Becikowe w granicach rozumu
Prezydent Kaczyński nie podpisał jeszcze ustawy o "becikowym" i nie wiadomo czy podpisze, gdyż jak twierdzi jest "zwolennikiem polityki prorodzinnej, ale w granicach rozumu i bez naruszania świętej dla zasady równouprawnienia kobiet".
Wahania prezydenta dotyczą ustawy o tzw. becikowym w wersji LPR, przyznającej prawo do zasiłku porodowego w wysokości tysiąca złotych wszystkim matkom, niezależnie od ich sytuacji materialnej. Wcześniej podpisał "becikowe" autorstwa rządu, które przyznaje tysiąc złotych tylko matkom o miesięcznych dochodach rzędu 504 zł.
Prezydent pytany przez dziennikarzy kiedy podejmie decyzję powiedział, że "jest zwolennikiem polityki prorodzinnej, ale w granicach rozumu i bez naruszania świętej dla zasady równouprawnienia kobiet". Podkreślił, że "jeśli chodzi o sytuację budżetu, musi mieć gwarancję od premiera, że znajdą się na to środki" i dodał: "Jeśli środki się nie znajdą, to ja muszę podjąć taką decyzję, która jest racjonalna z punktu widzenia państwa".
Zdaniem prezydenta, "nie ma w Polsce dramatu w finansach publicznych, ale trzeba myśleć o tym, aby nie doszło do poważniejszej choroby". Zapowiedział, że w przyszłym tygodniu będzie w tej sprawie rozmawiał z premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem.
Problem w tym, że sprawa "becikowego" ma ogromne znaczenie dla LPR. Lider Ligii, Roman Giertych uzależnia poparcie swojej partii dla budżetu 2006 od podpisu prezydenta na ustawie o świadczeniach rodzinnych.
Za "becikowy" dla wszystkich matek jest też Prymas Polski kardynał Józef Glemp, który dość nieoczekiwanie zabrał głos w tej sprawie podczas kolędowego spotkania z dyrektorami szkół i placówek oświatowych z archidiecezji warszawskiej. Prymas porównał "becikowe" z darami, które pasterze i Trzej Królowie przynieśli do stajenki nowonarodzonemu Jezusowi. Nazywał je darami serca, wyrażającymi radość z narodzenia nowego człowieka.
"<