Bat na leki, import równoległy
Madopar to pierwszy lek refundowany z importu równoległego, który właśnie trafia do regularnej sprzedaży. Jego importer chce pobić producenta ceną.
Lek na chorobę Parkinsona, sprowadzany z Hiszpanii przez firmę Delfarma - jest już w hurtowniach i lada dzień powinien znaleźć się w aptekach. Łódzki importer kupuje go bezpośrednio od dystrybutorów firmy Roche, która produkuje preparat.
- Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) dopłaca obecnie 101,31 zł do ceny, po jakiej oferuje lek producent. Pacjent ponosi opłatę ryczałtową 3,20 zł. W przypadku leku z importu równoległego oszczędności NFZ wyniosą około 15 zł na każdym opakowaniu - mówi Tomasz Dzitko, prezes Delfarmy.
Brutalne i skuteczne
To już trzecia próba wprowadzenia leku refundowanego z importu równoległego do sprzedaży w Polsce. Pierwszą podjęła w 2005 r. Inter Pharma (preparat Eprex), jednak producent dowiedział się o zamiarach importera i obniżył cenę, zanim ten zaczął sprzedaż. Potem na rynku na krótko pojawiła się jedna partia Humulinu (lek z grupy insulin) sprowadzanego przez Blau Farmę. Nie było go na listach, ale refundacja była możliwa na podstawie odrębnych przepisów (tak jak w przypadku Delfarmy). Blau Farma chce znów wprowadzić lek do sprzedaży.
- Import równoległy to pozytywne zjawisko. Najlepiej sprawdza się w przypadku leków innowacyjnych, gdzie producenci mają monopolistyczną pozycję na rynku - mówi Cezary Śledziewski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego. Podobnego zdania jest Leszek Borkowski, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych (URPL).
- Nic tak nie zmusi producentów do obniżki cen jak konkurencja. W przypadku importu równoległego jest ona wyjątkowo brutalna. Załatwienie pozwolenia trwa krótko, a lek wprowadza się szybko na rynek. To bardzo skuteczna forma oszczędności - ocenia Leszek Borkowski.
Kto na tym zyska
Do tej pory URPL wydał 42 pozwolenia na import równoległy. 79 kolejnych wniosków, które wpłynęły do urzędu od marca 2006 r., jest w trakcie rozpatrywania. Leki pochodzą głównie: z Hiszpanii, Grecji, Wielkiej Brytanii, rzadziej z Czech i Słowacji.
- Jestem zdziwiony. Koncerny produkujące leki są zmuszane przez polski rząd do ustalania cen leków refundowanych na jak najniższym poziomie - na podstawie cen krajowych. Byłem przekonany, że ceny tych leków, głównie generyków, są najniższe w Europie, ale skoro lek z importu równoległego może być tańszy, to najwyraźniej jest inaczej - mówi Zdzisław Sabiłło, prezes Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych Infarma.
Przyznaje, że wprowadzenie pierwszego leku refundowanego z importu równoległego opłaci się budżetowi państwa i pacjentom, choć straci na tym producent działający na polskim rynku.
- Powstaje tylko pytanie, czy rzeczywiście różnica między ceną preparatu oryginalnego zostanie przeniesiona na pacjenta, czy najbardziej zarobi na tym pośrednik - mówi prezes Infarmy.
Beata Chomątowska