Ambasady boją się rewolucji
Kontrowersje, jakie budzi kwestia przyszłego statusu wydziałów ekonomiczno-handlowych (WEH) działających obecnie przy polskich ambasadach, mogą sprawić, że ustawa mająca zwiększyć skuteczność promocji polskiej gospodarki za granicą nie przyniesie spodziewanych efektów. Tak będzie, jeśli o jej kształcie zadecydują względy polityczne.
Nazwa nowej instytucji, mającej zastąpić krytykowaną za nieskuteczność Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ) - Polska Agencja Handlu i Inwestycji (w dokumentach mówi się o Polskiej Agencji Promocji Gospodarczej) - prawdopodobnie nie jest jeszcze ostatecznie zatwierdzona, ale to niewielki problem w porównaniu z jej przyszłą strukturą, która w miarę upływu czasu wywołuje coraz większe emocje. Trwające od wielu miesięcy prace nad przygotowaniem ustawy zostały zablokowane na początku marca, gdy rząd sprzeciwił się poprawce zakładającej przekształcenie WEH-ów w zagraniczne oddziały agencji. Zaprotestowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych, argumentując, że likwidacja wydziałów doprowadziłaby do dezintegracji służby zagranicznej, a pozbawienie ich statusu dyplomatycznego doprowadziłoby do osłabienia pozycji osób odpowiedzialnych w placówkach za sprawy gospodarcze oraz podniosłoby koszty działalności. Z kolei Ministerstwo Gospodarki zaczęło się obawiać, że podporządkowane nowej agencji WEH-y nie będą mogły skutecznie realizować zadań dotyczących polityki handlowej, turystyki, rozwoju regionalnego, a nawet działalności analityczno-informacyjnej czy stosunków dwustronnych. Stwierdzono ponadto, że uregulowania dotyczące działalności agencji za granicą są wewnętrznie sprzeczne i budzą wątpliwości natury formalnoprawnej.
Poprawka, jaką zaproponowano w zamian, zakłada, że WEH-y pozostaną z dotychczasowym podporządkowaniem, natomiast nowa agencja będzie delegować do nich swoich pracowników i ponosić związane z tym koszty.
Która wersja zdobędzie większe poparcie? Według szefa sejmowej Komisji Gospodarki, posła Adama Szejnfelda, najważniejszą zmianą ma być zapewnienie sprawności działania. Tymczasem WEH-y - jak twierdzi A. Szejnfeld - zajmują się głównie przygotowywaniem sprawozdań, a znaczna część z blisko 700 zatrudnionych tam pracowników widzi przed sobą jedno zadanie: przetrwać jak najdłużej. Dlatego należałoby je zlikwidować.
- Ale to jest rewolucja. I dlatego odstrasza - przyznaje A. Szejnfeld.
Kompromisowa wersja przewidująca wprowadzenie pracowników Polskiej Agencji Handlu i Inwestycji do WEH-ów, a nie odwrotnie, ocali zatem znaczną część urzędników tam pracujących, ale raczej nie uzdrowi sytuacji w sposób radykalny, jak należałoby tego oczekiwać. Mimo to ma poparcie przedsiębiorców.
- Ta wersja wydaje się budzić mniejszy sprzeciw. A najważniejsze, by w tej sprawie coś się zaczęło w ogóle dziać - uważa Janusz Kaczurba, doradca zarządu Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Co się stanie, jeśli nie przejdzie żadna z wersji? Rezultat nietrudno przewidzieć, bo wobec agresywnej polityki agencji promocyjnych czeskich i słowackich trudno będzie nam zainteresować Polską dużych zagranicznych inwestorów, którzy coraz częściej omijają nas dużym łukiem.
Adam Woźniak