Bank Światowy ostrzega - rok 2009 będzie najgorszy!

Obecny rok może okazać się rokiem szczególnie niebezpiecznym dla światowej gospodarki - ostrzegł na konferencji w Brukseli prezes Banku Światowego Robert Zoellick.

Zoellick przedstawił na sobotniej konferencji najnowsze prognozy BŚ, z których wynika że w obecnym roku w światowej gospodarce nastąpi spadek o 1-2 procent. Obecną sytuację określił jako "bezprecedensową od Wielkiej Depresji z lat 1930.".

Szef Banku Światowego zaproponował, by kraje należące do Grupy 20, której szczyt odbędzie się na początku kwietnia w Londynie, stworzyły konkretne mechanizmy monitorowania sytuacji ekonomicznej, co pomogłoby ocenić skuteczność stosowanych przez różne państwa działań oraz ułatwiłoby decyzje w sprawie uruchamiania ewentualnych dalszych działań interwencyjnych.

Reklama

Prezes Banku Światowego powiedział także, w wywiadzie dla "Corriere della Sera", że w obliczu obecnego kryzysu Europa musi pozostać zjednoczona, bo - jak przestrzegł - "historia uczy, że stawia opór albo upada cała razem".

Poinformował, że Bank Światowy prowadzi rozmowy z zachodnimi bankami, by nie wycofywały się z Europy Środkowo-Wschodniej.

Pytany o groźbę ekonomicznego "trzęsienia ziemi" na wschodzie Unii Europejskiej oraz o to, czy wystarczą fundusze wyasygnowane na ostatnim unijnym szczycie, Zoellick odparł: Każdy kraj jest inny, a Republika Czeska, Słowenia czy Słowacja mają się lepiej niż inne kraje.

Zobaczymy, ile funduszy będzie potrzebnych; na razie odnotowuję, że ze strony UE doszło do znacznego ich zwiększenia - dodał szef Banku Światowego.

Następnie podkreślił: "Kluczowym punktem, nad którym obecnie pracujemy jest przede wszystkim wsparcie dla sektora bankowego i to dotyczy także Włoch. W sześciu krajach Europy Środkowo- Wschodniej działa 12 wielkich banków: włoskich, niemieckich, austriackich, francuskich i szwedzkich. Wszystkie odgrywają decydującą rolę". Zapewnił, że podejmowane są starania, aby banki nie wycofały pieniędzy z tej części Europy.

Jeżeli ktoś obala 20 lat strategii integracji, dlatego, że jest kryzys, musi wiedzieć, że implikacje będą nie tylko ekonomiczne lecz także polityczne- stwierdził Robert Zoellick. Następnie zauważył: Po trwającej dekady walce o Europę wolną i zjednoczoną nie chcemy przecież teraz pęknięcia. Ale to wymaga - jak ocenił Zoellick - ze strony europejskiej strategicznej wizji.

Zapytany, czy oznacza to, że Bank Światowy prowadzi bezpośrednie rozmowy z bankami, odpowiedział:" Oczywiście. I zachęcam także ministrów finansów i Komisję Europejską do pracy z nami i dyrektorami, ponieważ w niektórych krajach zaczęły pojawiać się głosy, że rosną naciski, by wycofać pieniądze do ojczyzny." To zaś, zdaniem Zoellicka, byłoby szkodliwe .- Wydaje mi się jednak - dodał - że wiele z tych banków chce pozostać w Europie Środkowo- Wschodniej. "Wiedzą, że jeśli wycofają inwestycje, powinny dokonać dewaluacji i zaakceptować straty" - stwierdził.

"Jestem zaniepokojony sytuacją w Europie Środkowo-Wschodniej, ale prowadzimy pożyteczny dialog" - ocenił prezes Banku Światowego.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Bank Światowy | bank | Robert Zoellick | rok 2009 | bańki | ostrzega | Obecny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »