Balcerowicz: płace rosną za szybko

Presja na wzrost płace w budżetówce i spółkach skarbu państwa grozi wzrostem inflacji - ostrzega Leszek Balcerowicz, prezes NBP. To nie jedyne zagrożenie rysujące się na horyzoncie. Szef banku centralnego, który wkrótce odejdzie z urzędu, przestrzegał swojego następcę przed uleganiem naciskom politycznym.

Za kilka miesięcy Leszek Balcerowicz odejdzie z banku centralnego. W styczniu 2007 r. kończy się jego kadencja w fotelu prezesa NBP. Wiadomo, że ani prezydent, ani PiS nie chcą go na tym stanowisku. Na razie nie wiadomo, kto zostanie jego następcą. Spekuluje się, że nowym prezesem może zostać Zyta Gilowska.

Złotówki trzeba strzec przed politykami

Niezależnie kto nim będzie kolejny szef NBP powinien dbać o stabilność złotówki - apeluje urzędujący jeszcze prezes. Leszek Balcerowicz był we wtorek w Sejmie, by złożyć sprawozdanie z działalności banku w 2005 r. Wystąpienie wykorzystał do ataku na obecny obóz rządowy, który skrytykował za pomysł ograniczenia niezależności NBP.

Reklama

Balcerowicz apelował do swojego następcy: "Każdy następny prezes NBP będzie musiał mieć świadomość, że decyzje sprzeczne z oczekiwaniami polityków mogą go narazić na uciążliwe przesłuchania przed komisją śledczą, powoływaną z dowolnych powodów. I nie mówię tego ze względu na jakieś obawy osobiste. Sprawa nie jest natury osobistej, ale daleko ważniejszej - ustrojowej. Ochrona stabilności złotego przed politycznymi naciskami na jego psucie, zależy więc w dużym stopniu od tego, na jakie ryzyko będzie się narażać przyszły prezes NBP, opierając się tym naciskom".

Nie tylko inflacja

Prezes NBP nie zostawił suchej nitki na propozycji poszerzenia zakresu odpowiedzialności banku centralnego. Obecnie skupia się on przede wszystkim na pilnowaniu inflacji. Część polityków chce, aby dbał też o wzrost gospodarczy i spadek bezrobocia. Według Balcerowicza, ta propozycja jest sprzeczna z konstytucją, z prawem europejskim i "niebezpieczna właśnie dla rozwoju gospodarki i wzrostu zatrudnienia".

- Realizując swój podstawowy konstytucyjny cel - to znaczy zapewniając Polsce niską inflację - Narodowy Bank Polski przyczynia się do długofalowego rozwoju - przekonywał Balcerowicz. - To jest główny wkład, jaki może on wnieść do tego ważnego celu, mając do dyspozycji tylko jeden zasadniczy instrument, czyli oficjalną stopę procentową. Żaden bank centralny nie zastąpi układu rządzącego w państwie w uzdrawianiu finansów publicznych, w usuwaniu przepisów paraliżujących legalną działalność gospodarczą, we wzmacnianiu niezawisłości i sprawności sądów, w usuwaniu polityki z przedsiębiorstw dzięki ich prywatyzacji - powiedział.

Zdaniem Balcerowicza, zmiana celu działania NBP to stworzenie podstawy prawnej do politycznych nacisków na bank centralny, aby próbować wymuszać na nim obniżki stopy procentowej, co - jego zdaniem - na krótką metę może pobudzić popyt w gospodarce, ale kosztem psucia pieniądza, czyli kosztem rozwoju na dłuższą metę.

Polska to stabilny kraj

Najlepszym dowodem na to, że obecny sposób działania NBP sprawdza się, to, zdaniem Balcerowicza, spokojne reakcje rynków finansowych na wydarzenia w Polsce w ostatnich kilku latach. Jest to rezultat reform w przedsiębiorstwach i integracji z Unią Europejską, niskiej inflacji, przyspieszającego wzrostu produkcji i niemal zrównoważonych obrotów z zagranicą.

- Jeżeli jednak kumulują się zagrożenia, to rynkom finansowym może wystarczyć niekiedy jedno wydarzenie, aby zaskoczyć wszystkich i zacząć działać gwałtownie. Takim "detonatorem" może być pogarszająca się sytuacja budżetu, narastanie deficytu w handlu z innymi krajami, spowolnienie wzrostu gospodarki, czy wreszcie osłabienie niezależności banku centralnego i - efekcie - przyspieszenie inflacji - powiedział szef NBP.

- Mamy teraz czas bardzo dobrej koniunktury, choć nie brak zagrożeń w światowej gospodarce. To powinien być czas zwiększanie odporności naszego kraju na ewentualne zawirowania na światowych rynkach finansowych. To z pewnością nie jest czas, aby tę odporność osłabiać - dodał.

Presja na wzrost płac jest duża

Chociaż na razie wszystko układa się pomyślnie, to na horyzoncie nie brakuje zagrożeń, na które trzeba się przygotować. Jednym z niebezpiecznych czynników jest dynamiczny wzrost płac. Prezes NBP ostrzegł, że inflacja w Polsce może w najbliższym czasie rosnąć, m.in. z powodu presji na wzrost płac w przedsiębiorstwach z udziałem Skarbu Państwa i sferze budżetowej oraz złego stanu finansów publicznych.

- Po pierwsze, spadek inflacji w końcówce ubiegłego i na początku bieżącego roku wynikał w dużym stopniu z działania czynników przejściowych. - Po drugie, pojawia się coraz więcej sygnałów napięć na rynku pracy. Od września 2005 roku zarysowuje się tendencja do przyspieszania wzrostu wynagrodzeń w firmach. Wyraźne sygnały rozluźnienia dyscypliny płac dochodzą z przedsiębiorstw z udziałem Skarbu Państwa oraz ze sfery budżetowej. Presja na wzrost płac może dodatkowo się nasilić, bo coraz więcej ludzi emigruje w celach zarobkowych i coraz więcej przedsiębiorców ma problemy ze znalezieniem w kraju pracowników o odpowiednich kwalifikacjach. - Po trzecie, w wysokim tempie rosną kredyty dla gospodarstw domowych - od listopada ubiegłego roku przekracza ono 20 proc. w skali roku, a w przypadku kredytów mieszkaniowych w maju tego roku sięgnęło prawie 50 proc - powiedział Leszek Balcerowicz.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: bank | zarobki | wzrost płac | presja | Leszek Balcerowicz | skarbu | prezes NBP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »