Bardzo słony rachunek za Beatę Szydło
Pomysły Prawa i Sprawiedliwości na obarczenie sektora bankowego podatkiem od aktywów spowodował bardzo negatywne konsekwencje. Mocny cios dostały nasze banki notowane na Giełdzie Papierów Wartościowych.
O 6,5 mld zł spadła wczoraj kapitalizacja giełdowego sektora bankowego, a WIG-Banki zanurkował o 3,3 proc., spadając do poziomu najniższego od września 2013 r.
Od pierwszej tury wyborów prezydenckich, którą wygrał Andrzej Duda, wskaźnik ten spadł już o 17,5 proc. Blisko więc jest bessy, której umowną granicą jest spadek o 20 proc. od szczytu.
Inwestorzy pozbywają się akcji banków po tym, jak wczoraj Beata Szydło, kandydatka PiS na premiera powtórzyła, że po ewentualnym zwycięstwie w jesiennych wyborach partia ta będzie chciała wprowadzić podatek od bankowych aktywów - informuje "Puls Biznesu".
Gazeta podaje konkretne przykłady banków, najbardziej narażonych na straty. Według jej szacunków, ogółem banki straciłyby od 25 do 40 proc. zysku, a wynik dwunastu banków za 2015 r. wyniósłby nie 12,3 mld zł, jak dziś szacują analitycy, ale ponad 4 mld zł mniej.
- Jest konkurencja, jest UOKiK, więc nie boimy się, że banki przerzucą ten ciężar na klientów - mówiła kandydatka PiS na premiera Beata Szydło pytana, czy nie obawia się, że proponowanego przez nią podatku bankowego nie będą musieli ostatecznie zapłacić konsumenci.
PiS szacuje, że dzięki wprowadzeniu podatku bankowego do budżetu trafi ok. 5 mld zł. (TVN24/x-news)
Handlowcy natomiast sprzeciwiają się podatkowi dla hipermarketów, który zapowiada Prawo i Sprawiedliwość w kampanii wyborczej.
Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji boi się, że PiS wprowadzi też do Polski węgierskie przepisy dotyczące handlu. Wśród nich są między innymi zakaz pracy w niedzielę czy ograniczenia w budowie nowych supermarketów.
_ _ _ _ _ _ _
To wyjście naprzeciw bankom, a nie osobom spłacającym kredyt hipoteczny we frankach - tak propozycję PO, która ma umożliwić przewalutowanie kredytu hipotecznego wziętego w obcej walucie na złotówki, ocenił w środę poseł PiS Henryk Kowalczyk.
Projekt PO zakłada warunki, które będą kwalifikowały do przewalutowania kredytu, m.in. powierzchnia nieruchomości nie może przekraczać 75 m kw. w przypadku lokalu mieszkalnego i 100 m kw. w przypadku domu jednorodzinnego. Ponadto przez pierwszy rok od wprowadzenia programu, mogłyby z niego skorzystać osoby, w przypadku których relacja wartości kredytu do wartości zabezpieczenia przekracza 120 proc.
W ocenie posła PiS kryteria nasuwają wątpliwości, że "to wyjście naprzeciw bankom, pomoc bankom w rozwiązaniu ich problemów". Według niego są one nie do przyjęcia.
Kryterium dotyczące relacji wartości kredytu do wartości zabezpieczenia w ocenie posła PiS "to jest propozycja dla banków, kiedy bank nie jest w stanie odzyskać swoich pieniędzy od kredytobiorcy, bo zabezpieczenie jest daleko wyższe".
Według niego, PO nie dostrzegła problemu tych osób, które spłaciły już dużą część zadłużenia, ale obecnie nadal mają do spłacenia 100 proc. wartości domu czy mieszkania.
Pytał też o osoby, które kupiły większe mieszkania i domy, niż te znajdujące się w kryteriach zapisanych w projekcie PO. "Kto buduje dom o powierzchni 100 m kw.? Komu chcemy pomóc?" - mówił poseł PiS.
Kowalczyk zaznaczył, że PiS już w 2011 r. proponował rozwiązania na wypadek wahań kursów walut, a w styczniu 2015 r. chciał, aby kredyty można było przewalutować po kursie na dzień przed uwolnieniem kursu franka.
Projekt przewiduje możliwość przewalutowania kredytu hipotecznego wziętego w walucie na złotówki po kursie z dnia przewalutowania. Zgodnie z propozycją, wyliczać się będzie różnicę między wartością kredytu po przewalutowaniu, a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w złotych polskich, a nie w walucie. Połowa tej różnicy byłaby umarzana.
Posłowie PO Krystyna Skowrońska i Jacek Brzezinka poinformowali, że w projekcie ustalone zostały warunki kwalifikujące do skorzystania z proponowanych rozwiązań. Pierwszym z nich jest zaciągnięcie kredytu na zakup nieruchomości, która jest wykorzystywana przez kredytobiorcę do zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych.
Kredytobiorca nie może ponadto posiadać innego lokalu mieszkalnego ani domu jednorodzinnego. Kolejnym kryterium jest powierzchnia nieruchomości, która nie może przekraczać 75 m kw. w przypadku lokalu mieszkalnego i 100 m kw. w przypadku domu jednorodzinnego. Warunek ten został wyłączony w stosunku do tych kredytobiorców, którzy na dzień złożenia wniosku o restrukturyzację wychowują troje lub więcej dzieci.
Do skorzystania z proponowanych rozwiązań nie kwalifikują się osoby, które zamieniły swoje mieszkanie na inne, lub je sprzedały.
Przewalutowanie byłoby możliwe do 30 czerwca 2020 r.
Przez rok od jego wprowadzenia, z programu mogłyby skorzystać osoby, których relacja wartości kredytu do wartości zabezpieczenia przekracza 120 proc., czyli - jak mówiła Skowrońska - osoby najbardziej zagrożone. W kolejnym roku z tego rozwiązania skorzystać mogłyby osoby, w przypadku których ta relacja mieści się w widełkach 100-120 proc., a w kolejnym roku - gdy relacja ta jest wyższa niż 80 proc.
Skowrońska oceniła, że koszty dla banków wyniosą od 9 do 9,5 mld zł. Politycy PO szacują, że z proponowanych rozwiązań może skorzystać blisko 60 tysięcy osób.
W uzasadnieniu do projektu ustawy stwierdzono, że "portfel kredytów, który przy założeniach ustawy miałby zostać przewalutowany stanowi: 12,2 proc. łącznej ilości kredytów w CHF, tj. 59,2 tys. kredytów; 21,0 proc. łącznej wartości portfela kredytów w CHF, tj. 27,7 mld zł".
"Uwzględnienie portfela pozostałych walut nie wpływa istotnie na wynik oszacowania (0,9 mld zł kredytów mieszkaniowych w EUR, które mogły by spełniać kryteria do przewalutowania)" - czytamy w uzasadnieniu.
Skowrońska oceniła, że koszty dla banków wyniosą od 9 do 9,5 mld zł. W uzasadnieniu projektu napisano, że "według analiz własnych banków koszty przewalutowania 20 proc. portfela kredytów w CHF wynoszą ok. 8,9 mld zł".
"Czynnikiem zmniejszającym stratę banków są, wynikające z metodologii przewalutowania, dopłaty wnoszone przez klientów (1,3 mld zł). W związku z zastosowaniem rozwiązania uzależniającego moment złożenia wniosku o restrukturyzację od poziomu LtV, koszt ten powinien zostać rozłożony w czasie, co umożliwia bankom zaabsorbowanie strat z tego tytułu" - czytamy w uzasadnieniu.
Skowrońska pytana, czy banki będą miały jakąś rekompensatę w związku z ponoszeniem kosztów umarzania kredytów, powiedziała: "Szacujemy, że z tytułu umorzenia kredytu, od tej części banki nie będą płaciły podatku dochodowego".
Poseł Brzezinka zapewnił, że po wejściu w życie proponowanych zmian, polski system bankowy nadal będzie bezpieczny.
Skowrońska była pytana przez dziennikarzy, czy nadal - pełniąc funkcję posła - jest prezesem Banku Spółdzielczego w Przecławiu i czy brała w tym banku kredyty. Posłanka PO potwierdziła; zapewniła jednocześnie, że nie łamie prawa, a jej działalność jest zgodna z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora.