Amerykańskie łupki pod presją koronawirusa

Sektor wydobywczy w USA w wyniku kryzysu wywołanego pandemią COVID-19 konsoliduje się. Jak podała firma Enverus zajmująca się analizą danych w sektorze ropy i gazu, wartość fuzji i przejęć w sektorze wydobywczym wyniosła w trzecim kwartale 21 mld dol. Eksperci podkreślają, że nie da się uniknąć upadłości.

- Panuje powszechna zgoda co do tego, że konsolidacja jest dodatnim czynnikiem dla branży - ocenia analityk Enverus Andrew Dittmar. Uważa on, że jest miejsce na dalsze fuzje, ale wyzwaniem może być pozyskanie zasobów na przeprowadzenie transakcji. - Konsolidacja może zająć jeszcze kilka lat - poinformował Dittmar. Oto kilka przykładów.

W Stanach Zjednoczonych doszło do największej w tym roku transakcji w branży łupkowej. Koncern ConocoPhillips przejmie Concho Resources za około 9,7 mld dol. w akcjach. Inwestorzy otrzymają 1,46 akcji Conoco za każdą akcję Concho. Połączona firma będzie jednym z dominujących operatorów w basenach permskich w zachodnim Teksasie i Nowym Meksyku.

Reklama

Z kolei akcjonariusze Noble Energy zatwierdzili umowę sprzedaży tego producenta ropy i gazu firmie Chevron Corp. W wyniku przejęcia Chevron stał się drugim producentem ropy łupkowej w USA. Transakcja ma zostać sfinansowana na początku tego kwartału, nawet mimo niesprzyjających okoliczności związanych z pandemią Covid-19.

Wcześniej Devon Energy Corp. zgodził się przejąć WPX Energy za 2,56 mld dol. Transakcja skutkować będzie powstaniem jednego z największych niezależnych producentów gazu łupkowego w USA.

Eksperci uważają, że to nie koniec przejęć. Możliwe są kolejne tego typu transakcje. Ale kryzys oznacza też bankructwa. Dziesiątki firm z sektora złożyło w tym roku wniosek o ochronę przed upadłością. Analitycy spodziewają się, że wiele podmiotów splajtuje.

Jak informowała niedawno Interię Anna Mikulska z Centrum Studiów Energetycznych Instytutu Bakera na Uniwersytecie Rice’a w Houston w stanie Teksas, w wyniku kryzysu wywołanego pandemią wiele firm z branży wydobywczej w USA wpadło w problemy finansowe i płynnościowe. Banki są mniej chętne, by finansować nowe przedsięwzięcia wydobywcze. Tymczasem specyfika łupków jest taka, że wciąż trzeba robić kolejne odwierty, nie jak w tradycyjnym upstreamie, gdzie jeden odwiert eksploatuje się długi czas. Płynność jest więc kluczem do sukcesu.

Poprzednie kryzysy skutkujące przeceną węglowodorów powodowały, że podmioty nierentowne upadały, wiele firm się skonsolidowało. Koncentrowały swoją działalność na terenach, gdzie węglowodory są bardziej dostępne, a produkcja tańsza. Mocno kontrolowały koszty. Tak dzieje się i tym razem.

Wydobycie z łupków jest droższe niż z tradycyjnych pokładów węglowodorów. Granica opłacalności ropy łupkowej jest jednak bardzo różna, w zależności od złoża. Widełki są szerokie - od 30 do nawet 60-70 dol. za baryłkę.

Spadek wydobycia, do jakiego doszło w ostatnich miesiącach w Stanach Zjednoczonych, obrazują dane dotyczące liczby platform wiertniczych w USA według Baker Hughes. O ile w marcu działało ponad 680 wiertni, o tyle w połowie sierpnia było ich już tylko 172. W ostatnich tygodniach ich liczba lekko odbiła - na koniec października działało 221 wiertni.

Ropa Brent w wyniku kryzysu związanego z pandemią została mocno przeceniona. Jej notowania spadły z blisko 70 dol. za baryłkę na początku stycznia do poniżej 20 dol. w kwietniu. Od tamtej pory odbiła się do ok. 45 dol. za baryłkę. Jednak od połowy października, wraz nasileniem się pandemii, znów spada. Obecnie kosztuje ok. 38 dol. za baryłkę.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Ropa Brent natychmiast

88,40 0,38 0,43% akt.: 25.04.2024, 14:13
  • Max 88,86
  • Min 87,65
  • Stopa zwrotu - 1T -
  • Stopa zwrotu - 1M -
  • Stopa zwrotu - 3M -
  • Stopa zwrotu - 6M -
  • Stopa zwrotu - 1R -
  • Stopa zwrotu - 2R -
Zobacz również: OLEJ KANADA ROPA CRUDE SOK POMARAŃCZOWY

Przyczyną są kolejne ograniczenia wprowadzane przez poszczególne kraje, co ma zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa. To pociąga za sobą obawy o spadek popytu. Jednak pojawił się też dodatkowy czynnik wywołujący presję na ceny ropy w postaci wzrostu dostaw z Libii. Dzienna produkcja ropy wzrosła w tym kraju z niecałych 100 tys. baryłek na początku września do 800 tys. baryłek obecnie i ma rosnąć dalej, do 1,3 mln baryłek dziennie na początku 2021 r.

Sojusz OPEC+ miał od stycznia zwiększyć dostawy ropy na rynek, ale podaż libijska i malejące zapotrzebowanie na paliwa samochodowe i lotnicze na świecie prawdopodobnie zmuszą go do powstrzymania się od wzrostu produkcji do kwietnia.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ropa naftowa | koronawirus | Gaz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »