Atak w roponośnej delcie
Największa nigeryjska organizacja rebeliancka oznajmiła w czwartek, że dokonała kolejnego w tym tygodniu ataku na instalacje naftowe zachodnich koncernów w roponośnej delcie Nigru.
Ruch na Rzecz Wyzwolenia Delty Nigru (MEND), najważniejsza spośród organizacji walczących o większy udział lokalnej ludności w zyskach z wydobycia ropy naftowej ogłosił, że podłożył ładunki wybuchowe pod rurociąg koncernu Royal Dutch Shell w stanie Rivers na południu kraju.
Jednocześnie buntownicy uwolnili dwóch obywateli Południowej Afryki, porwanych w ubiegłym tygodniu. Nie wiadomo natomiast, jaki jest los pojmanych w tym samym czasie dwóch Brytyjczyków oraz Ukraińca. Agencja Reutera podaje, że w rękach rebeliantów pozostaje nadal około 25 osób. MEND chce ich wymienić na swojego lidera Henry'ego Okaha, który obecnie przebywa w więzieniu.
MEND w niedzielę wypowiedział wojnę spółkom paliwowym operującym w tym regionie oraz broniącej ich nigeryjskiej armii. Od tego czasu przypuścił już kilka ataków na infrastrukturę wydobywczą i przesyłową Shella i Chevronu. Dotychczas przemoc ograniczała się do stanu Rivers, jednak w środę rebelianci zapowiedzieli ataki w sąsiednich stanach oraz na platformach wiertniczych.
Przemoc w bogatej w ropę naftową delcie Nigru, nasilająca się od 2006 r., doprowadziła do zmniejszenia wydobycia tego surowca w Nigerii o około 20 proc. Wskutek eskalacji walk w ostatnich dniach dzienna produkcja ropy mogła spaść nawet o 40 proc.