Andrzej Lepper musiał odejść
Poker na szczytach władzy trwa. Samoobrona zostanie w koalicji do piątku. Do tego czasu PiS ma przedstawić jednoznaczne dowody obciążające jej lidera Andrzeja Leppera.
Hamlet w krawacie
Zostać, wychodzić. Przez cały dzień trwał korowód wokół odpowiedzi na hamletowskie pytanie posłów Samoobrony. Jeszcze w poniedziałek wieczorem wszystko było jasne, bo Andrzej Lepper, szef partii stanowczym głosem twierdził, że jego dymisja oznacza koniec koalicji. Z upływem czasu okazywało się jednak, że sprawa nie jest tak oczywista, a tym bardziej przesądzona.
Do podjęcia właściwej decyzji zagrzewała posłanka Jolanta Szczypińska, która powtarzała, że PiS chce koalicji z Samoobroną, ale bez A. Leppera. W Samoobronie zaczęło trzeszczeć na dobre. Decyzję miał podjąć klub na specjalnym spotkaniu.
Co dwa, to nie jeden
- Wszystko wskazuje na to, że klub nie rozstrzygnie tej sprawy na jednym posiedzeniu. Potrzebne będą dodatkowe spotkania i konsultacje m.in. z posłem Ryszardem Czarneckim. Obecnie linia podziału przebiega w połowie. Coraz częściej jednak dochodzi do głosu opinia, że Andrzej Lepper nie może ciągnąć Samoobrony w dół - mówił Waldemar Borczyk jeszcze podczas posiedzenia klubu. Po spotkaniu A. Lepper poinformował, że parlamentarzyści Samoobrony jednogłośnie postanowili o wyjściu z koalicji. Dodał, że ostateczną decyzję klub pozostawił prezydium partii i jemu jako jej szefowi.
- Podjąłem decyzję o tym, że klub warunkowo pozostanie w koalicji na tych samych zasadach. PiS musi się wywiązać ze wszystkich obietnic wobec Samoobrony - zaznaczył Andrzej Lepper. Komentatorzy przyznają, ze to prawdziwy majstersztyk w wykonaniu Jarosława Kaczyńskiego. Pozbył się Andrzeja Leppera, a ma za sobą wszystkich posłów Samoobrony. Zagrał też na nosie opozycji, która już dzieliła skórę na niedźwiedziu. SLD i PO złożyły wnioski o samorozwiązanie sejmu. Najwięcej emocji wzbudził dość odważny pomysł Donalda Tuska o serii votum zaufania dla wszystkich ministrów, do czego byłaby potrzebna zwykła sejmowa większość. Taka wizja tylko dolała oliwy do ognia panującego w Samoobronie.
Opanujcie się
Przedstawiciele biznesu są coraz bardziej zaniepokojeni utratą stabilizacji. Zdaniem przedsiębiorców zrzeszonych w Konfederacji Pracodawców Polskich kolejna kampania wyborcza i destabilizacja sceny politycznej oznacza, że polityka znów zdominuje gospodarkę. Może to bardzo poważnie zagrozić przygotowaniom Polski do Euro 2012 oraz oczekiwanym reformom gospodarczym.
W ich opinii obydwa możliwe scenariusze rozwoju sytuacji politycznej, czyli rząd mniejszościowy, czy przedterminowe wybory stawiają pod znakiem zapytania uchwalenie odpowiedniego budżetu na 2008 r. oraz szybkie przeprowadzenie reform finansów publicznych. Także Lewiatan nie pozostawia na politykach suchej nitki.
- W takiej sytuacji gospodarka nie może się poprawnie rozwijać - podkreślają przedstawiciele organizacji. Tymczasem zamrożenie całego problemu do piątku wciąż pozostawia niepewność co do dalszego rozwoju wydarzeń. Aktualne pozostają w zasadzie wszystkie scenariusze.
Mira Wszelaka