Będzie dramat na złotym!

Część towarów przeznaczonych na eksport zostanie sprzedana w kraju, bo rośnie popyt wewnętrzny. Skala umocnienia złotego będzie już mniejsza niż odnotowana w ostatnich czterech latach Firmy muszą radzić sobie ze wzrostem kosztów pracy i spadkiem przychodów z eksportu po przeliczeniu na złote.

Jutro NBP ogłosi dane dotyczące bilansu płatniczego za grudzień. Pytani przez GP ekonomiści spodziewają się, że w grudniu 2007 r. eksport wyrażony w euro był o 12,7 proc. wyższy niż przed rokiem, a import o 13,4 proc. W całym ubiegłym roku wartość towarów wywiezionych z Polski wyniosła 106,4 mld euro (wzrost roczny o 13,9 proc.), a przywiezionych do Polski 116,1 mld euro (17,4 proc.).

- W 2008 roku oczekujemy dalszego spowolnienia dynamiki eksportu, ale także niższej dynamiki importu - podkreśla Maja Goettig, ekonomistka BPH. Według zebranych przez GP prognoz, eksport w 2008 roku wzrośnie o 11 proc. do 118,1 mld euro, a import o 16 proc. i wyniesie ponad 134 mld euro. Za granicę sprzedajemy wciąż najwięcej samochodów, maszyn, chemii, artykułów spożywczych czy mebli.

Reklama

- Niższy wzrost eksportu to głównie efekt gorszej koniunktury w krajach UE, a tam trafia większość towarów - mówi Rafał Benecki z ING Banku. Oprócz gorszej koniunktury na Zachodzie problemem wszystkich eksporterów jest kurs walutowy. Zwrócił na to uwagę kandydat na wiceprezesa NBP Witold Koziński, mówiąc w Radiu PiN, że polski eksport poradzi sobie, jeśli kurs euro nie spadnie poniżej 3,4-3,45 zł. Kurs jest już blisko tych poziomów. W piątek za euro płacono 3,61 zł, ekonomiści prognozują 3,51 zł za euro na koniec roku. - Teraz kurs opłacalności eksportu to 3,4-3,45 zł. Pod koniec roku możemy zbliżyć się do tego poziomu - mówi Rafał Benecki.

Prognozy ING wskazują, że na koniec grudnia euro może być warte tylko 3,35 zł, choć wszystko zależy od kolejnych decyzji w polityce monetarnej w Polsce i na świecie.

Za silny złoty

Kłopot z siłą polskiej waluty ukazały też ostatnie badania NBP, które potwierdzają spadek opłacalności eksportu. Dla 56 proc. firm kurs dolara spadł poniżej opłacalnego, a w przypadku euro - dla 29 proc. firm. 15 proc. firm wskazuje kurs walutowy jako najważniejszą barierę, która w I połowie 2008 r. może pogorszyć ich sytuację ekonomiczną. W ten sposób mniejszą barierą są już braki kadrowe. Duża zmienność na rynku walutowym to główna zachęta dla firm do zabezpieczania się przed ryzykiem walutowym. - Obecna sytuacja zdecydowanie temu sprzyja. Firmy wykorzystują też momenty, gdy złoty korekcyjnie się osłabia i przedsiębiorcy głównie wtedy się zabezpieczają - mówi Rafał Benecki.

Są też takie firmy, które eliminują ryzyko kursowe dzięki posiadaniu fabryki na terenie strefy euro i sprzedając tam swoje produkty.

Bankowcy podkreślają, że już nie tylko te największe firmy, ale także te średniej wielkości są coraz bardziej świadome ryzyka i coraz częściej sięgają po skomplikowane instrumenty finansowe. Firmy wybierają często zerokosztowe strategie opcyjnie czy transakcje forward, ale zabezpieczają się też najczęściej tylko na okres jednego roku. Jednak dopiero im wyższa wartość transakcji, tym niższa marża banku. Silny złoty wpływa również negatywnie na działalność części firm, które co prawda działają w Polsce, ale rozliczają się ze swoimi kontrahentami w obcej walucie. Przykładem są wypożyczalnie samochodów czy hotele, które większość umów z operatorami zawierają w euro.

- Umacnianie się złotego powoduj e spadek naszych przychodów z tytułu umów z naszymi stałymi partnerami, takimi jak np. tour operatorzy, co w skrajnych przypadkach wymusza na nas renegocjację kontraktów - mówi Radosław Lesiak, wiceprezes spółki Avis.

Na mocnym złotym straciły też Polskie Linie Lotnicze LOT, których 26 proc. przychodów realizowanych jest w dolarze, a 35 proc. w euro. - Tylko z tytułu zeszłorocznego spadku kursu euro nasze przychody zmniejszyły się o 30 mln zł - mówi Piotr Siennicki, prezes LOT.

Choć wiele firm korzysta już z mechanizmów zabezpieczających kurs walutowy, to wciąż wiele spółek uważa, że stosowanie tych mechanizmów nie jest korzystnym rozwiązaniem, ponieważ jest to zbyt droga usługa. Dodatkowo w umowach z bankami często znajduje się zapis, że instytucja finansowa pokrywa różnicę kursowe tylko do pewnego pułapu, jeśli nie ma tego zapisu, wzrasta jeszcze mocniej.

Import rośnie wolniej

Bieżący rok przyniesie też spadek dynamiki importu, co będzie wynikało m.in. z mniejszej liczby nowych inwestycji w Polsce. - Dotąd siła importu wynikała w dużej części z popytu inwestycyjnego. Teraz inwestycje już nie będą tak duże jak w ostatnim roku, dynamika PKB jest słabsza i to też przyczyni się do wolniejszego importu - mówi Marta Petka, ekonomistka Raiffeisen Banku. Ale silny złoty to też coraz większa zachęta do taniego importu, który nie jest korzystny z punktu widzenia krajowych producentów. Pod koniec 2007 roku 65 proc. badanych firm korzystało z tzw. importu zaopatrzeniowego. Tani dolar to tańsze wyjazdy zagraniczne i większa ich dostępność wśród Polaków.

- To proces, który obserwujemy już od dwóch lat. Jednak obecnie wzrost sprzedaży wycieczek zagranicznych nabiera mocy głównie dzięki rozwijającej się gospodarce i rosnących płacach, bo umocnienie waluty nie jest już tak silne - mówi Piotr Zawistowski, prezes biura podróży Triada.

PORADNIK "GP"

Jak się zabezpieczyć przed ryzykiem kursowym

Najprostszym sposobem są terminowe transakcje zakupu i sprzedaży walut (forward). Można z nich skorzystać już przy transakcjach od 10 tys. euro lub dol. W tym celu wymagana jest odrębna umowa do zawierania transakcji terminowych i przyznanie przez bank tzw. limitów pod dokonywanie tego rodzaju transakcji bądź złożenie kaucji - depozytu zabezpieczającego transakcje, który wynosi od 3 do 10 proc. wielkości transakcji w zależności od czasu jej trwania. Każdą tego typu transakcję warto negocjować i ustalić marżę, która stanowi wynagrodzenie banku.

OPINIE

Halina Wasilewska-Trenkner, Rada Polityki Pieniężnej

- W naszych projekcjach zakładaliśmy, że eksport w tym roku będzie rósł wolniej niż w 2007 roku, a import nieco szybciej. Ale nie znamy jeszcze odpowiedzi na pytanie, jak będzie naprawdę w obliczu możliwego spowolnienia gospodarki światowej. Co prawda naszym głównym rynkiem zbytu jest rynek Unii Europejskiej, ale część naszych produktów była przetwarzana w innych krajach UE i wysyłana poza Unię. Oczywiście może dojść do pewnego spowolnienia eksportu, ale na szczęście u nas w kraju są szanse zbycia części nadwyżek eksportowych, co dla producentów nie musi być złe. Natomiast w przypadku importu po danych za IV kwartał okazało się, że popyt krajowy wzrósł wolniej niż sądzono wcześniej i import nie był tak szybki, jak się początkowo obawiano.

Kazimierz Przełomski, dyrektor finansowy Ciech SA.

- Poziom naszego eksportu jest uzależniony od międzynarodowego popytu, a umocnienie zło tego wpływa bardziej na rentowność transakcji niż na skalę obrotu. W celu zminimalizowania ryzyka kursowego wykorzystujemy transakcje zabezpieczające w perspektywie jednego roku. Ograniczamy też koszty, które wpływają na poprawę rentowności. W rocznej perspektywie nie zakładamy znaczącego spadku dynamiki sprzedaży eksportowej, zapewniającej akceptowalny poziom rentowności. Ale w dłuższej perspektywie relacja kosztów produkcji do przychodów staje się coraz bardziej niekorzystna i stawia pod znakiem zapytania celowość dalszej sprzedaży eksportowej. Dalsze umocnienie złotego, np. do poziomu 3,50-3,40 zł za euro, postawiłoby poważny problem przed Grupą Ciech.

Paweł Czuryło

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: import | dramat | popyt | złoty | eksport | firmy | dramaty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »