Astronomiczne koszty upadku stoczni

4 mld 600 mln zł to koszt, który poniósłby Skarb Państwa w przypadku upadłości stoczni Gdynia i Szczecin - powiedział w piątek w Sejmie minister skarbu Aleksander Grad.

4 mld 600 mln zł to koszt, który poniósłby Skarb Państwa w przypadku upadłości stoczni Gdynia i Szczecin - powiedział w piątek w Sejmie minister skarbu Aleksander Grad.

W Sejmie odbyło się drugie czytanie projektu specustawy stoczniowej, która przewiduje sprzedaż stoczni Gdynia i Szczecin w otwartym, nieograniczonym przetargu. "4 mld 600 mln zł to koszt, który przyszłoby nam zapłacić w przypadku upadłości obu stoczni i nieskorzystania z procesu, jaki zaproponowaliśmy w projekcie specustawy stoczniowej" - powiedział w czasie debaty w Sejmie minister skarbu.

Szef resortu skarbu odniósł się do pytania posła PiS Antoniego Macierewicza, który chciał znać koszty upadłości obu stoczni, a także ich rachunek strat. "Panie pośle Macierewicz, gdybym chciał odpowiedzieć na pana pytanie, musiałbym zrobić rachunek strat i zaniedbań z ostatnich 5- 7 lat. Ale wtedy to pan musiałby wyjść na mównicę i wytłumaczyć się za dwa lata dobrej koniunktury, kiedy można było te problemy dobrze rozwiązać, a pan wtedy nie upominał się o stocznie" - powiedział Grad. Jego zdaniem, decyzja Komisji Europejskiej z 6 listopada w sprawie stoczni składa się z części pozytywnej oraz negatywnej. "Część pozytywna polega na uwolnieniu aktywów stoczni od starych długów i niedozwolonej pomocy publicznej, a także na możliwości sprywatyzowania obu przedsiębiorstw. Część negatywna to zwrot pomocy publicznej i upadłość" - powiedział. Podkreślił, że projekt specustawy stoczniowej daje zakładom w Gdyni i Szczecinie szansę na kontynuowanie produkcji statków. "To jest szansa, z której powinniśmy skorzystać" - powiedział. "Ponowna nacjonalizacja stoczni to droga do nikąd. To, co zostało zaproponowane (w projekcie specustawy stoczniowej - PAP) ma pozwolić na utrzymanie produkcji stoczniowej do czasu zakończenia tego procesu (sprzedaży majątku stoczni - PAP), sprywatyzować zakłady oraz zaspokoić wierzycieli" - dodał. Zaznaczył, że rząd znalazł wspólnie z przedstawicielami stoczniowych związków "rozwiązania, które są dobre dla pracowników, dla załogi stoczni, ponieważ dają im również bezpieczeństwo socjalne". "Widziałem, z jakim trudem stronie społecznej przyszło zaakceptować to porozumienie. Mamy świadomość, że dzięki porozumieniu z Komisją Europejską, dzięki specustawie stoczniowej zabezpieczamy pracowników.

Reklama

Pracownicy to największa wartość stoczni" - podkreślił. Przyszła ustawa obejmuje programem ochronnym stoczniowców zatrudnionych w stoczni Gdynia i Szczecin do 31 października 2008 roku. Przewiduje on wypłatę jednorazowych odszkodowań w wysokości: od 20 tys. do 60 tys. zł, w zależności od stażu pracy. Tworzenie specjalnej ustawy jest związane z decyzją Komisji Europejskiej, która uznała, że pomoc udzielona stoczniom w Gdyni i Szczecinie jest nielegalna i dała polskiemu rządowi czas do 6 czerwca 2009 roku na wyprzedaż ich majątku. Ma to pozwolić na kontynuowanie ich działalności i zachowanie miejsc pracy.

PO, PSL i Lewica poparły w piątek rządowy projekt specustawy stoczniowej. Klub PiS będzie głosował za uchwaleniem przyszłej ustawy, jeśli większość parlamentarna przyjmie poprawkę, która zagwarantuje stoczniom Gdynia i Szczecin kontynuowanie produkcji statków.

Poseł PiS Joachim Brudziński zapowiedział podczas sejmowej debaty, że jego klub poprze projekt pod warunkiem, że większość parlamentarna opowie się za wnioskiem mniejszości PiS. Klub chce, aby w sprzedanych zakładach była kontynuowana działalność stoczniowa.

Wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik powiedział, że takie rozwiązanie nie jest możliwe, ponieważ "przetarg, w którym zostanie wyłoniony inwestor, ma być bezwarunkowy". Podkreślił jednocześnie, że projekt nie daje gwarancji, ale daje szansę na to, że nowi inwestorzy będą kontynuować działalność stoczniową.

Inna zgłoszona przez PiS poprawka do projektu zakłada, że odszkodowaniami w wysokości 20 tys. zł zostaliby objęci również pracownicy stoczni Gdańsk. Chodzi o osoby, z którymi - w wyniku restrukturyzacji zakładu - zostałyby rozwiązane umowy o pracę do końca maja przyszłego roku.

Gawlik podkreślił, że zawarte w środę porozumienie resortu skarbu z właścicielem stoczni Gdańsk ISD Polska daje gwarancje zatrudnienia na czas restrukturyzacji zakładu i utrzymania odpowiedniej produkcji stoczniowej.

Stanisław Wziątek (Lewica) ocenił, że "projekt specustawy stoczniowej odnosi się do pracowników stoczni, sposobu podzielenia i sprzedaży majątku zakładów, ale wcale nie odnosi się do przemysłu stoczniowego i jego przyszłości". "To jest największa słabość tego projektu. Nie przewiduje on tego, co chcemy nazywać naszym narodowym interesem" - dodał.

"Mamy do czynienia w tej chwili ze szczególną europejską niesprawiedliwością. Kiedy w Europie i na całym świecie ratowane są inne branże, wzmacniane banki, instytucje finansowe i gospodarcze, likwidujemy swój przemysł, swoją +perełkę+" - powiedział Wziątek.

Lewica zaproponowała poprawkę do projektu, by majątek stoczni został podzielony tak, aby nowi inwestorzy mogli produkować statki. Ponadto zgłosiła propozycję, aby prawo do odszkodowań przysługiwało również pracownikom stoczni Gdynia i Szczecin, przebywającym na bezpłatnych urlopach oraz posiadającym świadczenia emerytalno-rentowe. Wziątek zadeklarował, że jego klub poprze projekt.

Eugeniusz Kłopotek (PSL) ocenił, że projekt może być "ostatnim ratunkiem" dla pracowników stoczni. "PSL będzie głosował za przyjęciem projektu w wersji rządowej" - powiedział.

Zgodnie z projektem specustawy stoczniowej (czyli ustawy o postępowaniu kompensacyjnym w podmiotach o szczególnym znaczeniu dla polskiego przemysłu stoczniowego), sprzedaż majątku stoczni będzie prowadził prezes Agencji Rozwoju Przemysłu, a nadzorował minister skarbu. W uzgodnieniu z KE ma on powołać tzw. obserwatora (osobę z uprawnieniami syndyka), monitorującego zmiany zachodzące w stoczniach.

Projekt określa zasady zaspokojenia roszczeń wierzycieli stoczni. W pierwszej kolejności mają być spłacani wierzyciele posiadający zabezpieczenia na majątku stoczni, a w dalszej będą spłacane zaległe podatki.

Tworzenie specjalnej ustawy jest związane z decyzją Komisji Europejskiej, która uznała, że pomoc udzielona stoczniom w Gdyni i Szczecinie jest nielegalna i dała polskiemu rządowi czas do 6 czerwca 2009 roku na wyprzedaż ich majątku. Ma to pozwolić na kontynuowanie ich działalności i zachowanie miejsc pracy.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »