodzimierz Sady.

Projekt, którego liderem jest UR potrwa do wiosny 2016 r. Jego efektem ma być likwidacja co najmniej 80 proc. populacji rośliny. Całkowity koszt projektu to 3 mln 798 tys. zł, z czego prawie 3 mln 229 tys. zł będzie pochodzić ze środków Islandii, Liechtensteinu i Norwegii w ramach funduszy Europejskiego Obszaru Gospodarczego.

Parterami UR w realizacji projektu są Małopolska Izba Rolnicza oraz Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin (Zakład Doświadczalny - Grodkowice).

Pobierz darmowy: PIT 2014

PAP
Dowiedz się więcej na temat: zastrzyk | barszcz sosnowskiego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »