AliExpress pod lupą UE. Wszczęto śledztwo ws. handlu nielegalnymi towarami
Unia Europejska domaga się wyjaśnień do AliExpress. Chiński gigant sprzedaży internetowej, bardzo popularny również w Polsce, będzie musiał odpowiedzieć na pytania dotyczące handlu nielegalnymi towarami. Ma na to tylko kilka tygodni. Potem Unia zdecyduje, co dalej. W grę wchodzą milionowe kary.
Unia Europejska coraz intensywniej korzysta z nowego prawa dotyczącego wielkich technologicznych korporacji. Regulacje wprowadzone w ubiegłym roku maja zwiększyć ochronę konsumentów w internecie. Instytucje UE zwróciły się już z żądaniem wyjaśnień w różnych sprawach do Twittera czy TikToka. W ubiegłym tygodniu Meta - właściciel Instagrama i Facebooka - ogłosił, jak zamierza poradzić sobie z wymaganiami UE dotyczącymi profilowania reklam.
Kolejną firmą, którą bierze pod lupę Unia Europejska, będzie AliExpress. To chińska platforma handlowa, odpowiednik Amazona czy Allegro. AliExpress zdobył dużą popularność m.in. w Polsce dzięki temu, że oferowane produkty często pochodzą bezpośrednio od producentów, co znacząco zmniejsza ich cenę.
Należąca do chińskiego giganta technologicznego Alibaba firma budzi też liczne kontrowersje. Była oskarżana o łamanie praw konsumentów (np. utrudnianie zwrotu towarów) czy nieuczciwa konkurencję. Unia Europejska chce z kolei zbadać, czy za pośrednictwem AliExpress odbywa się handel nielegalnym towarem.
UE ogłosiła wszczęcie dochodzenia w sprawie AliExpress - podaje agencja prasowa AFP. Dochodzenie ma na celu uzyskanie informacji na temat środków ochrony konsumenta stosowanych przez chińskiego giganta. Sprawa dotyczy też nielegalnego obrotu niektórymi produktami. Chodzi m.in o podrabiane leki.
Komisja Europejska oświadczyła w poniedziałek, że wysłała już do chińskiej firmy formalny wniosek o udzielenie informacji. To pierwszy krok w procesie objętym nowym unijnym prawem - ustawą o usługach cyfrowych (DSA). UE chce dowiedzieć się, w jaki sposób AliExpress "wypełniał obowiązki związane z oceną ryzyka i środkami łagodzącymi mającymi na celu ochronę konsumentów w internecie, w szczególności w odniesieniu do rozpowszechniania w internecie nielegalnych produktów, takich jak podrabiane leki" - czytamy w oficjalnym oświadczeniu.
AliExpress na udzielenie odpowiedzi ma trzy tygodnie - czas mija 27 listopada.
Regulacje cyfrowe UE zakładają poważne konsekwencje za niestosowanie się do nowego prawa. W grę wchodzą kary sięgające kilku procent obrotów firm uzyskiwanych w skali globu.
W przypadku portali sprzedażowych, takich jak AliExpress, dyrektywa DSA stanowi, że platformy muszą weryfikować tożsamość dostawców przed dopuszczeniem ich do sprzedaży. Muszą też blokować oszustów. Przepisy stanowią również, że internetowe platformy handlowe mogą ponosić odpowiedzialność za wszelkie szkody spowodowane produktami kupionymi przez użytkowników, jeśli są one niebezpieczne lub handel nimi jest niezgodny z prawem.
Jednym z takich produktów są leki. W zeszłym tygodniu Europejska Agencja Leków ostrzegła, że w Europie pojawiają się podrobione opakowania zawierające Ozempic, niezwykle popularny lek przeciwcukrzycowy. Ozempic obecnie powszechnie stosuje się na Zachodzie jako środek na odchudzanie. Organy UE przestrzegają także, że wraz z rozwojem internowych platform handlowych do UE trafia coraz więcej różnego rodzaju podróbek.