Andrzej Domański na czele superresortu. "Trzeba trzymać za niego kciuki"

Po rekonstrukcji rządu Andrzej Domański obejmuje stanowisko ministra finansów i gospodarki. Przed nim trudne zadanie. Będzie musiał umiejętnie balansować między koniecznością utrzymania dyscypliny w finansach publicznych i potrzebą dosypania pieniędzy na strategiczne rozwojowe inwestycje. - Nie wiem, jak pan minister da sobie z tym radę; trzeba trzymać za niego kciuki - słyszymy od eksperta. Pewne jest jedno: z rosnącego znaczenia Domańskiego ucieszą się inwestorzy, bo cenią sobie oni jego poglądy na rynek i gospodarkę.

Dotychczasowy minister finansów Andrzej Domański po rekonstrukcji rządu Donalda Tuska będzie ministrem finansów i gospodarki. "To, co jest strukturalnie najważniejszym przedsięwzięciem, to zbudowanie realnego centrum finansowo-gospodarczego. Będzie jedno centrum działające transparentnie i realizowało będzie całościową politykę gospodarczą" - tak powołanie nowego superresortu uzasadniał premier. Jak dodał, chodzi o to, aby "w jednym ręku skupić decyzje stricte gospodarcze i finansowe" i tym samym dostarczyć gospodarce bodźca rozwojowego.

Reklama

Pozycja Andrzeja Domańskiego w rządzie rośnie. Wraz z nią rosną wyzwania

Pozycja Andrzeja Domańskiego rośnie. Współautor planu gospodarczego Platformy Obywatelskiej zyskał uznanie w oczach Donalda Tuska jako minister finansów. Z nową funkcją szefa superresortu wiąże się większy prestiż - ale też większa odpowiedzialność

- To jest dość trudna sytuacja - mówi nam Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. - Z jednej strony Andrzej Domański jako minister gospodarki będzie widział zapewne wiele potrzeb do sfinansowania czy też obszarów, do których trzeba będzie skierować środki budżetowe na różne ważne cele, istotne dla potencjału i rozwoju gospodarczego w długim terminie. Z drugiej strony będzie pełnił rolę strażnika państwowej kasy przy bardzo złym stanie finansów publicznych, więc to będzie działało hamująco na ambitne plany rozwoju gospodarki.

Szef superresortu między młotem a kowadłem?

Ten zły stan publicznych finansów to deficyt zaplanowany na ten rok na astronomicznym poziomie 288,77 mld zł i procedura nadmiernego deficytu, którą Komisja Europejska objęła Polskę po tym, jak nasz kraj naruszył kryteria fiskalne z Maastricht (w 2023 r. deficyt sektora finansów publicznych Polski przekroczył próg ostrożnościowy ustalony na 3 proc. PKB i wyniósł 5,1 proc. PKB). Ten gigantyczny deficyt musimy teraz redukować - rząd zobowiązał się wobec KE, że w 2028 r. wyniesie on 2,9 proc. PKB, a więc znajdzie się poniżej wspomnianego progu. To oznacza, że przestrzeni na znaczące zwiększanie wydatków nie ma. Z drugiej jednak strony - umiejętne lokowanie pieniędzy przez nowy resort, tak, aby pobudzić inwestycje, może przyczynić się do szybszego wzrostu gospodarczego. Polska będzie wtedy naturalnie "wyrastać" z deficytu.

- Pojawiają się zastrzeżenia, że minister Domański w nowej roli będzie miał problem, bo z jednej strony musi ściskać pieniądze ze względu na trudną sytuację finansową, a z drugiej będzie musiał mieć na uwadze kwestie rozwojowe, bo w tę gospodarkę - w nowym resorcie - wszedł też rozwój - mówi Interii Biznes Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion. - Nie wiem, jak pan minister da sobie z tym radę; trzeba trzymać za niego kciuki. 

- Nurtuje mnie jedna mała niepewność - słyszę np. komentarze ze strony pana wicemarszałka Włodzimierza Czarzastego, że pan Domański jest solidny, dokładny, punktualny. To się niezwykle ceni, oczywiście - ale czy przy tych wszystkich cechach ma on wystarczająco silne przełożenie polityczne na rządzącą partię, na PO? Myślę, że minister tak potężnego resortu skupiającego finanse i gospodarkę powinien mieć mocne wsparcie polityczne, ale czy faktycznie będzie ono wystarczające, by szybko mógł ruszyć z potrzebnymi reformami? Z mojej działki rynków finansowych mogę przywołać tutaj kwestię reformy podatku Belki - ta sprawa trwa już półtora roku i jest wciąż przekładana, a pierwsza propozycja była lekko półśmieszna.

Minister Domański przez kilkanaście lat pracował na rynku kapitałowym jako zarządzający funduszami, siłą rzeczy nie ma on więc politycznego zaplecza. Do wielkiej polityki wszedł niejako "z marszu".

Na relacje szefa nowego superresortu z politykami wewnątrz koalicji rządzącej zwraca uwagę również Janusz Jankowiak. W nowym rozdaniu dostrzega on istotny pozytywny aspekt.

Andrzej Domański w nowej roli. Po pierwsze - inwestycje

- W kategoriach merytorycznych to ułatwia o tyle sytuację, że nie mamy już do czynienia ze swoistym przetargiem wewnętrznym, czyli sytuacją, w której w rządzie mamy kogoś, kto bezustannie oczekuje i prosi o środki z budżetu, a po drugiej stronie ministra, który bezustannie odmawia. To połączenie funkcji ułatwia zatem proces decyzyjny

Janusz Jankowiak powątpiewa zarazem, by Andrzej Domański mógł skutecznie przeforsować szeroko zakrojoną wizję gospodarczą, zważywszy na relatywnie krótki czas, jaki pozostał obecnemu rządowi do końca kadencji. 

- Nie sądzę, aby była to zmiana, która w sposób istotny wpłynie na rozwój strategii gospodarczej, bo pan minister Domański ma stosunkowo małe pole manewru, jeśli chodzi o zgłaszanie planów, które wykraczałyby poza horyzont, jaki mu pozostał. Zgodnie z Konstytucją, zostały mu dwa lata na stanowisku; to za mało, zwłaszcza jeśli dodatkowo weźmiemy pod uwagę jego pozycję całkowitej zależności od premiera - mówi główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

Od Kamila Sobolewskiego, głównego ekonomisty Pracodawców RP, także słyszymy, że silny ośrodek decyzyjny w resorcie podległym Andrzejowi Domańskiemu przysłuży się gospodarce. - W zakresie resortów gospodarczych nastąpiła bardzo potrzebna konsolidacja uprawnień i decyzyjności, do tej pory mocno rozproszonej - mówi ekspert. Pod tym względem pozytywnie ocenia on zarówno powołanie resortu energii, na którego czele stanie Miłosz Motyka, jak i nowego resortu finansów i gospodarki.

- To ostatnie odbieram bardzo pozytywnie, bo i tak już silna rola ministra finansów rośnie jeszcze bardziej. Jeden minister będzie w stanie koordynować gospodarcze działania rządu i nadawać im strategiczny kierunek, a skuteczność na tym polu jest czymś, co jest naszemu krajowi bardzo potrzebne, zwłaszcza w obecnej rzeczywistości pełnej wyzwań, związanych z agresją Rosji na Ukrainę i polityką celną Donalda Trumpa. Wydaje się, że konsolidacja władzy gospodarczej i stworzenie takiego bardzo silnego lidera w rządzie ułatwi koordynację i umożliwi sprawczość, o którą może było trudno w poprzednim składzie gabinetu - mówi Kamil Sobolewski.

- Co do konfliktu między rozwojem a finansami - ja go nie widzę. Stymulacja popytu wewnętrznego w Polsce poprzez konsumpcję przestała być skuteczna. To, czego nam brakuje, to inwestycje. Kiedy one się zwiększą, to polskie firmy, a nie import - jak to ma miejsce obecnie - będą zaspokajać nasze krajowe potrzeby. Kierowanie pieniędzy na inwestycje będzie ogromnym wyzwaniem dla ministra Domańskiego. Z punktu widzenia finansów, kluczowe jest, by środki publiczne kierowane na inwestycje były racjonalnie wydatkowane, a apetytów i interesów będzie na pewno bardzo dużo. Z punktu widzenia gospodarki - wielkim wyzwaniem będzie też pobudzenie inwestycji prywatnych, których nam bardzo brakuje i które odpowiadają za większość inwestycji ogółem. Musimy dziś zbudować klimat dla przedsiębiorczości prywatnej zamiast tworzyć państwo etatystyczne - uważa główny ekonomista Pracodawców RP.

To, że rok 2025 ma być rokiem inwestycji, premier Tusk i minister Domański powtarzają od kilku miesięcy. Początku tej narracji należy upatrywać w lutowej konferencji w siedzibie warszawskiej giełdy, kiedy to szef rządu wspólnie z szefem MF przedstawili plan "Polska. Rok przełomu", akcentujący m.in. transformację energetyczną, rozwój nowoczesnych technologii, inwestycje w porty czy kolej. Wybrzmiała wówczas mocno także oczekiwana wartość inwestycji w tym roku - 700 mld zł. Sam Andrzej Domański w wywiadzie dla Interii Biznes zapewniał, że rząd stara się zmobilizować inwestycje prywatne. Zapowiedział też, że tempo polskiego wzrostu gospodarczego w tym roku będzie należało do najwyższych w Unii Europejskiej. W tym kontekście postawienie Domańskiego na czele resortu, który ma "doglądać" polskiego rozwoju, wydaje się naturalne.

Ekonomista: Rynki i inwestorzy cenią Andrzeja Domańskiego

Istotne jest również to, że w osobie Andrzeja Domańskiego jako szefa resortu finansów i rozwoju skupiają się także cechy, które cenią sobie inwestorzy - wskazuje Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.

- Warto podkreślić, że inwestorzy i uczestnicy rynków finansowych pozytywnie odbierają działania i opinie ministra Domańskiego w wielu kwestiach związanych z gospodarką i rynkiem kapitałowym - i z tego punktu widzenia zwiększenie roli ministra w rządzie, powierzenie mu także prowadzenia polityki gospodarczej, będzie zapewne oceniane pozytywnie - mówi ekspert.

- Połączenie w jednym resorcie funkcji rozwojowej z funkcją ministra finansów odpowiedzialnego za dyscyplinę w finansach publicznych wydaje się dobrym rozwiązaniem z perspektywy rynku. Poglądy ministra Domańskiego, odbierane przez inwestorów jako rozsądne, zdają się dawać szansę na zachowanie właściwego balansu pomiędzy potrzebą zapewnienia impulsów rozwojowych dla gospodarki a koniecznością przywrócenia i zapewnienia odpowiedniej równowagi w finansach publicznych.

Sposób, w jaki rynki postrzegają osoby odpowiedzialne za kreowanie polityki fiskalnej i gospodarczej danego państwa, ma wymierne znaczenie - może chociażby przekładać się na wycenę obligacji czy sentyment do waluty. Andrzej Domański w nowej roli może zatem przysłużyć się gospodarce i w taki sposób.

Katarzyna Dybińska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Domański | rekonstrukcja rządu | gospodarka Polski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »